2: 19.

4.6K 282 56
                                    

Chris's POV:

Obudziłem się, w tak dobrze znanym mi pokoju. Jednak nie należał on do mnie. Czułem, że ktoś mnie obejmuje. Na moim brzuchu spoczywała jej szczupła dłoń. Spojrzałem na jej właścicielkę. Pewnie zrobiła to nieświadomie przez sen, ale i tak sprawiło mi to przyjemność. Zerknąłem na psa, który leżał za nią i również miał zamknięte oczy. Przysunąłem się lekko i ją przytuliłem. Starałem się zrobić to jak najdelikatniej, żeby jej nie obudzić. Czując ją blisko siebie, nie potrzebowałem już niczego więcej do szczęścia. Tak strasznie mi tego brakowało, właśnie w tamtym momencie zdałem sobie z tego sprawę. Zamknąłem oczy i uśmiechnąłem się sam do siebie. Chciałem, by ten moment trwał jak najdłużej.

Leżeliśmy tak jeszcze z godzinę. Dochodziła już 11, gdy usłyszałem krzyk Jase'a. Nigdy bym nie chciał, aby przez mnie cierpiała i znosiła jakiekolwiek przykrości, dlatego szybko wstałem z łóżka i usiadłem na fotelu przy oknie. Wolę nie myśleć, jakby zareagował, gdybym tego nie zrobił. Nakryłem się kocem i czekałem aż tu przyjdzie. Już słyszałem, jak krzyczy coś o mnie do Michała. To zabawne, jak bardzo się mnie obawia. 

Tylko czy ma ku temu jakieś powody?

Po chwili drzwi się otworzyły. Nawet nie starał się zrobić tego delikatnie. Wpadł zdenerwowany, a jego wzrok był skierowany na łóżko. Ala obudziła się zdezorientowana i powoli się podniosła. Jego wzrok padł na mnie. Widziałem po jego twarzy, że spodziewał się innego widoku. Zaraz za nim wpadł Michał. Jeszcze nigdy nie widziałem go tak wściekłego. No może raz, ale wolę już nie wracać do tego dnia. 

Dziewczyna rozejrzała się po pokoju i ponownie zatrzymała wzrok na swoim chłopaku. Widziałem, że się zdenerwowała tą sytuacją. Sięgnęła szlafrok i się podniosła. Podeszła do niego, a on stał w miejscu, nie wiedząc co zrobić. Michał patrzył, raz na mnie, raz na nich.

- Co ty robisz? - zapytała w końcu, zachowując spokój.

- Myślałem... - zaczął.

- Co myślałeś? - podniosła lekko głos.

- Co on tutaj robi?

- On przyjechał chwilę temu, bo się martwił. Wczoraj się do mnie nie odzywała i bałem się, że coś jej się stało. Michał mnie wpuścił, bo i tak jesteśmy umówieni za godzinę na mieście z naszym znajomym. Ogarnij się chłopie. - wtrąciłem z ironią, a następnie wstałem i wyszedłem razem z Michałem na korytarz. 

Zeszliśmy na dół do salonu i usiedliśmy na sofie. Brat Ali patrzył na mnie pytającym wzrokiem. Widziałem po nim, że czuje się bezradny. Nie wiem, jak bym się zachował na jego miejscu. Nie mam siostry, ale sądzę, że chciałbym jakoś rozwiązać ten problem. Nie wiem co się stało z Jase'em. Kiedyś wydawał mi się w porządku. Teraz mam ochotę mu przywalić, gdy widzę jak ją traktuje. 

- Musiałem tak powiedzieć, widziałeś jak on się zachowuje. - zacząłem.

- Widziałem. I mnie to przeraża. - schował twarz w dłoniach.

- Nie pozwolę, aby ją skrzywdził. Możesz być tego pewny.

- Nadal ją kochasz? 

- Nigdy nie przestanę. - odpowiedziałem i spojrzałem na niego. - Może jedźmy do tego salonu?

- Jesteś pewny co do tego Audi?

- Szczerze? Myślę, że jednak znalazłem lepsze rozwiązanie.

- To gdzie jedziemy?

- Do salonu BMW.


Ala's POV: 

Patrzyłam na mojego chłopaka i nie wiedziałam co powiedzieć. Cieszę się, że Chris tak to rozegrał. Jednak z drugiej strony wiem, że go okłamałam. Blondyn był tutaj już wczoraj, ale wiem że zrobił to dla mojego dobra. Strasznie mnie wystraszył ten poranny hałas, który wyrwał mnie ze snu. Swoją drogą bardzo przyjemnego. Chciałabym, aby w moim życiu wszystko się w końcu ułożyło. 

- Przepraszam. - powiedział w końcu.

- Za co? 

- Za moje zachowanie. Po prostu boję się, że cię stracę.

- I tak będzie, jeśli nie zmienisz w końcu swojego zachowania. Czy Ty nie widzisz jak bardzo mnie tym ranisz? - zapytałam z wyrzutem.

- Wiem. Wybaczysz mi?

- Nie wiem. Uważam, że powinieneś to na prawdę przemyśleć. Spotkamy się jutro i powiesz mi, co dalej zamierzasz.

- W porządku. Rozumiem. Kocham cię.

- To mi to okaż. 

- Wiem kochanie.

Podszedł do mnie i mnie przytulił. Objęłam go i oparłam głowę na jego piersi. Co się z nim stało? Kiedyś uważałam go za ideał. Teraz się go obawiam. To boli, gdy na mnie krzyczy, osądzając o najgorsze. Nie wyobrażam sobie, aby dalej się tak zachowywał.

- Przemyśl wszystko, dobrze?

- Dobrze, a jutro się spotkamy.

- W porządku. 

***

Gdy poszedł, zdecydowałam się zejść na dół. Zastałam tam jedynie Mateusza, który jadł spokojnie śniadanie. Zapytałam go o chłopaków, ale nie miał pojęcia gdzie mogli się podziać. No trudno. W takim razie nie pozostało mi nic innego, jak iść się wykąpać. Zabrałam ze sobą czystą bieliznę i weszłam do łazienki. Napuściłam do wanny ciepłej wody i dolałam olejku lawendowego. 

Wyszłam dopiero godzinę później. Założyłam czarne, dresowe spodnie z lekko obniżonym krokiem, a do tego biały t-shirt. Nałożyłam na twarz krem, odrobinę podkładu, a rzęsy musnęłam tuszem. Później zrobiłam sobie śniadanie, a mianowicie omlet z dodatkiem warzyw. Następie włożyłam naczynia do zmywarki i zadzwoniłam do Johna, aby podał mi lekcje. W końcu wczoraj nie mieliśmy do tego głowy.

- No co tam?

- Chciałam zapytać o lekcje. Wczoraj jakoś nie było na to czasu.

- Wyślę ci wszystko na maila albo wpadnę później jeśli nie będziesz miała nic przeciwko.

- No coś ty, zapraszam. A o której byś mógł?

- Albo teraz, albo jak załatwię pewną sprawę, czyli około 18.

- A cóż to za sprawa? Jeśli mogę wiedzieć.

- Niespodzianka.

- No proszę. To może teraz przyjedź.

- Ok, to daj mi 20 minut. 

- To do zobaczenia!

- No hej.

Rozłączył się, a mnie zżerała ciekawość. Zawsze tak mam, gdy ktoś odpowie mi w ten sposób. Czekałam aż się pojawi, z nadzieją że uda mi się dowiedzieć o co chodzi. Zeszłam na dół i przygotowałam dla nas kawę oraz ciastka. Po niecałym kwadransie przyjechał, więc otworzyłam mu bramę. Wszedł to środka i powitał mnie buziakiem w policzek. Uśmiechnęłam się do niego chytrze.

- Nie! Nie powiem ci. Nawet nie ma takiej możliwości!

- No proszę.

- Nie mogę.

- To trzeba było mi odpowiedzieć w inny sposób, a tak to widzisz sam... - spojrzałam na niego smutnym wzrokiem, składając usta w podkówkę jak małe dziecko.

- Yhm... No dobrze, pojedziesz ze mną w takim razie.

- Juhu! - ucieszyłam się.

Idealny?Where stories live. Discover now