Rozdział 3

6.8K 498 104
                                    

Najprawdopodobniej była 2 w nocy, a Loki dalej nie wrócił. Martwiłam się i to bardzo. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca w pokoju. Każda próba odciągnięcia mojej uwagi od tego czarnowłosego mężczyzny kończyła się fiaskiem. Książki nagle straciły sens, a obowiązki związane z panowaniem nieistotne. Kanapa, na której lubiłam siedzieć stała się niezmiernie niewygodna, a sypialnia dziwnie mała.

W końcu nie wytrzymałam i wyszłam poszukać kogoś, z kim mogłabym porozmawiać. Nogi same poprowadziły mnie do komnaty znajdującej się w centralnej części pałacu. Zatrzymałam się przed wysokimi drzwiami zrobionymi z ciemnego drewna i zapukałam w nie kilkukrotnie. Ponieważ nic większego się nie stało, zapukałam ponownie. Tym razem usłyszałam odgłos przekręcanego klucza, a po chwili przede mną stanęła młoda dziewczyna o długich, dwukolorowych włosach. Lewa ich część była cała czarna, a prawa w kolorze czerwieni. Pod długą grzywką kryły się szare oczy, z których lewe było otoczone dużym znamieniem, które w żadnym stopniu nie odbierało dziewczynie uroku, a skóra w kolorze jasnego brązu podkreślała delikatne usta.

Dla wszystkich była znana, jako Hekate, bogini magii, czarów, nocy i duchów. Córka Tanatosa i siostra Sotery. Jednak dla mnie była prawą ręką, doradczynią w wielu sprawach, a prywatnie dobrą przyjaciółką, którą znałam od niedawna, a czułam, jakbyśmy znały się całe życie.

- Viveka? Co się stało?- zaczęła opierając rękę o drewnianą powierzchnię.

- Mogę wejść?- zapytałam spokojnie. Szarooka tylko przytaknęła głową, po czym przepuściła mnie w drzwiach.- Mam nadzieje, że ci nie przeszkadzam.- powiedziałam stając w głębi przestronnego lokum.

-Nie żartuj. Lepiej od razu powiedz, o co chodzi, zaoszczędzimy trochę czasu.- odparła bogini z delikatnym uśmiechem tak, aby dodać mi otuchy.

- Wszystko jest w porządku. Po prostu Loki kilka godzin temu powiedział, że musi coś załatwić i dalej nie wrócił, a ja nie wiem, co ze sobą zrobić. Szału przez niego dostanę.- wyjaśniłam z tym samym uśmiechem. Po mojej wypowiedzi Kate zmarszczyła lekko brwi.

- Dziwne. Nie dawno widziałam, jak szedł chyba w kierunku gabinetu.- oznajmiła dziewczyna. Zdziwiłam się, bo myślałam, że Loki chociaż zawiadomi mnie o tym, że wrócił. Ale jak się okazało, nie miał tego w planach.

- Doprawdy? Cóż, chyba muszę go poszukać.- rzuciłam i ruszyłam w kierunku drzwi.- Wybacz, że zawracałam ci niepotrzebnie głowę.

- Wiesz, że nic się nie stało. I może to nie moja sprawa, ale wszystko między wami w porządku?- zapytała bogini ze zmartwieniem na twarzy.

- Mam taką nadzieje.- odpowiedziałam, pożegnałam przyjaciółkę i poszłam w kierunku wyjścia z pałacu. Doskonale wiedziałam, gdzie znajdę boga kłamstw.

Tak jak myślałam, po wędrówce przez las dotarłam na małą polanę na wzgórzu, gdzie dostrzegłam siedzącą postać. W ciszy podeszłam do mężczyzny, który chwilę potem podniósł na mnie wzrok.

-Powinnam być na ciebie wściekła.- zaczęłam

- Cóż, chyba masz do tego prawo.- odpowiedział spokojnie czarnowłosy

- Czekałam na ciebie w pokoju. Mogłeś chociaż powiedzieć, że wróciłeś.- wyjaśniłam, przez co na twarzy zielonookiego zagościło zaskoczenie. Nie tłumacząc nic więcej przyklęknęłam koło niego mocno obejmując ramionami jego szyję. Ten również mnie przytulił, a ja znów poczułam się bezpiecznie.- Martwiłam się, idioto.- dodałam szeptem

- Przepraszam.- odparł krótko.

- Nie rób więcej takich rzeczy.- poprosiłam znów patrząc w jego oczy. I w odpowiedzi znów dostałam tylko skinienie głowy. Lekko zrezygnowana wypuściłam mężczyznę z objęć i położyłam się koło niego patrząc w gwiazdy. Loki jeszcze przez chwile siedział skubiąc źdźbła trawy, po czym w ciszy położył się koło mnie. Po chwili poczułam, jak spłata nasze dłonie razem nie przestając wpatrywać się w bezkres nad nami.

Bóg w krainie cieni || ZakończoneWhere stories live. Discover now