#87

135K 4.8K 7.9K
                                    

Kiedy wróciłam rano do domu mama i Adam czekali na mnie w salonie. Wciąż byłam obolała, niewyspana i przygnębiona. Weszłam do pokoju, widząc że oni wiedzą. 
-Słyszałaś już?- pan Hale spojrzał na mnie, trzymając za ręce moją rodzicielkę. 
-Tak- pokiwałam głową, a mój głos się załamał.- Dostałyśmy z Isabell wiadomość...-skłamałam, ponieważ byli przekonani że to u niej będę nocować, podczas gdy byłam świadkiem śmierci Katty.
A potem dowiedziałam się, że Carter również nie żyje a Aaron był o krok, od przejścia na tamten świat. Miał poważnie połamaną nogę, żebra i rozciętą głowę. W tej chwili leży podpięty do aparatur w szpitalu, pod białą pościelą i odpoczywa. 

Przełknęłam głośno ślinę, czując niewyobrażalną suszę w w gardle. 
-Kochanie, tak mi przykro- powiedziała mama, wyswobadzając się z objęć narzeczonego.

Wpadłam w jej ramiona, głośno szlochając. 
Nie wiedziałam dlaczego płaczę. Z jej powodu? Z powodu Cartera? Mojego opiekuna? Może przez ślub albo dlatego, że przez chwilę wystawiłam się na niebezpieczeństwo? 

A może przez to wszystko. 



***


Kiedy jako tako odespałam, pierwsze co zrobiłam to wyświetliłam wiadomości na telefonie. Pisały do mnie różne osoby wyrażając to, jak im przykro. Olałam to, wydobywając tylko to, co mnie interesowało. 

Od:Archer

Treść:Mam dość. Wyciągam cię z domu równo o 17.00 i nie próbuj protestować. Zwariuję tutaj. 


Mentalnie przyznałam mu rację. Teraz przebywał w domu, gdzie trzeba zamknąć pewien pokój na zawsze, a brak Cartera musiał dokuczać wszystkim. Zagryzłam wargę. Odpisałam, że się zgadzam. Zaraz jednak uświadomiłam sobie, że jest już szesnasta. Przespałam cały dzień.

Wzięłam prysznic, obserwując ciemne plamy na moim ciele. Pamiątki po linach i uderzeniach. W głowie mi szumiało, ale trwałam w pewnym stopniu w odrętwieniu. Jeszcze nie rozumiałam do końca, jak to się stało. 


-Reed?- mama uniosła brwi z wyrazem konsternacji.- Idziesz gdzieś?

Zakładając białe trampki na stopy, kiwnęłam głową.

-Musze pobyć sama- mruknęłam.
Podeszła do mnie, chwytając opiekuńczo za ramiona. 

-Skarbie, chcesz o tym pogadać?- zapytała z troską.

Przytuliłam się do niej, bo jej ramiona zawsze dawały mi poczucie bezpieczeństwa. 
-Potem- wyszeptałam.- Najpierw, muszę sama to przetrawić. 

-Myślę...-westchnęła.- Myślę, że powinnam przełożyć ślub. 

-Co?- zdziwiłam się. 

Popatrzyłyśmy sobie w oczy. 
-Byłyście z Katty blisko- powiedziała.- To nie w porządku, żebyśmy świętowali podczas gdy ona...-zacisnęła usta w cienką linijkę, nie chcąc kończyć tego zdania.- To siostrzenica pierwszej żony Adama. 

Otarłam samotną łzę, spływającą po policzku. 

-Katt by nas za to zabiła- odpowiedziałam, ze smutnym uśmiechem.- Wiesz, że imprezy to jej żywioł.

-Porozmawiam o tym z Adamem- zaręczyła.- Ale jeśli sobie tego nie życzysz, to powiedz. Przełożymy to. 
-To już jutro- wyszeptałam.- Lepiej nie. 

Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz