#3

170K 7.6K 5.2K
                                    

W poniedziałek musiałam wstać do szkoły. Wcale mi się to nie uśmiechało, ale chyba nie miałam specjalnego wyjścia. Co prawda pozostały nam jeszcze trzy miesiące, ale to nie zwalniało mnie z obowiązku uczęszczania do nowego budynku. Wczoraj Katty pokazała mi drogę, więc widziałam już to więzienie. Od razu zauważyłam, że jest dużo większe, niż moje wcześniejsze liceum. 

Ubrałam czarne rurki oraz kremową bluzeczkę, którą włożyłam za spodnie. Na stopy wciągnęłam trampki i po drodze złapałam też skórzaną kurtkę.  Zapięłam na szyi delikatny łańcuszek i po wykonaniu makijażu wyszłam z domu. Na szczęście nie jest zimno. Wiosna trwa w najlepsze! Samo miasto składa się głównie z niewielkich biur, gdzie swoje stanowiska mają różnego rodzaju firmy. Wiem, że jest tu sporych rozmiarów szpital i bardzo stary ratusz, który co parę lat przechodzi renowację. Ruch na ulicach powoli się rozkręca, chodź na pewno za chwilę stworzą się małe korki. 

Po dwudziestu minutach znalazłam się pod bramą, gdzie czekała na mnie Kat wraz ze znajomymi. 

-Cześć kochana!- zapiszczała- Wybacz, że nie podjechałam po Ciebie, ale moje auto zastrajkowało. 

Uśmiechnęłam się delikatnie, obejmując ją w geście powitania. 

-Nic się nie stało.  Poradziłam sobie..- rzuciłam okiem na jej paczkę. Trzy dziewczyny i dwóch chłopaków mierzyło mnie wzrokiem. Jedna z nich, pochwalając moje spojrzenie uniosła kąciki ust ku górze. 

-Poznaj moich przyjaciół- obróciła się w ich stronę, cały czas trzymając mnie blisko siebie.

Poznałam dużo imion i przezwisk. Denerwowałam się zetknięciem z nową klasą, dlatego nawet nie zwróciłam uwagi na słowa.

-Jestem Reed Di Laurentis- powiedziałam w końcu- Miło was poznać. 

Po paru długich minutach Kat odprowadziła mnie do klasy. 

-No mała, trzymaj się- zachichotała- Matematyka wcale nie jest taka zła.

Uśmiechnęłam się słabo, i wkroczyłam do sali. Momentalnie ludzie w środku skierowali swój wzrok na mnie. Kilka par oczu wpatrywało się we mnie jak w obrazek. Niepewnym krokiem podeszłam do pierwszej lepszej ławki i usiadłam.

-Ej, nowa- usłyszałam za swoimi plecami- To miejsce jest zajęte.

Odwróciłam się. Za mną stała wysoka blondynka w ciasnej białej bluzce. Jej pełne usta pokryte były błyszczykiem a zielone oczy intensywnie się we mnie wpatrywały.

-Hm, no cóż- mruknęłam- Nie zauważyłam wcześniej, żeby ktoś tu był, więc chyba nie jest zajęte.

-Od pierwszej klasy siedzi tutaj Matt- założyła ręce na piersi. Ta bluzka tak ją opina, że zaraz pęknie!-Sprawdźmy. Czy wyglądasz jak Matt? Czy zachowujesz się jak Matt? Czy jesteś nim? Nie, nie i jeszcze raz nie.- zmrużyła oczy- Więc wyjazd z tego miejsca, bo osobiście skopie ci ten Twój marny tyłek. 

Zamurowało mnie. Chyba nie popełniłam żadnego przestępstwa, prawda? Jeśli jej przeszkadzam, to mogła poprosić o to, abym się przesiadła. Nie robi mi większej różnicy, gdzie będę siedzieć. Serio. Ale ta blondyna udowodniła właśnie jak jest pusta, przy czym mnie zdenerwowała.

Już miałam jej coś odpowiedzieć, kiedy usłyszałam męski głos:

-Daj spokój Brittany. Usiądę gdzieś indziej.
Odwróciłam się w stronę mężczyzny. O słodkie Dzieciątko Jezus. To jeden z przystojniejszych facetów, jakich kiedykolwiek widziałam. Blondyn o niesamowicie intrygującym spojrzeniu, ukazał własnie szereg swoich białych zębów.

-Tak nawiasem mówiąc- nachyla się do mnie, opierając dłonie na blacie- Jestem Matthew, ale jeśli mogłabyś, nie mów do mnie pełnym imieniem.

-Mogłabym- odpowiedziałam słabo, patrząc w te piękne oczy. Ich kolor jest raczej mętny, ni to niebieski ni to zielony. Bliżej im do szarego, niż do jakiegokolwiek innego.  Chyba kocham te oczy.

-Cieszę się- zaśmiał się, a jego świeży oddech owiał moją twarz- Jak ci na imię?

-Reed.

-Śliczne imię- skomentował-Wiesz, co prawda ja tu siedzę-wyprostował się- Ale od dziś, możesz tu siedzieć.

-Ale jak to!?- zapiszczała tamta idiotka- Przecież to miejsce od zawsze jest twoje! Zawsze siedzisz blisko mnie.

Jej głos nie znosił sprzeciwu, chodź mi osobiście wydawał się lekko żałosny. Zagryzłam wargę obserwując jak chłopak kroczy na koniec sali. Brittany została na lodzie wraz ze swoim fochem. Widziałam jak jego mięśnie napinają się. Cholercia, a to dopiero cisteczko. Z chęcią bym go spróbowała. Ale jestem zbyt nieśmiała... chociaż w sumie, chyba bardziej boję się, że zrobię coś nie tak i ludzie będę się ze mnie śmiali.

-Kim jesteś?- słyszę cichy szept dziewczyny obok, które na pewno skierowany jest do mnie. 

-Przedstawiałam się przed chwilą.- odpowiadam cicho, gdyż nauczyciel wszedł już do klasy.

-Wiem, wiem. Kim jesteś, że taki ktoś jak Matthew Cross, zwrócił na ciebie uwagę?-zapytała

Nie wiem co miały oznaczać te słowa. 

-O czym ty mówisz?

-Jesteś tu nowa, ale wyglądasz na bystrą.. rozejrzyj się po tym miejscu i sama zobaczysz. 

Chciałam móc zadać kolejne pytanie tajemniczej brunetce, ale w tym samym momencie matematyczka wymienia moje imię i nazwisko i tak nadeszła pora, aby przedstawić się całej grupie...


Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz