34.

11.3K 526 7
                                    

Obudziło mnie ogromne uczucie gorąca. Chris leżał wtulony we mnie i słodko spał. Zerkam na telefon, dochodzi 10 rano. Delikatnie wychodzę z łóżka, aby nie obudzić blondyna. Zabieram czystą bieliznę, dżinsowe szorty i luźny, biały t-shirt. Wchodzę pod prysznic i odkręcam letnią wodę. Myję włosy owocowym szamponem, natomiast ciało lawendowym żelem pod prysznic. Wychodzę. Jeden ręcznik zakładam na głowę, formując z niego turban, drugim osuszam ciało. Myję zęby ziołową pastą, nienawidzę miętowej. Fuj! Zakładam przygotowane rzeczy i biorę się za suszenie włosów. Gdy są już gotowe, robię szybki makijaż. Po około godzinie wychodzę z łazienki. Chris siedzi na łóżku i ogląda telewizję. 

- Cześć kochanie - podchodzę i całuję go w policzek.

- Hej. - odpowiada zaspany, przez co zaczynam się śmiać. - Z czego się śmiejesz?

- Z Ciebie. Śmiesznie wyglądasz taki zaspany. Co sobie życzysz na śniadanie?

- Nie wolno się ze mnie śmiać. Poproszę jajecznicę.

- Mi wolno.

- A to niby dlaczego?

- Bo mnie kochasz. - pokazałam mu język. - Idę robić śniadanie.

Chłopak zszedł na dół, gdy już wszystko było gotowe. Do jajecznicy zrobiłam jeszcze sałatkę i tosty. Nalałam do szklanek sok pomarańczowy, który swoją drogą ostatnio ubóstwiam. 

- Mm, jak pachnie. Ale ja mam z Tobą dobrze. Chłopaków nie ma?

- Nie, wyjechali na tydzień ze znajomymi. W sumie to z naszych wakacji chyba jak na razie nici, co?

- No na najbliższy miesiąc na pewno. W piątek oficjalne zakończenie szkoły, a po południu wylatuję razem z Jase'm do Nowego Jorku. Na ponad 4 tygodnie. Jak ja tyle wytrzymam bez Ciebie?

- Tak wygląda ta praca. Jakoś sobie poradzimy. Masz zamiar chodzić jeszcze do szkoły przez te cztery dni?

- Nie, a po co? Oceny są już wystawione. 

- Co Ty na to, żeby spędzić te 4 dni całe razem?

- Super. A dzisiaj jakie masz plany?

- Umówiłam się z Sophie i Johnem. A Ty?

- Muszę jeszcze dogadać wszystko z Jase'm, więc skoro i tak jesteś dzisiaj zajęta, to napiszę czy może się spotkać około hmm... - wziął do ręki telefon - może 16. 

- Dobry pomysł. Pozdrów go ode mnie, wczoraj wyszedł nawet się nie żegnając. - Po chwili usłyszeliśmy dźwięk sms. 

- Odpisał, mam być u niego punkt 16. Będę się zbierać za chwilę. 

- Już? 

- Tak, muszę jeszcze coś załatwić. Dziękuję za pyszne śniadanie skarbie. 

- Nie ma za co, to do jutra. 

- Kocham Cię, pa! - i wyszedł. 

Zostało mi jeszcze parę godzin do wyjścia z przyjaciółmi, a jestem sama w domu. Nie mając pomysłu na to co mogę robić usiadłam po prostu przed telewizorem. Może mogą się wcześniej spotkać, bo umrę z nudów. Wzięłam do ręki telefon, wysłałam obojgu sms z pytaniem czy nie chcą wcześniej wyjść. 

Sophie: Niestety nie mogę, jestem z mamą na zakupach. 

John: Jasne, za ile i gdzie?

No cóż, napisałam dziewczynie, że w takim razie widzimy się o 17. Natomiast do chłopaka napisałam, że jak chce to może do mnie już przyjechać. 

Po niedługim czasie zadzwonił domofon. Wpuściłam przyjaciela do domu, usiedliśmy razem w salonie. Zrobiłam nam kawę i przyniosłam ciasteczka czekoladowe, bo wiem że chłopak je uwielbia. 

- Oo, pomyślałaś o mnie. Kochana jesteś. - usiadł zadowolony.

- Przecież ja zawsze o Tobie myślę. 

- Sophie nie mogła wcześniej?

- Nie, jest z mamą na zakupach. Co robimy? 

- Może chodźmy na plażę? Jest tak gorąco. Szkoda siedzieć w domu w taką pogodę. 

- To ja lecę na górę po bikini. Daj mi pięć minut. 

- Ok. Pojedziemy moim samochodem, a przy okazji wpadniemy do mnie. Też nie jestem przygotowany. 

Weszłam do garderoby i szybko sięgnęłam moje ulubione bordowe bikini. Świetnie podkreśla moją opaleniznę. Na to założyłam z powrotem moje szorty. Koszulkę zamieniłam na crop top w czarno-białe paski. Do tego białe vansy i jestem zadowolona ze swojego stroju. Na szybko pakuję do torby plażowej ręcznik, słuchawki, olejek do opalania i wodę. Gotowa do wyjścia schodzę na dół.

- Wiesz, to nie było pięć minut, a dobre 15. 

- Przepraszam, nie gniewasz się na mnie prawda?

- Nie potrafię. Chodźmy już. 

Zamknęłam dom i włączyłam alarm. Po kilku minutach byliśmy już u Johna. Poprosił, abym zaczekała w salonie. Usiadłam na ogromnej sofie. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Okazało się, że to jego mama. Ucieszyła się na mój widok. Uwielbiam tę kobietę. Straszna z niej gaduła. Ma własną firmę kosmetyczną. Często dostaję od niej różne kosmetyki do przetestowania. Wszystkie o naturalnym składzie. Są na prawdę fajne. Właśnie opowiadała mi o nowościach, gdy pojawił się mój przyjaciel. 

- Cześć mamo, już jesteś?

- Cześć synku. Tak, wyszłam dzisiaj wcześniej. 

- To dobrze, odpocznij w końcu. Idziemy Ala?

- Tak tak. Do widzenia - uśmiechnęłam się do kobiety. 

- Na razie dzieciaki, bawcie się dobrze.

Wyszliśmy z domu, kierując się do samochodu. 

- Strasznie Cię lubi. Często mnie o Ciebie pyta. - zwrócił się do mnie John.

- Ja też ją uwielbiam, wspaniała z niej kobieta. 

- Jak tam z Chrisem?

- Wszystko już ok, w piątek wyjeżdża na ponad 4 tygodnie. 

- Gdzie?

- Z Jase'm, mówiłam Ci o tym. Próbuje go wkręcić w modeling.

- No tak, racja. Jesteśmy na miejscu.

Rozłożyliśmy nasze ręczniki i zdjęliśmy ubrania. Zauważyłam, że John musiał zacząć więcej ćwiczyć. Zawsze był wysportowany, ale teraz jego mięśnie są mocno zarysowane. Świetnie wygląda, na prawdę. Tak... seksownie.

Ala uspokój się! Skarciłam samą siebie w myślach. 

- Zrób sobie zdjęcie. - powiedział chłopak puszczając mi oczko. Spaliłam buraka, bez słowa odkręciłam głowę w drugą stronę. - Żartuję, nie mów że Cię zawstydziłem. 

- Daj spokój. - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem i spojrzałam na niego kątem oka. Śmiał się ze mnie. Wyjęłam z torby mój olejek. Lubię być opalona, a po nim moja skóra nabiera ślicznego koloru. Wtarłam go w prawie całe ciało, zostały mi tylko plecy. Spojrzałam na blondyna, który przyglądał mi się z zaciekawieniem. 

- Pomóc? - uśmiechnął się łobuzersko...

Idealny?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz