☆32☆

12 2 0
                                    

Nadszedł dzień meczu. Nie spałem praktycznie przez całą noc. W głowie miałem tylko zbliżające się spotkanie z Olivią.

- Czy mogę to nazwać randką? - powiedziałem do siebie, biorąc łyk kawy.

W tym momencie zadzwonił telefon.

- Halo? - powiedziałem, po odebraniu połączenia.

- Witaj Michael, z tej strony Liz. Nie miałbyś może ochoty wpaść do nas dzisiaj na lasagne? Rosalin mówi, że się stęskniła. Oczywiście zrozumiem, jeśli masz już inne plany: nie możesz być przecież wiecznie na nasze zawołanie.

Zupełnie zapomniałem o Rose. Te wszystkie wydarzenia, które ostatnio miały miejsce totalnie mnie od niej odsunęły. Głupio mi, że tak szybko zdołałem odrzucić tę małą blondynkę na bok. Jakby nie patrzeć, to właśnie dzięki niej spotkałem Olivię.

Właśnie. Głupio mi odmawiać tego obiadu, ale Olivia...

Już zaprosiłem ją na ten mecz... Miałbym zadzwonić i powiedzieć:

- Hej, Olivia! Słuchaj, odwołuję spotkanie. Idę na lasagne do Rose, nie znasz jej, ale to długa historia. Nara.

Nie mógłbym, bo
po pierwsze: nie mam serca, żeby ją olać,
a po drugie: nie mam jej numeru.

Dopiero teraz to do mnie dotarło. Nie mam jak się z nią skontaktować, a nawet nie umówiliśmy się w jakimś konkretnym miejscu. Jaki ze mnie idiota!

- Halo, Michael? Jesteś tam?

- Tak, tak jestem. Zaskoczyłaś mnie, Liz. Bardzo dziękuję za zaproszenie, ale niestety jestem dzisiaj zajęty. Przekaż Rose, że wpadnę w przyszły weekend. Oczywiście, jeśli mogę - powiedziałem, wciąż przeklinając się w duchu, za mój brak zorganizowania.

- Wpadaj, kiedy tylko chcesz! W takim razie udanej zabawy i do zobaczenia! - Kobieta rozłączyła się.

- Świetnie idioto! - skarciłem się i przeczesałem potargane włosy dłonią. - Spokojnie. Do meczu jeszcze sporo czasu. Zdążę podjechać do "Laury" i... Fuck! Przecież oboje wzieliśmy sobie dzisiaj wolne!

Najlepiej będzie, jak się ubiorę. Wtedy przynaniej nie skompromituję się, pokazując się Olivii w samych bokserkach... A co jeśli popełnię przy niej jakiś błąd? Dziewczyny zauważają takie rzeczy, no nie?

- Dobra, przestań myśleć, bo nie wychodzi ci to na dobre - powiedziałem do siebie i szybkim ruchem wrzuciłem kubek z niedopitą kawą do zlewu. Cudem się nie potłukł.

Wbiegłem na górę, do sypialni, i z szybkością światła wyjąłem z szafy czarną bluzę z białymi rękawami, na których widniały znaki "x", czarne rurki i wpadłem do łazienki po upływie niecałych dziesięciu minut byłem gotowy do wyjścia. Niestety wciąż nie wiedziałem, gdzie znaleźć Olivię.

Już miałem rzucić się na łóżko zrezygnowany, gdy nagle z dołu dobiegł mnie dźwięk dzwoniącej komórki.

- Serio? - wyszeptałem i z westchnieniem udałem się do salonu, gdzie zostawiłem telefon.

Spojrzałem na wyświetlacz. Numer nieznany. Naprawdę nie mam ochoty odbierać telwfonu od jakiegoś cholernego anonima. Mam już wystarczająco dużo na głowie. Piosenka dobiegła końca. Już prawie wchodziłem po schodach, gdy dzqonek w telefonie rozbrzmiał po raz drugi. Usiadłem na schodach i schowałem twarz w dłoniach. Czekałem i czekałem. Anonim był nieustępliwy. Gdy piosenka po raz setny dobiegała końca postanowiłem, że sprawdzę, kto się do mnie dobija.

Odebrałem i już miałem rzucić oschłe "odczep się", gdy usłuszałem dźwięczny głos.

- Michael?

Olivia.

- T-tak.

- To świetnie! - Przez barwę jej głosu, można było domyślić się, że się uśmiecha. To bylo miłe. - Wiesz, dzisiaj jest ten mecz, a my nawet nie uzgodniliśmy, gdzie mamy się spotkać. Może to głupie, ale prawie zaczęłam panikować, że zrobiłeś to z premedytacją i...

- Nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego - przerwałem dziewczynie wypowiedź. Głupio mi, że tak pomyślała... - Dosłownie przed chwilą przeklinałem się, że jestem idiotą, bo przecież nawet nie podałem ci swojego numeru telefonu.

Ciemnowłosa zaśmiała się.

- Podałeś. - Stanąłem jak wryty. - Prawie na początku naszej znajomości. Nie pamiętasz? Czasem pisałeś, że się spóźnisz, czy coś.

Jaki ze mnie kretyn! Faktycznie, wymieniliśmy się numerami. Ale chwila. Dlaczego ja nie mogłem znaleźć jej numeru w telefonie? Przeszukałem wszystkie nazwy zaczynające się na "O" i nic nie... Moment... Szukałem pod "O" jak Olivia. Nie pod "L" jak Liv. Co jest ze mną nie tak???

- Taa, już pamiętam. Przepraszam cię, jestem jakiś taki zakręcony ostatnio. - "Czyli dzisiaj, bo się z tobą spotkam."

- Nie ma sprawy. To jak? Spotykamy się pod stadionem?

- Przyjadę po ciebie, jeśli to nie problem.

- Dla mnie nie, ale nie chcę cię wykorzystywać.

- Bez przesady! Będę o szesnastej, tylko podaj adres.

- Za chwilę ci go wyślę. Dzięki tak w ogóle.

- Nie ma za co.

- Jest. Mogę się trochę rozerwać i wyjść z tej rutyny. Cieszę się.

- A ja cieszę się, że ty się cieszysz.

Olivia znów się zaśmiała.

- W takim razie do zobaczenia później! - pożegnała się dziewczyna i zakończyła połączenie.

Po chwili przyszła do mnie wiadomość, w której Olivia zamieściła swój adres.

Teraz pozostało mi czekać i zmienić numer w kontaktach.




###
hejka!
ja wiem.
miesiąc i 5 dni.
ale jestem zła, kurde.
ale nie no, przepraszam.
mam nadzieję, że się nie gniewacie, o ile jeszcze tu jesteście...
w mediach "Mercy" Shawna Mendesa, bo wraz z tym utworem pisałam rozdział

Little Rose ||M. CliffordWhere stories live. Discover now