#72

129K 5K 5.4K
                                    

-Obwiniasz się za jej śmierć?- zapytałam cicho. 
Rozsiadł się na podłodze, tyłem do mnie, ponieważ kazał mi usiąść na łóżku. Obserwowałam jego głowę, zastanawiając się, co w niej siedzi. 

-Pewnie nigdy nie dowiem się, dlaczego stało się tak a nie inaczej- mruknął.- Czy na prawdę czegoś szukała, czy to był tylko niewinny spacer a może oni to zaplanowali. Ale mogłem temu zapobiec.

-Niby jak?- zdziwiłam się.

-Było tysiąc różnych sposobów- powiedział obojętnie.- Mogłem ją na przykład wkurwić zanim pojechałem na akcję. Zawsze obrażona zaszywała się w pokoju z tabliczką taniej czekolady i filmami. 

-Dlaczego nie zareagowałeś wcześniej, kiedy Mike ją podrywał?- to pytanie nurtowało mnie od parunastu minut.

Archer od razu pokazuje w agresywny sposób, co i dlaczego mu się nie podoba. Więc co się stało tym razem?

-Bo tego nie robił- burknął.

Wytrzeszczyłam oczy, zastanawiając się, czy dobrze usłyszałam. Zaczęłam gubić się w myślach zielonookiego.
-Ale powiedziałeś..- zaczęłam, nie rozumiejąc o co chodzi.
-Kłamałem- powiedział.

Ton jego głosu brzmiał tak, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. 

-Archer, ale ty go uderzyłeś!- podniosłam głos. 
Chciałabym zobaczyć teraz jego twarz, ale nie chciałam ryzykować. Musiał mi powiedzieć wszystko bo inaczej, zniszczyłby się sam- od środka.

-Nie pierwszy raz- poruszył delikatnie ramionami. 

-Dlaczego?
Nawet nie mogłabym zliczyć, ile razy dziś padło to słowo. To miał być przyjemny wieczór dla całej ekipy, a skończył się.. no cóż.
-Przesadził, tak?- oburzył się.- Widziałem twoją minę. To mi wystarczyło- przez chwilę nic nie mówił, aż w końcu dodał- Musiałem wymyślić coś, dzięki czemu odwróciłem uwagę reszty od ciebie. 

Westchnęłam. To było jednocześnie słodkie i głupie. Nawet nie wiedziałam jak to skomentować. Mike dostał niepotrzebnie, ale sam zaczął. Nie mogę zrozumieć zachowań facetów. 

-Nie uważasz, że jeśli będziesz tak robił, to stracisz przyjaciół?- zapytałam.

-Nie pierwszy raz tracę ludzi- zaśmiał się żałośnie. 

-Archer, ja rozumiem że straciłeś dwie ważne osoby, ale nie możesz pozwalać, żeby to rzutowało na teraźniejszość- zaczęłam psychologicznym tonem. 
-Sama widzisz, że coś jest nie tak- powiedział.

Poprawiłam się, czekając aż powie coś więcej. 
-Ktoś nas sprzedał- powiedział po prostu.- Moim zdaniem.

-Jak to?- uniosłam brwi.

-Jak inaczej mam wyjaśnić to, że dostajemy w dupę od kogoś, z kogo dawniej żartowaliśmy?

-Podejrzewasz kogoś?- przeraziłam się. 

-Nie- powiedział.- Próbuję się tego dowiedzieć, ale kurwa... 

-Czekaj- przerwałam mu.- Myślisz, że to chłopaki?
Przez chwilę się nie odzywał, a ja zamarłam.
-Nie- odpowiedział po namyśle.- Oni nie. 
-Więc kto?

Nie podobało mi się to co mówił. 
-Może ktoś, komu Diego ufa.. nie wiem- odwrócił się, patrząc na mnie. - Nie chcę, żebyś za dużo wiedziała, bo ktoś to może wykorzystać..

Zaczęła boleć mnie głowa. To znaczy, że mogę im zaufać czy nie? Czy w ogóle, można tutaj komukolwiek ufać?

-Jest jeszcze coś- powiedział, kładąc dłoń na moim kolanie.- Evan.
Na dźwięk tego imienia wzdrygnęłam się. Wciąż pamiętam jego oddech na swojej skórze i wygłodniały wzrok. 

Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz