2: 1.

5.4K 327 171
                                    

Chris's POV:

Przychodzę do niej od ponad tygodnia. Nadal jest w śpiączce. Lekarz twierdzi, że na dniach powinna się wybudzić. Te czekanie jest straszne. Zawsze staram się przychodzić, gdy nikogo u niej nie ma. Wtedy właśnie mogę z nią "porozmawiać". To znaczy, ja mówię, ale mam nadzieję że ona to słyszy...

Cholernie żałuję.

Siedzę teraz przy niej i trzymam jej delikatną dłoń. Modlę się, aby w końcu otworzyła oczy. Od dnia wypadku jedynie egzystuję. Jak automat kładę się spać, ale co z tego skoro w kółko się budzę. Próbuję jeść, jednak nic nie przechodzi mi przez gardło. Ciągle tylko piję kawę, aby mieć choć trochę siły. Chodzę do Ali i liczę na to, że się obudzi. Wiem, że wyglądam strasznie. Schudłem, włosy są już zdecydowanie zbyt długie. Muszę iść dzisiaj do fryzjera, Ala na pewno nie chciałaby mnie zobaczyć w takim stanie. 

Gdy tylko zamykam oczy, wracam do tego dnia. Szedłem akurat z banku. Zdążyłem minąć skrzyżowanie, a po chwili rozległ się za mną huk. Odruchowo się odwróciłem i od razu rozpoznałem białego mustanga. Nie zastanawiając się nawet przez chwilę, pobiegłem w jego kierunku. Cała lewa strona była wgnieciona. Moje serce rozpadało się na miliony kawałków, a w głowie przewijały się wszystkie wspólne chwile... 

Zobaczyłem jak Sophie wysiada z auta i zaczyna wrzeszczeć i wyzywać tego mężczyznę, który w nie uderzył. Wezwałem pogotowie i czym prędzej podbiegłem do drzwi kierowcy, ale nie dałem rady ich otworzyć. Obszedłem auto, aby spróbować wyciągnąć ją z drugiej strony. Była cała we krwi. Po krótkich zmaganiach udało mi się ją wydostać w jak najdelikatniejszy sposób. W końcu nie wiedziałem, co tak na prawdę ma uszkodzone. Udzieliłem jej tak zwanej "pierwszej pomocy". Bogu dziękować, że potrafiłem chociaż tyle. Położyłem ją w bezpiecznej pozycji i czekałem na pomoc. 

Zabrali ją. Lekarz powiedział, że uratowałem jej życie. Mogła się wykrwawić. Boże... Gdy usłyszałem te słowa... Gdyby umarła, umarłbym razem z nią. Jest sensem mojego życia. Mimo to, że wszystko zniszczyłem miałem nadzieję, że z biegiem czasu uda nam się chociaż zacząć normalnie rozmawiać. Jedyne czego pragnę to jej szczęścia.

Kocham ją.

Za każdym razem witam się i żegnam całując ją w skroń. Oczywiście, gdy jestem sam. Chociaż teraz mogę to zrobić. Ona by mi na to nie pozwoliła. A ja pragnę jej bliskości, głosu, dotyku... Nie potrafię wybaczyć sobie tego co zrobiłem. Co we mnie wstąpiło?

Wychodzę ze szpitala i patrzę w niebo. Jest cudowna pogoda, słońce w zenicie i co najmniej 20 stopni. Ale cóż z tego. Wsiadam do mojego mustanga, którego aktualnie nienawidzę i wyjeżdżam z parkingu. Muszę się wziąć w garść. Jadę najpierw do domu i biorę szybki prysznic, następnie zakładam czyste ciuchy. Wybieram zestaw, który wiem, że kiedyś jej się podobał i jadę do fryzjera. Nie mogę tak wyglądać.

Wchodzę do salonu, gdzie wita mnie wysoki chłopak. Myje mi włosy, a następnie siadam na fotelu. Obcina mnie tak jak zawsze, już dobrze wie czego oczekuję. Jestem jego stałym klientem. Po około 20 minutach wychodzę. Jeżdżę bez celu po mieście, a ostatecznie dojeżdżam pod moje stare liceum. To tutaj wszystko się zaczęło. I trwałoby do tej pory, gdyby nie mój idiotyzm.

Siadam na ławce i wracam wspomnieniami do dnia, kiedy wpadła na mnie wchodząc do szkoły. Od tamtej pory przyłapywałem się na tym, że wszędzie szukam jej wzrokiem. Uwielbiałem te chwile na stołówce, kiedy nasze spojrzenia się krzyżowały, a ona nerwowo odkręcała głowę. Pewnego dnia, gdy wybiegła postanowiłem iść za nią. Weszła wtedy do łazienki. Odczekałem chwilę, aby inni uczniowie przeszli. Nie chciałem wzbudzać zainteresowania. W końcu to była damska łazienka. Stała przed lustrem. Odwróciła się w moją stronę, a w jej oczach dostrzegłem strach. Nie chciałem, żeby się mnie bała. Nie wytrzymałem i wpiłem się w jej usta. Tak cholernie tego pragnąłem. 

Wtedy dowiedziałem się co o mnie myśli. Wiedziałem jaką mam reputację, ale nigdy mnie to nie interesowało. W tym przypadku było inaczej, ponieważ mi na niej zależało. Chociaż wtedy jeszcze nie do końca zdawałem sobie z tego sprawę. 

Później ta impreza u Johna. Dobrze wiedział, że nie jest mi obojętna, a mimo to ją pocałował. Byłem wściekły. Wpadłem w jakiś szał, musiałem ich rozdzielić. Gdy to zrobiłem, po prostu odszedłem. Usiadłem w nieco odosobnionym miejscu, aby się uspokoić. Zobaczyłem jak Ala bierze butelkę whisky i wychodzi furtką na plażę. Poszedłem za nią. Tego dnia dotarło do mnie, że na prawdę chcę z nią być.

Chciałem, aby była tylko moja.

Wiedziałem, że ja także nie jestem jej obojętny. Tak cholernie ją kocham, a zachowałem się jak najgorszy dupek. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że nie będzie w stanie wybaczyć mi zdrady. A mimo to, zrobiłem jej takie świństwo. 

Zerknąłem na zegarek, który wskazywał aktualnie godzinę 19. Wiedziałem, że jeśli teraz pojadę do szpitala, to na pewno wszyscy tam będą. Wolałem zaczekać i wybrać się do niej późnym wieczorem. Swoją drogą dziwię się, że Jase nie przesiaduje tam nieustannie. Może ma ku temu powody? Nie wiem. 

Wsiadłem do auta i pojechałem do domu. Przesiedziałem bezczynnie około 3 godziny, dopiero po takim czasie zdecydowałem się pojechać. Gdy dotarłem na miejsce nie dostrzegłem żadnego znajomego auta, więc zdecydowałem się wejść. Miałem rację, była już sama. Przywitałem ją i usiadłem przy jej łóżku. Delikatnie ująłem jej dłoń swoimi. W porównaniu do moich była taka drobniutka. 

- Wierzę, że już niedługo się obudzisz. Nawet sobie nie wyobrażasz, co przeżyłem gdy zobaczyłem że to Twój samochód. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby Cię tu nie być. Tak cholernie Cię kocham i wiem, jak bardzo Cię zawiodłem. Chciałbym chociaż móc z Tobą czasami porozmawiać. Najważniejsze jest Twoje szczęście. Ja swoje sam sobie odebrałem. Byłem takim idiotą. - po policzkach zaczęły mi płynąć łzy. 

W swoim życiu popełniłem wiele błędów, ale żaden nie kosztował mnie aż tyle. 

Otarłem twarz dłońmi, gdy usłyszałem że ktoś wchodzi. Odwróciłem się w stronę drzwi.

- Przykro mi, ale musi pan już iść. - powiedziała pielęgniarka, która na oko miała około 50 lat. 

- Jeszcze tylko chwilę, bardzo proszę. - spojrzała na mnie.

- No dobrze... Rozumiem co pan przeżywa, ale spokojnie. Pana dziewczyna na pewno niebawem się wybudzi.

- Nie jest moją dziewczyną, ale była...

- Oh, przepraszam. Po prostu spędza pan tutaj tyle czasu...

- Wiem wiem, kocham ją nadal, ale niestety zrobiłem coś czego nigdy mi nie wybaczy. - westchnąłem. - Przepraszam, że pani to opowiadam. Sam nie wiem, dlaczego to robię...

- Rozumiem, czasami trzeba się przed kimś otworzyć. Niestety, muszę już iść. Obowiązki wzywają.

- Dziękuję. 

- Jedynie mogę panu powiedzieć, że gdy się kogoś kocha to jest się w stanie wszystko wybaczyć. Tylko potrzeba na to nieraz nieco więcej czasu. I wielu starań. Taka już jest miłość, ale zawsze trzeba kierować się szczęściem bliskiej nam osoby. Dobrej nocy.

- Dobranoc. 

Słowa tej kobiety szczególnie utkwiły w mojej pamięci...

Idealny?Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα