108.

4.6K 331 62
                                    

Jase's POV:

Musiałem przyjechać na jej urodziny. Po prostu musiałem. Chyba dzięki Matt'owi dotarło do mnie, jak wielki popełniam błąd uciekając od tego wszystkiego. Uciekając od niej. Co prawda trwało to dość długo. Ale jednak postanowiłem w końcu wrócić. 

Z Orlando wyjechałem dopiero o 16, ponieważ raptem godzinę wcześniej mogłem odebrać prezent dla Ali. Zawsze marzyła o dogu niemieckim. Dlatego postanowiłem sprawić jej właśnie taki prezent. Położyłem mu na bocznym siedzeniu koc i przez całą drogę musiałem go w kółko głaskać, żeby mi się nie pchał na kolana. 

Do Miami dotarłem chwilę przed 20. Jedną ręką trzymałem psa, a w drugiej ciągnąłem walizkę. Postawiłem go przed drzwiami i odnalazłem w kieszeni klucz. Szczeniak razu wbiegł do środka i załatwił swoją najmniej przyjemną dla mnie potrzebę na środku salonu. Całe szczęście nie mam dywanu. Sprzątnąłem czym prędzej i poszedłem się wykąpać. Następnie skontaktowałem się z Matt'em. Liczyłem, że pomoże mi w realizacji mojego planu. Chciałem zrobić dziewczynie niespodziankę. Odebrał dopiero za czwartym razem.

- Halo?

- Musisz mi pomóc.

- Jasne. Co mam zrobić?

Opowiedziałem mu o moim pomyśle. Od razu pochwalił moją decyzję. Powiedział, że Ala na pewno strasznie się ucieszy. Wiem w jakim była ostatnio stanie. I to z mojej winy. Więcej na to nie pozwolę. Wolę sam cierpieć, niż żeby jej coś było. Jest dla mnie najważniejsza. Szkoda, że tak późno do tego doszedłem.

Przygotowałem sobie ciuchy i poszedłem się jeszcze ogolić. Muszę się dzisiaj dobrze prezentować. Poprawiłem włosy, które i tak dalej były w takim samym nieładzie co zawsze. Założyłem wąskie, czarne spodnie i wziąłem się za prasowanie białej, dopasowanej koszuli. Ubrałem ją i wpuściłem w spodnie. Zdecydowałem się podwinąć rękawy. Nie chcę wyglądać zbyt sztywno. Jeszcze perfumy i będę praktycznie gotowy. 

Zszedłem na dół, aby zobaczyć czy maluch nic nie zmalował. Leżał grzecznie na kanapie i bacznie mi się przyglądał. Usiadłem obok niego i zacząłem go głaskać. W momencie zaczął merdać ogonem. Świetny jest. I przede wszystkim bardzo lubi towarzystwo ludzi. Będzie idealny dla Ali. Już sobie wyobrażam jej reakcję. Zerknąłem na zegarek. Już 22:30. 

Wziąłem go na ręce i wyszedłem z domu. Zamknąłem drzwi na klucz i ruszyłem w stronę domku. Zadzwoniłem do Matt'a, aby poinformować go,że już czekam. Po niecałych 15 minutach zobaczyłem, że wychodzą. Ala miała zawiązane oczy. Stałem cicho, aby się nie zdradzić. W duchu modliłem się, żeby Mały również nie wydawał żadnych dźwięków. W końcu to tylko szczeniak. Jednak mnie nie zawiódł. 

Gdy stanęła podałem jej na ręce psa. Od razu zaczął lizać ją po twarzy. Zaczęła się śmiać. Dałem znać Matt'owi, żeby poszedł. Wtedy się do niego odezwała. Trzymając na rękach Małego nie mogła zdjąć opaski, więc go o to poprosiła. Odpowiedział jej, że za chwilę i odszedł. Zostaliśmy sami. Stanąłem za nią i odwiązałem materiał. Pierwsze co, zaczęła cieszyć się do szczeniaka. Wiedziałem, że będzie to udany prezent. Zresztą sama to od razu powiedziała. Dopiero po chwili postanowiła się odwrócić.

Na jej twarzy było wymalowane zdziwienie. Patrzyłem na nią. Była taka piękna. Jak zawsze. Tak cholernie za nią tęskniłem. Tak długo mnie przy niej nie było. 

- Witaj księżniczko. 

Nic nie odpowiedziała. Tylko dalej na mnie patrzyła. Uśmiechnąłem się lekko. Postawiła psa na trawę i rzuciła mi się na szyję. Brakowało mi tego. Tak chciałbym jej już wszystko powiedzieć, jednak boję się jej reakcji. Nie chcę jej stracić. Kazała mi obiecać, że już nie wyjadę. Oczywiście, że to zrobiłem. Nie mam zamiaru jej więcej opuszczać. W oczach miała łzy, gdy zapytała dlaczego ją zostawiłem. Zrobiło mi się strasznie głupio w tamtej chwili. Odpowiedź jest prosta - "Bo Cię kocham". Ale to nie miejsce ani pora na takie wyznania. Po prostu ją przeprosiłem. 

Później weszliśmy do środka. Michał od razu mnie zauważył. Wyszliśmy razem do ogrodu. Jednak najpierw mnie zatrzymał, żeby się przywitać i zadać mi pytanie, czy powiedziałem jej prawdę. Chwilę porozmawialiśmy, powiedział że go pytała o powód mojego wyjazdu. Na szczęście nic jej nie powiedział.. Dowie się tego ode mnie. W odpowiednim momencie. Usiedliśmy razem na leżakach. A po chwili byliśmy już w drodze do Ali domu. Musieliśmy odwieźć Bruna. Tak, zdążyła w tak krótkim czasie nadać mu imię. 

Do końca imprezy zdążyła kilka razy zapytać mnie o powód mojego wyjazdu. Nie odpowiedziałem, musiałem ją zbywać. Około 5 zebraliśmy się do domu. Spałem z moją księżniczką. I miałem cholerną ochotę ją przytulić i pocałować. Niestety nie mogłem. 

Rano obudził mnie jej głos. Ton nie był najmilszy, gdyż zwracała się akurat do Bruna, który siedział skulony koło łóżka. Po chwili zauważyłem powód. Kałużę. Chciałem jej pomóc, jednak uparła się, że sprzątnie sama. Gdy się obudziłem moja dłoń leżała na jej gołym brzuchu. Nawet przez sen mnie do niej ciągnie. 

Później zanim pojechaliśmy do mnie dostałem od niej pościel. W serduszka. Jak nie trudno się domyślić wyobraziłem sobie trochę za dużo. I nie, nie chodzi mi o to. Wiadomo, że serduszka to znak zakochanych. Więc skoro kupiła mi właśnie taką pomyślałem, że może ona również coś do mnie czuje. Załatwiliśmy tego dnia sprawę ze sprzątaniem domku. Na szczęście nie musieliśmy robić tego sami. 

Gdy przyjechaliśmy do mnie, a ja poszedłem się ogarnąć miała na mnie zaczekać. Zastałem ją w salonie. Spała na kanapie wtulona w poduszkę. Przykryłem ją kocem i przyciszyłem telewizor. Siedziałem tak ponad godzinę, gdy usłyszałem jak coś mówi przez sen... Moje serce zabiło mocniej, gdy powiedziała te kilka słów "Ja Ciebie też Jase". Miałem nadzieję, że usłyszę coś więcej. Jednak miałem pecha, gdyż zadzwonił jej telefon. Wstała zdezorientowana i spojrzała na mnie zdziwiona. Odebrała telefon jakby poddenerwowana... Dzięki temu nie trudno miałem się domyślić, że w tym śnie raczej nie mówiła mi, że mnie lubi.

Nagle pojawiła się nadzieja, na to że ona również darzy mnie nieco innym uczuciem niż nam się do tej pory wydawało. 

Idealny?Where stories live. Discover now