EPILOG

139K 5.3K 8.1K
                                    

Rok później


Poprawiłam się na kanapie, jedną ręką przełączając kanały w telewizji a drugą, mocniej docisnęłam telefon do ucha. Koc zsunął się z moich nóg i pomimo, że było ciepło a ja miałam długie legginsy, poczułam narastający chłód.

-Mamo, obiecuję że zjem kolację- westchnęłam.- To, że wczoraj zapomniałam, nie znaczy że dziś też zapomnę. 

Oczyma wyobraźni widziałam, jak w zdenerwowaniu stuka palcami o blat.
-Skarbie, pozwoliłam ci wyjechać na studia do Nowego Yorku, dlatego że ci zaufałam- powiedziała poważnie.- Śmierć Katty, mocno na ciebie wpłynęła i myślałam, że wyjazd ci pomoże. Niezdrowo schudłaś, przestałaś normalnie jeść, zaczęłaś pić a gdyby nie pomoc przyjaciół, nawet nie mogłabyś marzyć o tym, gdzie teraz jesteś. Wybacz mi Reed, ale jeśli zacznę mieć podejrzenia, że którakolwiek z tych rzeczy się powtarza to wrócisz tutaj. 
-Mamo- jęknęłam znowu.- Moja waga, wraca do normy. Na prawdę nie masz się o co martwić. 

-Zadzwonię potem do twojego lekarza- zawyrokowała.- A poza tym? Jak na uczelni?

Dobra, może moje postępy względem powrotu do normalnej wagi są bardzo słabe, ale jakieś są. To znaczy, doktor Petterson powiedział, że w tak długim okresie powinny być znacznie lepsze, ale ja w to nie wierzyłam. Uważałam, że moje ciało samo wie lepiej, kiedy powinno przytyć. 
-Dobrze- uśmiechnęłam się słabo.- Wszyscy są mili...

-Już od roku to powtarzasz-zaśmiała się.- Może powiedziałabyś coś więcej? Jakieś szczegóły? Zwłaszcza o tym miłym chłopaku, który zaprosił cię do kina?
Pokręciłam głową, chociaż tego nie widziała.
-Byliśmy całą paczką- powiedziałam.- To nie była randka.

-Ale mówiłaś, że chciał- dodała. 

Otarłam łzę z policzka. Nie potrafiłam zdobyć się na żaden krok, który pozwoliłby komuś się do mnie zbliżyć. Obserwowałam już tyle razy zawiedzione spojrzenia, że po jakimś czasie przestałam trzymać się nawet z nowo poznaniami osobami. Wiedziałam, jak smakuje odrzucenie i postanowiłam, że nigdy nie odrzucę żadnego faceta, jednocześnie z żadnym nie będąc. 

Odrzuciłam prawie wszystkie znajomości, jakie miałam w tym miejscu. Ale mama liczyła na moją zmianę. Czasem musiałam skłamać, żeby się nie martwiła. Nie lubiłam tego, ale już się nauczyłam. 

Usłyszałam dzwonek do drzwi, co wywołało u mnie lekkie zdziwienie. Z reguły nie miałam gości. 

-Nie ma o czym rozmawiać- powiedziałam.
Wyłączyłam telewizor, odruchowo sięgając do pierścionka, zawieszonego na łańcuszku. Lekarka powiedziała, że powinnam wyrzucić wszystkie rzeczy, które zbyt mocno kojarzą mi się z tym, co straciłam. Stwierdziła, że tylko tak ruszę do przodu. Miało to pomóc zapomnieć. Wiem, że myślała o śmierci Katty, bo nigdy nie zwierzyłam się z tym, co miało związek z Archerem. Obiecałam mu, że nigdy nie powiem prawdy o nim, a to wszystko zmusiło by mnie, żebym o ty powiedziała. Czasem mnie kusiło. Głośno wykrzyczeć to, kim był i co robił. Tylko dlatego, że musiałby mnie za to zabić. A to znaczyłoby tyle, że znów bym go zobaczyła. A tego chciałam najbardziej na świecie. Znów go zobaczyć. Nie przyjechał do West Richmond Falls, kiedy miał okazję. Nie chciał. Nie chciał mnie zobaczyć, a to pewnie znaczyło, że znalazł sobie jakąś piękną Francuzkę.

Zostawiłam Matta, Willa, Mike'a i Aarona daleko za sobą. Wiedzieli gdzie jestem, wiec jeśli On wrócił, mógł w każdym momencie tutaj przyjechać. William czasem pisał, czy wszystko u mnie dobrze, ale rozumiał, że nie powinien robić tego zbyt często. Sam stwierdził, że przyczynił się do tego, że upadłam. Zawsze, gdy w końcu pytałam o zielonookiego, nie otrzymywałam odpowiedzi. Tak było lepiej, gdy nie znałam prawdy. 

Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz