#7

152K 6.5K 2K
                                    


Pokój Archera, był smutny. Przynajmniej ja poczułam smutek, kiedy moje oczy skanowały pomieszczenie. Jedno łóżko, jedna szafa, jeden stoliczek, jedna lampa stojąca samotnie w rogu, jeden laptop, leżący na pościeli. Białe ściany, meble z tego samego rodzaju i zasłonięte zasłonki. Drgnęłam. Wyglądało to, jak sterylne pomieszczenie w laboratorium. Tyle, że zamiast zlewek, kolb, palników dziwnych narzędzi i Bóg wie czym, można było przespać się w wygodnym łóżku. Przygryzłam wargę, wodząc wzrokiem. Nie tak to sobie wyobrażałam. Myślałam, że znajdę tu masę porozrzucanych ciuchów, które dawno nie widziały pralki, puste opakowania po fast foodach, masę papierków i butelek. Liczyłam na kolekcję kasków motocyklowych, albo chociaż obcięte głowy, wszystkich tych, którzy mu przeszkadzali. Gdzieś w tyle mojej głowie, zagnieździła się także wizja trawki, albo chociaż delikatnie widocznej mgiełki dymu. Ale ten obraz się nie spełnił. I może to i dobrze. Naćpany psychopata, jest gorszy niż psychopata, bez narkotyku.Tymczasem... był tu ład i porządek, ale także pustka. I może ta nicość, była w tym wszystkim najbardziej przerażająca. Podeszłam do szafeczki, czując się jak w jakimś motelu. Usiadłam na brzegu łóżka. Cholercia, było na prawdę wygodne. Fajnie było by mieć takie, położyć się, zasnąć w cieple jak księżniczka, otoczona wygodnymi poduszkami..STOP! Nie ma co myśleć o wygodach, kiedy ma się do zrobienia coś bardzo ważnego. Odsunęłam delikatnie pierwszą z półeczkę. W środku znalazłam parę podręczników, większość ciągle zaplombowanych w folie. To trochę dziwne, zważywszy na fakt, że powoli zbliżamy się do końca roku szkolnego. W kolejnej były jakieś kartki, luźne notatki i długopis. Nie patrzyłam zbytnio w ich zawartość, bo nie czułam takiej potrzeby. Rzuciły mi się w oczy jakieś wzory i kolorowe wykresy, zbyt skrupulatnie i dokładnie wyrysowane, aby mogły zostać zrobione ręką Archera..Boże, ręką jakiegokolwiek faceta. Mężczyźni nie są dokładni.  Wstałam i podeszłam do szafy. Chyba najbardziej ciekawiła mnie jej zawartość. Rozsunęłam drzwi, a moim oczom ukazał się rząd czarnych i białych podkoszulków oraz koszul w różnym kroju i kolorze, jensowa koszula, parę ciemnych bluz oraz skórzana kurtka. Z boku równo ułożone jeansy i dresy. O dziwo, znalazłam tam nawet szary kolor. Na dnie natomiast parę pudełek po butach i jak mniemam, taka była ich zawartość. Uniosłam jedno wieczko a moje podejrzenia się sprawdziły. Zaciągnęłam się zapachem proszku do prania, jego perfum i czymś, czego nie mogłam rozpoznać. Może to jakiś środek na mole, albo odświeżacz powietrza.

Być może, to po prostu zapach Archera.

Zamknęłam szafę i podeszłam jeszcze raz do łóżka. Otworzyłam trzecią i ostatnią szafkę, którą wcześniej pominęłam. W środku był...album. Zwyczajny, brązowy album w którym najprawdopodobniej zawarte są jego wspomnienia. Bez wahania wyciągnęłam go i zaczęłam kartkować. Mały pyzaty chłopczyk siedzący na kuchennym stole z szerokim uśmiechem, lekko rozmazana fotografia przedstawiająca tego samego malca, lezącego na łóżku z dużym pluszowym misiem obok, smukła jak brzoza kobieta o pięknej twarzy, w bujnych lokach, wraz młodym mężczyzną, trzymają roześmianego chłopca. Pan Adam i jego żona. Na paru kolejnych zdjęciach, pojawia się rudowłosa dziewczynka. Pewnie Katty. Niektóre ukazują dzieciaki bawiące się w ogrodzie, niektóre z masa dorosłych ludzi, których nie znam, inne pochodzą z kolejnych etapów nauczania, wakacji, wycieczek, świąt czy różnych okazji. Wybucham niepohamowanym śmiechem, widząc zdjęcie około ośmioletniego Archera ubrudzonego farbą, w podartych jenasch i kaloszach z czepkiem zrobionym z gazet. W tle widać jego mamę. Kolejne przedstawia mojego przyszłego brata, obejmującego swoją rodzicielkę za szyje i całującego ją w policzek. To taki piękny widok. Im dłużej przeglądam fotografie, tym częściej widzę panią Hale. Kolor włosów i oczy, odziedziczył właśnie po niej. Ostatnie zdjęcie, jakie dane mi zobaczyć, to około dwunastoletni Archer, kroczący z matką po parku. W jego postawie widać determinację. Tak jakby chciał iść mimo wszystko. Piękne, długie włosy kobiety zostają zastąpione jasno fioletową chustą, jej skóra jest bardzo blada a twarz wyraża ogromny smutek. Przejeżdżam palcem po fakturze zdjęcia, czując jakiś dziwny żal..

Odkładając album na miejsce, czuję że coś jest nie tak z denkiem. Mocuję się dłuższa chwilę, aż w końcu udaje mi się chwycić tak, aby podnieść sklejkę. Wiem, ze źle robię myszkując po jego pokoju, ale to silniejsze niż ja.  Chcę się czegoś dowiedzieć, i wydaje mi się, że to jedyny sensowny sposób. Nie najlepszy, ale to tak jak, z demokracją, chodź nie jest idealna, jest jak dotąd najlepszą możliwą opcją. Kiedy spoglądam na zawartość, krzyk miara mi w gardle. Czuję jak oblewa mnie zimny pot, wszystko dokoła zamiera.

Słodkie Dzieciątko Jezus.

Najprawdziwszy na świecie, błyszczący czernią...pistolet.

Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz