#68

127K 5.1K 8.6K
                                    

Ogłaszam trzydniowy maraton rozdziałowy! ;*


========



Ziewnęłam przeciągle, poprawiając się na łóżku. Archer przestał bawić się kosmykiem moich włosów, marszcząc przy tym czoło. Uśmiechnęłam się leniwie, wtulając swoją twarz w zagłębienie pomiędzy jego szują a ramieniem. 

-Widziałaś się kiedyś z ojcem?- słyszę jego cichy głos, tuż przy swoim uchu.- Wiesz, po tym jak was zostawił?
Przełknęłam głośno ślinę. Ten temat nie należał do najlepszych. 
-Nie- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.- I nie chcę widzieć.
Westchnął przeciągle, całując mnie w czubek głowy. Objęłam go mocniej, dotykając przypadkowo wargami, jego rozgrzanej skóry. 

-Dlaczego nie możesz uwierzyć, że twój ojciec na prawdę kochał twoją mamę?- zapytałam smutno.

-Bo tak nie było- odburknął, a jego mięśnie się napięły.- Nie gadajmy o tym. 
Przynajmniej próbowałam. Podniosłam się, przyglądając się jego twarzy. Był spokojny, a jego zielone oczy błyszczały dziwnym blaskiem, który tak kocham. Powiodłam palcem, bo małej bliźnie pod okiem. Jej pochodzenie, było nieznane, ale mogłam się domyślić, co się stało. 
-Co się dzieje?- zapytał ostrożnie, na widok mojej niewyraźniej miny. 
Dotykałam każdej blizny, każdej zmarszczki z taką delikatnością, jakbym bała się zrobić mu krzywdę, a moje oczy zaszły łzami.
-Reed?- usłyszałam jego głos. 

Zamrugałam parokrotnie, aby rozgonić łzy. 

-P-przepraszam- wymamrotałam niewyraźnie.- Boję się o ciebie.
Kąciki jego ust powędrowały lekko do góry.

-Skarbie..- zaczął z tą swoją seksowną chrypką. Złapał mnie, przenosząc na siebie. Położył swoje dłonie, w dole pleców. Zaczął delikatnie kreślić kółka palcami, z figlarnym wyrazem twarzy. -Nie rób tego- trącił nosem mój, a jego oddech łaskotał moją twarz.

-Mógłbyś iść na studia- powiedziałam.- Złapałbyś jakąś legalną pracę, mógłbyś robić coś lepszego. Nie musisz wiecznie siedzieć w tym..

Pokręcił przecząco głową. 
-To nie takie proste- cmoknął przelotnie moją szczękę. 

-Archer, sam widzisz, jak to niebezpieczne- mój głos zadrżał.- Gdybyś teraz leżał w szpitalu, przypięty do różnych maszyn, gdybym musiała na to patrzyć...
-Kiedy się na to pisałem, wiedziałem że tak będzie- po raz kolejny złożył krótki pocałunek, tym razem na brodzie.- Zrobiłem to świadomie. 

-Nie chciałbyś normalnej pracy, dobrej przyszłości? Szans na normalne i spokojne życie?- wyszeptałam. 

Nie mogę uwierzyć, że to co robi, mu się podoba. 
-Podjąłem decyzję, teraz nie ma odwrotu- odpowiedział poważnie, jednak nie przestawał całować mojej szczęki, co sprawiało, że powoli się rozpływałam.- Pokażę ci coś.
Potem podniósł się, trzymając mnie mocno, tak abym mogła na nim usiąść. 
-Ściągnij moją koszulkę- powiedział z lekką chrypką.
-Jeśli to jakaś gra wstępna, to ci się nie uda- zażartowałam.
-Ciekawa wizja- poruszył dwuznacznie brwiami.- Ale nie o to chodzi. Po prostu to zrób. 
Chwyciłam niepewnie materiał i po chwili, trzymałam złożony podkoszulek w dłoniach. Z całych sił próbowałam nie gapić się na jego tors i idealne ciało. Marzenie ściętej głowy. 
-Możesz sobie popatrzyć- odchylił się, opierając na łokciach.- Uwielbiam kiedy masz taki rozmarzony wzrok. 

Wywróciłam oczami, zakładając ręce na piersi. 

-Nie? Szkoda. 

Potem posadził mnie obok i odwrócił się plecami, przekręcając lekko głowę, by na mnie popatrzyć. Zwróciłam uwagę na rysunek z trybikami i literką "K" pod spodem. 

Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz