- To dzisiaj jest ten bal, tak?- upewnił się

- Tak.- potwierdziłam

- A muszę iść?- zapytał smętnym głosem z niezadowoloną miną patrząc w moje oczy

- Będę bardzo zadowolona, gdy dotrzymasz mi towarzystwa.- zapewniłam z łagodnym uśmiechem.- Poza tym, jako przyszły władca i nasz syn powinieneś przyjść. W ten sposób okażesz królowi Asgardu szacunek.- dodałam

- Dobrze.- powiedział dalej nieprzekonany chłopak i wyszedł spod kołdry. Ja w tym czasie ponownie podeszłam do Helgi ponowne próbując wyciągnąć ją z łóżka. W końcu, po negocjacjach i przypomnieniu, że to dzisiaj jest tak długo wyczekiwany przez nią bal, udało się. Nie chcąc dłużej przeszkadzać bliźniakom, wyruszyłam na dalsze poszukiwania Psotnika. Przeszłam cały pałac, niestety nigdzie nie natknęłam się na ślad mężczyzny. Dzięki nieocenionej pomocy Baldera odnalazłam Thora i Avengers, niestety, jak się okazało, bóg kłamstw jeszcze do nich nie dotarł. Nie pozostało nam nic innego, jak szukać dalej. W końcu doszliśmy do wniosku, że jedyną osobą, która może wiedzieć, gdzie jest Loki jest Heimdall. Dlatego wraz ze swoim nowym towarzyszem wyszłam z pałacu i pożyczając konia Baldera, popędziłam na sam koniec Bifröstu.

- Zapewne szukasz swego męża, pani.- powiedział na wstępie czarnoskóry mężczyzna podpierając się o miecz

- I byłabym wdzięczna, gdybyś mi w tym pomógł.- potwierdziłam uśmiechając się. Heimdall odpowiedział nieco smutnym uśmiechem następnie przenosząc spojrzenie na Baldera.

- Witaj, przyjacielu.- rzucił rozpromieniony blondyn na powitanie

- Witaj, Baldurze.- odparł kulturalnie strażnik mostu skinając przy tym lekko głową.- Loki znajduje się tam, gdzie pamięć o poległych pozostanie wiecznie żywa.- wyjaśnił tajemniczo mężczyzna, przez co i wyraz twarzy Baldera lekko spochmurniał. Zaciekawiona tym zjawiskiem zaczęłam zastanawiać się, o czym oni mówią.

- No tak, o tym żem nie pomyślał.- mruknął blondyn i ponownie uśmiechnął się do Heimdalla.- Dziękujemy za pomoc. Chodź, zaprowadzę cię do niego.- dodał zwracając się w moim kierunku

- Dziękuje.- rzuciłam jeszcze do strażnika, nim wyraz z Baldurem usiedliśmy na koniach. Niedługo potem znów gnałam w kierunku pałacu. Kiedy oddaliśmy konie z powrotem do stajennego, mężczyzna poprowadził mnie uliczkami miasta w kierunku polany nieopodal. Prowadząc miłą rozmowę minęliśmy gwar miasta, przez co postanowiłam ponownie zaczepić temat miejsca, "gdzie pamięć o poległych pozostanie wiecznie żywa."

- Widzisz, moja pani, śmierć w tym miejscu jest jednym z tematów Tabu. Nie rozmawiamy o niej.- wyjaśnił spokojnie blondyn idąc koło mnie

- A jakich jeszcze tematów powinnam unikać w towarzystwie?- zapytałam

- Nie wspominamy również o porażkach. Choć zazwyczaj ród Asów wygrywa wszystkie bitwy, to niestety nie jesteśmy nieomylni. Jednak nie wspominamy takich wypadków.- ciągnął. W czasie jego wyjaśnień zauważyłam, że za pagórkiem, tuż przy granicy lasu znajduje się jakiś zagrodzony teren. Domyśliłam się, że to właśnie tam prowadził mnie Balder. I nie pomyliłam się. Ani z miejscem, gdzie zmierzamy, ani z podejrzeniami, jaką funkcje ono pełniło. Kiedy przekroczyliśmy próg pięknie zdobionej bramy, moim oczom ukazały się różnego rodzaju pomniki i płyty pamiątkowe. Niektóre z nich były zapisane językiem norweskim, innych zaś nie mogłam rozszyfrować. Jednak domyśliłam się, że wszystkie miały upamiętniać tych, którzy na zawsze odeszli ze świata bogów. Mimo to zastanawiało mnie, co tutaj robił Loki?

- Podążaj tą alejką, pani, a w końcu trafisz na swego lubego.- zapewnił Balder z delikatnym uśmiechem

- Nie pójdziesz ze mną?- zaproponowałam

Bóg w krainie cieni || ZakończoneWhere stories live. Discover now