#51

153K 5.5K 4.9K
                                    

Małe ogłoszenie przed:
Z okazji długie weekendu, robię Wam małą niespodziankę. Napiszcie mi, jaki rozdział (bądź moment) najbardziej podobał Wam się w ciągu tych pięćdziesięciu! Warunek: musi w nim uczestniczyć Archer. A reszta... domyślcie się, ale to będzie coś ciekawego ^^



Poruszyłam się, kiedy zaczęłam wybudzać się ze snu. Nie otworzywszy jeszcze oczu, zaczęłam powoli wyostrzać inne zmysły. Najpierw uświadomiłam sobie, że wciąż tu jest. Potem, poczułam jak nieznacznie przyciąga mnie bliżej siebie. Poczułam jego zapach a następnie usłyszałam bicie serca. Na końcu, kiedy delikatnie uniosłam głowę i otworzyłam oczy, powitał mnie jego widok. Obserwował mnie swoimi intensywnie zielonymi oczami, w których tańczyły iskierki. Rozciągnął usta w uśmiechu, ukazując zęby. 

-Dzień dobry- mruknął cicho, składając delikatny pocałunek na moim czole.- Jak się spało?

Uśmiechnęłam się leniwie, opierając dłoń na jego nagiej klatce piersiowej. Drżała mi ręka, ale ciepło jego skóry, przeszyło mnie od razu.
-Dobrze- powiedziałam zgodnie z prawdą.- A Ty?

Zaśmiał się, a w odpowiedzi na moje pytanie, wtulił się w zagłębienie mojej szyi. Przesunęłam ręką, obejmując go za kark. Jego oddech łaskotał moją skórę. 

-Mógłbym się do tego przyzwyczaić.
Zaśmiałam się dźwięcznie. 

-Chciałbyś. 

Jego wargi pocałowały skórę, w którą oddychał. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Podniósł się, znów odnajdując moje oczy. 

-Jesteś głodna?- zapytał.

-Proponujesz mi śniadanie do łóżka?- zapytałam rozbawiona. Moja dłoń znalazła się na jego policzku, głaszcząc tamto miejsce. Pojedyncze włoski, kuły moją rękę, ale nie przejęłam się tym zbytnio. 

-Chciałabyś- odpowiedział.- Proponuję ci kawę i tosty. W kuchni. Na dole. Za pięć minut.

Przewróciłam oczami. Nie chciało mi się stąd wychodzić, nie teraz. Przyjemnie było leżeć i nie musieć się niczym martwić. 

-Zostańmy tu jeszcze- poprosiłam. 
Położył się, przenosząc mnie na siebie. Praktycznie na nim leżałam, a on okrył nas kołdrą. Jego ręka masowała moje plecy. Przytuliłam się do niego nagle, mocno i tak, jakbym robiła to po raz ostatni. Trzymałam go kurczowo, nie chcąc aby gdzieś szedł. To ostatnia nasza chwila. 

-Okej- mruknął w moje włosy.- Opowiesz mi coś śmiesznego?

-Śmiesznego?-zdziwiłam się.

-Jasne- powiedział.- Chcę tylko słyszeć, Twój radosny głos.
Moje serce zadrżało. Zamknęłam oczy, intensywnie myśląc. 

-Jak byłam mała..-zaczęłam.- Lubiłam wspinać się na wszystko, co tylko się dało. Meble, ogrodzenia, drzewa..wszystko- na tamto wspomnienie mimowolnie zaczęłam się uśmiechać.- Kiedyś jednak przesadziłam. Weszłam tak wysoko, że nie potrafiłam zejść, a ponieważ moja mam nie umiała wspinać się w ogóle.. nie wiedziała co ma robić. Ja ryczałam, mama też, trzęsła się jak galaretka. I wiesz co zrobiła? Zadzwoniła po strażaków. Musieli być nieźle zdziwienie, kiedy zawiadomiła, że dziecko nie umie zejść z drzewa. Jeszcze mocniej..kiedy okazało się to prawdą.

-Kot na drzewie- powiedział z małym rozbawieniem.- Mój kotek. 
Podniosłam na niego wzrok. 

-To nie jest takie łatwe- przypomniałam.

-Pamiętam- zaręczył.- Ale.. tak jest dobrze prawda? 

-Dopóki nie trzeba zmierzać się z..życiem- stwierdziłam cicho. 

Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz