Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Jego oczy zrobiły się maniakalne, a uścisk zaczynał mi przeszkadzać.

-Tobie..tobie chodzi tylko o to, żeby twój tata cierpiał- powiedziałam cicho, wytrzeszczając oczy ze zdumienia.- Nie obchodzi cię, jak poczuje się moja mama!

Położył swoją dłoń na moim policzku, podnosząc się. Przechylił nas gwałtownie, tak że górował nade mną i rozbieganym wzrokiem obserwował moją twarz.

-Chcę żeby ten sukinsyn zapłacił za swoje- warknął.- A ty chcesz, by twoja matka miała kogoś, kto jej nie zrani. Obydwoje zyskamy na tym więcej, niż nam się najpierw wydawało. 

Nie mogłam uwierzyć w to co słyszałam. Zależało mu na tym, aby Adam się pogrążył. 

-Ale..-zaczęłam.

-Nie ma ale Reed- uśmiechnął się lekko, składając parę drobnych pocałunków na mojej szczęce.- Zaufaj mi. 

Jego pocałunki stawały się coraz bardziej śmielsze. Wyznaczały wilgotną ścieżkę w dół. Rozpływałam się pod tym delikatnym dotykiem, ale wiedziałam, że próbuje tylko odwrócić moją uwagę. 

-Uważam..że to..to zły pomysł- mruknęłam przeciągle, starając się zapanować nad głosem. 

Kiedy się zaśmiał, jego oddech połaskotał moją skórę. 

-To idealny moment- obstawał przy swoim.- Nie ma nic gorszego, niż dowiedzieć się o zdradzie w dzień ślubu- zaręczył, podnosząc nieziemski wzrok na mnie.- Znienawidzi go, do końca życia. 

-A potem, dowie się, że jesteśmy razem- westchnęłam.

To było wręcz jak konflikt tragiczny. Cokolwiek bym nie wybrała i tak spowoduję wielką katastrofę. 

-To już jest inna historia- zbył mnie, kolejny raz całując mnie w usta.- Rozmyśliłaś się?

Czy się rozmyśliłam? Cholera. Nie odezwałam się. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Przecież go chcę, prawda?

-Okej- powiedział, wstając. 

Wyszedł bez słowa. Nawet nie wiedziałam, kiedy to zrobił. Widziałam, że był zły ale myślałam, że jednak odpowiem szybciej. Ale kiedy drzwi za nim trzasnęły, zorientowałam się, że żadne słowo nie wypłynęło z moich ust. 

Co ja zrobiłam!?



***


Schowałam kopertę głęboko w szafie, próbując dodzwonić się do zielonookiego. Bezskutecznie. Najpierw po prostu nie odbierał, a teraz wyłączył telefon. Chciałam wyć. Czułam, że swoim milczeniem wszystko zepsułam. Rzuciłam się na łóżko, bliska płaczu. Bo co mogłam zrobić? Nawet nie wiedziałam, gdzie się udał i co robi. 

Kiedy moja komórka zadzwoniła, poderwałam się jak oparzana. Uczucie ulgi i szczęścia wyparowało, kiedy na ekranie zobaczyłam numer dwumetrowego meksykanina. Przycisnęłam zieloną słuchawkę. 

-Mam trochę czasu- powiedział.- Aaron cię przywiezie. Pora na drugą lekcję. 

Zawyłam wewnętrznie. Nie byłam gotowa na to, co się miało stać. Psychicznie, byłam wręcz rozstrojona tym co się stało. Mimo wszystko zrobiłam to o co prosił. Po drugiej stronie ulicy, czekał mój ochroniarz. Przywitał mnie ciepłym uśmiechem, kończąc rozmowę ze swoją żoną. 

-Tęsknisz za nią?- zapytałam.

Przytaknął.

-Sorry- mruknęłam.- To trochę przemienienie. 

Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz