44.

9.1K 450 18
                                    

Dzisiaj jest dzień naszego wyjazdu z Zakopanego. Ostatnie dni spędziliśmy ciesząc się sobą. Wszystko co zaplanowaliśmy zostało wykonane. Cieszę się z tego wyjazdu. Szkoda, że został już tylko tydzień. Chociaż muszę przyznać, że już się stęskniłam trochę za Mateuszem i Michałem. Po powrocie Mateusz chce mi przedstawić swoją nową dziewczynę. Mam nadzieję, że się polubimy. 

Za 2,5 h będziemy w Krakowie, w moim rodzinnym domu. Moja mama szykuje dla nas kolacje. Oznajmiła, że czeka na mnie miła niespodzianka. Ciekawe co tym razem wymyśliła. 

***

Wchodzimy do domu ciągnąc za sobą walizki. Słyszę jak moja mama zawzięcie coś komuś opowiada. Zostawiamy rzeczy w holu i kierujemy się do kuchni. John trzyma moją dłoń. Zadowoleni wchodzimy do pomieszczenia. Mój nastrój diametralnie się zmienia, gdy dostrzegam z kim rozmawia moja rodzicielka. Jase stoi i patrzy na mnie niepewnie.
- Co Ty tu robisz?
- Chciałem Cię przeprosić, na prawdę nie wiedziałem jak Ci to powiedzieć. - podszedł do mnie, żeby mnie objąć.  John puścił moją dłoń.
- Yh... Mogłam się domyślić, że tak to się skończy.
- Nie ważne. Nie myśl już o tym. Nie był Ciebie wart. Pokłóciłem się z nim. Nie mam z nim od tej pory kontaktu. Niech radzi sobie sam. Mam wyrzuty sumienia. Gdyby nie ja, to by się to nie stało.
- Przestań. Stałoby się. Tylko z inną dziewczyną. Po prostu mnie nie kochał. Ale nie chcę już o nim rozmawiać. A przede wszystkim nie chcę go widzieć.
- Wiesz... On uparcie mi tłumaczył, że to tylko na pokaz. Dla rozgłosu. W końcu Gigi jest sławna. Ale serio, to nie wyglądało na udawanie. Dałem mu w mordę. Tak mnie zdenerwował!  Nawet nie wiesz jak bardzo. Ale koniec tematu. Jak było w górach? - zapytał zerkając z uśmiechem na blondyna stojącego obok mnie. 
- Świetnie. Razem z Johnem postanowiliśmy spróbować.
- No proszę.  A to niespodzianka.
- Skoro już przyleciałeś, to mam nadzieję że zostaniesz z nami i razem wrócimy do Miami.
- Przykro mi, ale jutro wieczorem mam samolot. 
- Przyleciałeś specjalnie po to, żeby mnie przeprosić? - skinął lekko głową. - Jesteś szalony!

- Dlatego mnie uwielbiasz. - uśmiechnął się szeroko.

Chłopcy postanowili się przejść, aby pogadać. Rzeczy Johna są już w moim pokoju. Skoro jesteśmy razem, to będzie spał ze mną. A pokój obok razem z mamą przygotujemy dla Jase'a.

- Masz świetnego przyjaciela córciu. Strasznie przeżywał jak zareagujesz, gdy go tutaj zobaczysz.

- Jak on się tutaj w ogóle znalazł?

- Zaczęło się od telefonu Mateusza. Twój przyjaciel go o to poprosił. Odebrałam go dzisiaj rano z lotniska. Opowiedział mi jak wyglądała cała ta sytuacja i trochę o sobie. 

- Tata też już go poznał?

- Nie kochanie, jeszcze się nie widzieli. A co z Johnem?

- Postanowiliśmy spróbować. Jeszcze nie mogę mu powiedzieć, że go kocham... Ale na prawdę mi na nim zależy. 

- To dobry chłopak.

- Wiesz mamo... Gdy zobaczyłam to zdjęcie Chrisa, z tą modelką. Jedyne co poczułam to złość. Że kolejna osoba mnie oszukała... Ale to wszystko. - spojrzała na mnie z troską. - Chyba po prostu go nie kochałam.
- Na pewno darzyłaś go jakimś uczuciem. Najwyraźniej to nie była miłość. Może po prostu zauroczenie. Nie myśl już o tym. Po co sobie tym zaprzątać głowę. 

- Wiem mamuś. Dzięki. Jednak jedna rzecz nie daje mi spokoju. Czy to z Johnem to nie za szybko?

- Córciu? Chcesz, żeby prawdziwa miłość przeszła Ci koło nosa przez głupie konwenanse? Poza tym co Ci to da kochanie, że odczekasz jakiś czas skoro już Ci na nim zależy? W końcu będziesz czekać za długo i go stracisz. A tego chyba nie chcesz.
- Ty zawsze masz rację. - Wtuliłam się w mamę. 
- Od tego mnie masz. Zawsze chcę dla Ciebie jak najlepiej. Chyba wracają. - Słychać było jak ktoś wchodzi po schodach. Siedziałyśmy tak razem na sofie w pokoju przygotowanym już dla Jase'a.

Mój przyjaciel i mój chłopak weszli zadowoleni do pokoju szczerząc się do nas. 

- Z czego się tak cieszycie? - zapytałam. Moja mama się do niech uśmiechnęła. 

- Tadaaa! - Wskazali teatralnie rękami na drzwi, gdzie ukazali się moi bracia i jakaś dziewczyna. 

- Witamy drogie Panie. - przywitali się moi bracia. 

- Co Wy tutaj robicie?

- Jak to co? Przyjechaliśmy do domu. Ala, poznaj moją dziewczynę Rose. - Powiedział Mateusz. Wygląda na miłą. Skromna blondynka o cudownej urodzie. Podeszłam do niej, aby się przywitać. Przypadła mi do gustu. 

- Mamo, dlaczego mi nic nie powiedziałaś, że przyjadą?

- Bo to by nie była niespodzianka. 

- Czym mnie jeszcze zaskoczycie?

- Nie przewidujemy więcej niespodzianek. - odpowiedział Michał. 

- Skąd się nagle wzięliście?

- Przylecieliśmy w czwórkę rano. Ale postanowiliśmy w trójkę wyjść, żeby później była druga niespodzianka. 

- Jesteście niesamowici. John, Ty wszystko wiedziałeś?

- Wybacz skarbie. - uśmiechnął się do mnie MÓJ chłopak. 

- Uuu, czy my o czymś nie wiemy? - Wyszczerzył się Michał. John podszedł do mnie i mnie objął.

- Postanowiliśmy spróbować. - odpowiedziałam, zerkając na blondyna stojącego obok mnie.

- No to widzę, że same dobre wieści.

- Dobrze dzieciaki, to ja idę przygotować obiad. Tata też powinien niedługo wrócić. Zejdźcie na dół za około godzinę. - Wtrąciła moja mama. 

Razem z Johnem poszliśmy do naszego pokoju. Zamknęłam drzwi i położyłam na łóżku. Blondyn zrobił to samo. Nachyliłam się nad nim i delikatnie musnęłam jego usta. Po chwili całowaliśmy się namiętnie. Czuję, że teraz na prawdę jestem szczęśliwa. Wszystko zaczęło się układać. 

- Dziękuję. - szepnęłam, odsuwając się nieznacznie od chłopaka, aby spojrzeć mu w oczy. 

- Za co kochanie?

- Po prostu, że jesteś. 

- Kocham Cię, będę już zawsze. Jeśli będziesz tego chciała. 

Michał i Jase wpadli z hukiem do naszego pokoju. Co za głupki. 

- Starczy tej miłości gołąbeczki! - Wskoczyli na łóżko i zaczęli mnie łaskotać. Po moich policzkach płynęły łzy, nie mogłam przestać się śmiać. 

- Przestańcie! - krzyczałam. - Proszę Was! John, zrób coś! 

- No już, już. Tylko nas nie strasz swoim chłopakiem. To również nasz przyjaciel, pamiętaj. - Śmiali się, ale przestali w końcu mi dokuczać. 

- Jase, nie możesz zostać dłużej?

- Jak mnie ładnie poprosicie. - Razem z Michałem patrzyliśmy na niego oczkami jak kot ze Shreka. - Michał, przestać. Zaczynasz mnie przerażać. - wybuchliśmy śmiechem. - Spróbuję przełożyć lot. 

- Dziękuję! - rzuciłam się na chłopaka, żeby go przytulić. Tym sposobem znaleźliśmy się na podłodze. Spadliśmy, robiąc przy tym trochę hałasu. Do pokoju wpadli moi rodzice i Mateusz z Rose. Gdy zobaczyli co się dzieje zaczęli się śmiać. Jase wstał i przedstawił się mojemu tacie. 

- Zejdźcie za kwadrans na obiad - powiedziała moja mama, po czym razem z tatą wyszli zadowoleni. 

Idealny?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz