101.

5.1K 327 80
                                    

Za tydzień moja urodzinowa impreza. Już zamówiłam tort. Ustaliliśmy też co przygotujemy do jedzenia, listę gości oraz mamy zakupione dekoracje. Wszystkim gościom zaproponowałam, żeby wzięli ze sobą swoją osobę towarzyszącą, to znaczy jeśli ktoś ma dziewczynę lub chłopaka. Uznałam, że to dobry pomysł. Zwłaszcza Tess i Olivia się ucieszyły z tego powodu. A teraz właśnie wychodzę ze szkoły. Nareszcie mój upragniony weekend. Niedługo koniec semestru, a co za tym idzie, nauczyciele w kółko robią nam jakieś testy. Na prawdę mam już tego dość. Ostatnio ciągle siedzę z nosem w książkach. Nie mam w ogóle czasu dla bliskich.

Z Jase'em nie piszę już wcale. Uznałam, że to bez sensu. On ewidentnie się ode mnie odciął. A ja nie mam zamiaru mu się narzucać. Moja reakcja była jeszcze gorsza niż się spodziewałam. Nie okłamujmy się, tak myślałam że mi odmówi. Jednak gdzieś w środku tliła się malutka nadzieja na to, że jednak się pojawi. On ją doszczętnie zniszczył. Tu już nawet nie chodzi o tę imprezę. Ale o nas. Nie odrzucił zaproszenia, on odrzucił mnie. Gdy odczytałam tę wiadomość, coś we mnie pękło. Nie byłam w stanie się uspokoić. Łamiącym się głosem powiedziałam moim przyjaciołom, że Jase nie przyjedzie. Po czym pobiegłam na górę i zamknęłam się w sypialni. Nie wiem co się ze mną dzieje. Nawet zdrada Chrisa nie bolała mnie tak bardzo, jak to że mój ukochany przyjaciel po raz kolejny mi odmówił. Ufałam mu jak nikomu innemu. A teraz? Sama nie wiem.

Zrezygnowana weszłam do domu. Zaniosłam swoje rzeczy do sypialni i postanowiłam coś zjeść. Ostatnio apetyt mi nie dopisuje. Przez to schudłam 3 kg. To dość sporo, jak na tak krótki okres czasu. Wyjęłam z lodówki jajka. Zrobię sobie naleśniki z jogurtem greckim oraz truskawkami. To chyba jedyne danie, na które zawsze mam ochotę. Zjadłam dwa i zmyłam po sobie talerz. Zostało jeszcze dużo ciasta, może moi bracia też będą mieli ochotę.

Zerknęłam na telefon. Nie było żadnej wiadomości. Matt i John proponowali mi dzisiaj spotkanie, jednak im odmówiłam. Poszłam do siebie i przebrałam się w dres. Postanowiłam odrobić pracę domową, żeby już mieć ją z głowy. Na szczęście nie mam tego tak dużo.

Około 18 zajrzał do mojego pokoju Michał. Żebyście widzieli jego minę. Był w szoku. Zresztą nie ma się co dziwić. Kto normalny siedzi w piątek po szkole nad lekcjami. Usiadł na łóżku i zaczął do mnie zagadywać. Ostatecznie wiedząc, że już ze mnie nic nie wyciągnie zaproponował mi wyjazd za miasto. Byłam zaskoczona jego pomysłem.

- To spakuj trochę rzeczy, bo wrócimy dopiero w niedzielę w południe.

- Ale gdzie my jedziemy?

- Nie wiem, po prostu musisz się oderwać od tego wszystkiego.

- Może masz rację.

- Zapamiętaj to sobie - Twój najstarszy brat ma zawsze rację. Idę też się spakować i zadzwonię do Mateusza.

- Ok! Kochany jesteś!

- Od czego ma się starszych braci - uśmiechnął się.

Wyszedł z mojej sypialni, a ja weszłam do garderoby. Na tak krótki czas nie opłaca mi się brać walizki. Sięgnęłam więc niedużą torbę. Włożyłam do niej dresowe spodnie, szorty, dwie koszulki, bieliznę oraz bluzę. Do tego najpotrzebniejsze kosmetyki i tym podobne. Po chwili znowu wpadł do mnie Michał.

- Bierz bikini, mój kumpel ma jacht! Powiedział, że może nam pożyczyć.

- Ale to my tak możemy sami?

- Mam patent sternika jachtowego. Kiedyś właśnie razem z nim sobie załatwiliśmy. Po prostu nie możemy odpływać zbyt daleko od brzegu. Spokojnie.

- Skoro tak mówisz. Jesteś szalony, wiesz?

- Ale to chyba dobrze. Chociaż nie jest nudno.

- Masz rację.

- To pakuj się szybko. Masz pół godziny do przyjazdu taksówki. A James będzie na nas czekał za godzinę.

Po niecałych piętnastu minutach wszystko już było gotowe. Pozostało mi jedynie się przebrać. Założyłam boyfriendy z dziurami, do tego białą koszulę z podwiniętymi rękawami i białe vansy. Zeszłam na dół z szerokim uśmiechem na twarzy. Michał już czekał. Spojrzał na mnie zadowolony i wyszliśmy z domu. Zamknął drzwi, a po chwili podjechała taksówka. Wsiedliśmy do środka i ruszyliśmy.

***

Byliśmy kilka minut przed czasem, jednak James już na nas czekał. Przekazał mojemu bratu kluczyki i inne potrzebne rzeczy. Wyjaśnił, gdzie co się znajduje i się pożegnaliśmy. Gdy weszliśmy na jacht zaczynało już zachodzić słońce. Zostawiliśmy swoje rzeczy w kajucie i Michał odpalił silnik. Zauważyłam, że parę osób zerkało na nas z zainteresowaniem. Sama bym pewnie spojrzała w takiej sytuacji, tym bardziej że to nie byle jaki jacht. Jest on na prawdę duży. Spodziewałam się zupełnie czegoś innego. Jednak przeszedł on moje najśmielsze oczekiwania. (Przykładowy w mediach)

Wypłynęliśmy powoli. Stanęłam obok Michała. Byłam zachwycona cudownym widokiem zachodzącego słońca. Przed nami nie było nic, oprócz wody. Czułam się cudownie. Jakbym wszystkie problemy zostawiła za sobą. Liczyła się tylko ta chwila. Zatrzymaliśmy się dopiero wtedy, gdy byliśmy już odpowiednio daleko. Zeszliśmy na dół, aby się rozejrzeć. Była tam minikuchnia z salonikiem, łazienka oraz dwie sypialnie. Okazało się, że mój brat w przeciwieństwie do mnie pomyślał, aby zabrać jedzenie. W lodówce były tutaj jedynie napoje i miniaturowe szampany. Stwierdziliśmy, że wypijemy jednego dzisiaj.

Przebrałam się w dresowe spodnie, a koszulę zamieniłam na t-shirt. Wzięliśmy ze sobą koce i wyszliśmy na górę. Zabraliśmy oczywiście ze sobą szampana i jakieś przekąski. Położyliśmy wszystko na leżance obitej jasną skórą. Ułożyliśmy się wygodnie i patrzyliśmy na niebo. Mieliśmy to szczęście, że było tej nocy wyjątkowo czyste. Patrzyliśmy na gwiazdy pogrążeni w rozmowie. Dawno nie rozmawialiśmy ze sobą tak szczerze o wszystkim. W pewnej chwili zauważyłam spadającą gwiazdę.

- Widziałeś? - zapytałam szczęśliwa mojego brata.

- Tak. Pomyśl życzenie. - od razu pomyślałam o moim przyjacielu. Chciałabym, aby wrócił. Żeby wszystko w końcu wróciło do normy.

- Już, a Ty?

- Też. Mam nadzieję, że się spełnią.

- Michał, mógłbyś mi odpowiedzieć na jedno pytanie?

- Słucham?

- Dlaczego Jase tak na prawdę wyjechał? Bo mam wrażenie, że to ja coś zrobiłam nie tak...

Idealny?Where stories live. Discover now