80.

6.1K 310 8
                                    

Jase's POV:

Moi rodzice są zachwyceni moim przyjazdem. Mama już planuje zrobić mój ukochany tort bezowy. Jak tak dalej pójdzie to mnie nieźle utuczy. Tym bardziej, że planuję tu zostać nieco dłużej. W sumie sam nie wiem ile. Szkoda mi Ali. Pisała do mnie, a ja ją cały czas ignoruję. Mam przez to ogromne wyrzuty sumienia. Wiem, że się martwi. Ale nie potrafię. Muszę się od tego odciąć. 

Dzwonił do mnie ostatnio Matt. Poznał Alicję. Pod moim domem. Ona myśli, że nie chcę mieć z nią kontaktu, co jest totalnym absurdem. Przecież jest zupełnie odwrotnie. Ale nie mogę. Nie potrafię być dla niej tylko przyjacielem. Nienawidzę jej okłamywać. Gdy powiedział, że płakała poczułem okropne ukłucie w sercu. Nie wiem co mam robić. Poprosiłem przyjaciela, aby czasem do niej zajrzał albo napisał. Odezwę się do niej, ale dopiero za jakiś czas...

Ala's POV:

Właśnie wstałam z łóżka. Mam ponad godzinę, żeby się ogarnąć do szkoły. Mam dzisiaj do 12:30, a później będziemy robić projekt u Tess. Wchodzę do łazienki, gdzie biorę szybki prysznic. Następnie zakładam bieliznę i ubrania, które przygotowałam sobie wieczorem. Jeszcze tylko lekki makijaż. Gdy jestem już gotowa, pakuję do torby potrzebne mi dzisiaj rzeczy i schodzę na dół. Muszę zrobić sobie coś na śniadanie i do szkoły. Dojadam wczorajsze naleśniki, a do szkoły biorę gotową sałatkę i banana. Do tego butelka wody. 

Wychodzę z domu i wsiadam do samochodu. Kładę swoje rzeczy na siedzeniu pasażera i ruszam. Oczywiście całą drogę towarzyszy mi muzyka. Nie wyobrażam sobie bez niej życia. W przyjemnej atmosferze dojeżdżam pod szkołę. Niefortunnie łapię swoją torebkę, z której wypada kilka rzeczy. Schylam się, aby je sięgnąć. Przy okazji znajduję portfel. MĘSKI. No tak, musiał wczoraj wypaść Matt'owi, jak go odwoziłam. Muszę do niego zadzwonić. 

Wysiadam z auta i wyjmuję telefon. Na szybko wybieram numer Matt'a. Zostało mi kilka minut do dzwonka, więc spokojnie idę w stronę szkoły. Blondyn odbiera po kilku sygnałach. Po jego głosie wnioskuję, że go obudziłam.

- Halo? Coś się stało?

- Nie, przepraszam, że dzwonię tak wcześnie. Idę właśnie do szkoły, a chciałam Ci powiedzieć, że zostawiłeś w moim samochodzie portfel. Przed chwilą go znalazłam.

- O kurde, nawet nie zauważyłem. Dzięki. Wpadnę po niego po południu. O której możesz?

- Kończę 12:30, a później muszę jechać do koleżanki. W domu powinnam być około 19.

- To przyjadę do Ciebie o 20. Może być?

- Jasne. To do zobaczenia. 

- No pa!

Dotarłam pod klasę równo z dzwonkiem. Po chwili pojawiła się moja nauczycielka. Wpuściła nas do klasy. Usiadłam na swoim miejscu, a obok mnie John. Wyjęłam z torby zeszyt i zaczęłam pisać podany temat. 

Na przerwie obiadowej poszłam na stołówkę, gdzie umówiłam się z moją przyjaciółką. Zajęłam ten sam stolik co zawsze i czekałam aż Sophie przyjdzie z tacą. Dzisiaj była jej kolej. Pojawiła się po kilku minutach. 

- Dzięki. - powiedziałam i sięgnęłam po swojego burgera. 

- Proszę. - uśmiechnęła się. - Jak tam?

- W porządku. Wpadniesz w sobotę? - poruszyłam brwiami. Dobrze wiedziała co mam na myśli.

- Tak. Tylko nie jestem pewna czy to dobry pomysł. Nie chcę mu się w żaden sposób narzucać. Ale na prawdę go lubię. Podoba mi się już jakiś czas.

- A ja się dopiero teraz dowiedziałam?

- Jakoś nie miałam odwagi. 

- Yhm... No ok.

Jadłyśmy cały czas rozmawiając. Na koniec przerwy odstawiłyśmy tacę na odpowiednie miejsce i musiałyśmy się pożegnać. Została mi ostatnia lekcja. Moja przyjaciółka ma niestety do 15.

*** 

Właśnie wychodzę od Tess. Udało nam się dzisiaj zrobić na prawdę sporo. Ponad połowa pracy za nami. Mamy się spotkać jeszcze jutro, ale tym razem u mnie. Niby jest dopiero po 18, ale nie mieliśmy już dzisiaj głowy, żeby nad tym siedzieć. Ja i John wyszliśmy razem, natomiast Nicole jeszcze została. Dziewczyny od dawna się przyjaźnią. 

- Widzimy się jutro w szkole? - zagadał blondyn, gdy wyszliśmy z posesji koleżanki.

- No tak. - uśmiechnęłam się.

- Co u Ciebie słychać?

- W porządku, a u Ciebie? 

- Też. Nie masz ochoty na herbatę i ciastko?

- Przykro mi, ale nie mam dzisiaj za bardzo czasu. 

- Ehm.. Rozumiem. To do jutra. - odkręcił się i podszedł do swojego samochodu. Kurde, źle to zabrzmiało. Jakbym chciała go spławić, a z drugiej strony... Może to lepiej?

- Cześć.

Po 20 minutach byłam pod domem. Mam jeszcze sporo czasu, dlatego weszłam prosto do łazienki, aby wziąć kąpiel. Nalałam do wanny olejku lawendowego i nalałam ciepłej wody. Spędziłam w niej około 30 minut. Ubrałam się i związałam włosy w koka. 

Brakuje mi spotkań z Chrisem. Ostatnio jakoś nie mamy w ogóle dla siebie czasu. Spotykamy się jedynie w weekendy. Z Jase'em wcale nie mam kontaktu, co mnie trochę martwi. Ale nie będę mu się narzucać. Jak będzie chciał to się odezwie. 

Usiadłam przed telewizorem w salonie i włączyłam swój ulubiony serial. Zaczęłam go oglądać przez Sophie. Moja przyjaciółka uwielbia Teen Wolf. Oczywiście do szczęścia brakowało mi lodów. Poszłam na szybko do kuchni i wyjęłam z zamrażalki sorbet truskawkowy i nałożyłam sobie trochę do miseczki. Siedzenie z całym pudełkiem nie kończy się dobrze. Potrafię zjeść na prawdę dużo. Zajęłam z powrotem swoje miejsce, jednak nie na długo. Rozległ się dźwięk domofonu. Zerknęłam na zegarek i ruszyłam w stronę drzwi. Wcisnęłam przycisk, aby otworzyć furtkę i stanęłam w drzwiach. 

- Cześć. - przywitał mnie uśmiechnięty Matt.

- Hej, proszę wejdź. - wpuściłam go do środka. 

- Nie będę Ci zawracał głowy, zabieram swoją zgubę i uciekam. 

- W porządku. Oglądam właśnie Teen Wolf, więc jak masz ochotę to możesz zostać. Dla mnie serial i sorbet truskawkowy to zestaw idealny. - słysząc moje ostatnie słowa zaczął się śmiać...

Idealny?Where stories live. Discover now