#53

130K 5.3K 5.8K
                                    

Kiedy odespałam imprezę, wykąpałam się i przebrałam, razem z mamą wybrałyśmy się na zakupy. Zatrzaskując za sobą drzwi samochodu, rozsiadłam się wygodnie rozpoznając znajome miejsce. Samochód mojej rodzicielki, był znajomym dla mnie miejscem. Można powiedzieć, że bezpiecznym. W porównaniu z ostatnimi samochodowymi doświadczeniami, nawet stare zarysowanie na desce rozdzielczej wydało mi się uspokajające. Ona, nie jeździ szybko, nie ściga się i nie łamie przepisów. 
-Jak się czujesz?- zapytała, kiedy ruszyłyśmy z podjazdu.- Marnie wyglądasz.

-Mało spałam- odparłam, zapinając pasy.

-Impreza się udała, co?- zachichotała jak nastolatka.

Zbliżający się termin ślubu, wyzwalał w niej dziwne zachowania. Nie wiem, czy w normalnych okolicznościach była by zadowolona z tak późnego powrotu do domu.
-Poznałam całkiem..ciekawych ludzi- odpowiedziałam, uśmiechając się.

Na czele z resztą przestępców, uznających się za znajomych Archera. W pamięć, wryła mi się zdeterminowana twarz Willa, chcącego bronić Katty.
-Jacyś przystojni chłopcy?
Wywróciłam oczami.

-Mamoooo..
-No co?- zapytała niewinne.- Chcę wiedzieć, takie rzeczy. Bo oczywiście, gdyby jednak jakiś na horyzoncie się pojawił.. to może, poznam go na ślubie? Możesz zabrać jakiegoś kolegę. 

Spojrzałam na nią. Była bardzo radosna, promienna i uśmiechnięta. Gdzieś w moim wnętrzu, zaczęło mi to przeszkadzać. Sama nie miałam najlepszego nastroju. 
-Na pewno to każdy przyszły chłopak, chciałby poznać rodziców dziewczyny, na ich własnym ślubie..
Mina jej zrzedła. Spojrzała na mnie, a ja mentalnie kopnęłam się w twarz. Zabrzmiało to, jakbym robiła im jakieś dziwne wyrzuty. Jakby nie zależało mi na jej szczęściu. Cholera.

-Chcesz..chcesz mi przez to coś powiedzieć?- zapytała przygaszonym głosem. 
Cóż, gdyby do ślubu nie doszło, miałabym ułatwioną sprawę z Archerem. Poniekąd. W każdym razie, ewentualny związek byłby wysoce prawdopodobny.

Zaraz zaraz...STOP!

O czym ja myślę? Przecież to wyklucza się pod każdym możliwym względem. Chyba zapomniałam, jak potraktował mnie rano i że to prawdopodobnie dla niego, oznaczało to chwilową zabawę. Zrobiło mi się znowu przykro. 
-Przepraszam- powiedziałam cicho.- Przyłożyłam dłoń do skroni, czując pulsowanie.- Źle to zabrzmiało. 
-Zdecydowanie źle- odpowiedziała.- Reed, przeszkadza ci mój związek z Adamem?

-Co!?- zdziwiłam się.- Nie!

-Pytam, bo wcześniejsze twoje słowa, mówiły coś innego..

Pokręciłam przecząco głową. Wyglądała na mocno strapioną, a jej piękny uśmiech zniknął w paru sekundach. Zasłużyła na szczęście, pod każdym możliwym względem.

-Głupio to zabrzmiało- stwierdziłam.- Chcę twojego szczęścia. Będę szczęśliwa, jeśli ty taka będziesz. Lubię Adama- w momencie przypomniałam sobie, opowieść Archera. Przełknęłam ślinę, kontynuując.- Jest spoko. Jestem zmęczona i nie wiem co mówię.

Zaśmiałam się nerwowo. Po chwili, atmosfera się rozluźniła. 
-Cieszę się- odpowiedziała.- Dobrze trafiłam. Dobrze trafiłyśmy. 

Uśmiechnęłam się. 

Bo jedyne gdzie trafiłam, to w paszczę lwa. 



***


Wrzucałam produkty z listy do wózka, spacerując pomiędzy półkami. Zajęłam się listą zakupów, podczas gdy moja rodzicielka poszła odebrać zamówioną przez siebie biżuterię. Oczywiście taką, która będzie pięknie komponować się z suknią ślubną. 

Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz