Rozdział 20

5.2K 394 103
                                    

Nastał już wieczór, a ja dalej siedziałem na jednej z wielu ławek na arenie obserwując, jak Thor próbuje odebrać Sif jej miecz. Bezskutecznie z resztą. I tak od kilku godzin. Naprawdę miałem nadzieje, że gromowładny będzie w stanie jakoś przeżyć bez swojej ulubionej, śmiercionośnej zabawki, ale najwidoczniej się myliłem.

Nie lubię się mylić.

Ale i tak jest lepiej, niż było. Thor przynajmniej przypomniał sobie, jak się odpiera ataki mieczem, prawidłowo używa tarczy, a przede wszystkim, jakie ciosy zadać, aby przeciwnika obezwładnić, ale nie zabić.

- Dobrze. Zróbmy sobie przerwę.- zaproponowała brunetka opuszczając broń, a gdy blondyn przytaknął, oboje podeszli do stojaka, gdzie pozbyli się swojego orężu, za to zaopatrzyli się w butelki z wodą.

- Już zapomniałem, jak to jest walczyć mieczem.- rzucił blondyn odgarniając włosy ze spoconej twarzy

- To da się zauważyć. Ale już jest lepiej. Jest cień szansy, że jutro wygrasz i bez przeszkód będziesz mógł poślubić Jane.- odparła kobieta popijając bezbarwną ciecz.- W ogóle, Loki, jak to możliwe, że nie siedzisz teraz w więzieniu? Wszechojciec coś wspominał, że naprawiłeś swoje błędy, ale oboje dobrze wiemy, że to niemożliwe.

- Podobno każdemu trzeba dać drugą szansę.- zauważyłem z uśmiechem

- Tak, ale nie sto pięćdziesiątą drugą. Więc? Co takiego zrobiłeś, że Odyn anulował twoją karę?- dopytywała brunetka niby od niechcenia, ale wszystko inne wskazywało na to, że bardzo chce to wiedzieć.

Cóż. Będzie musiała jeszcze trochę poczekać.

- Nic, o czym powinnaś wiedzieć.- powiedziałem ze słodkim uśmieszkiem, przez co zdenerwowana kobieta przymrużyła oczy.

- I tak się dowiem.- stwierdziła

- Ale nie ode mnie.

- W takim razie...- zaczęła Sif z dziwnym uśmieszkiem.-... Thorze? Co takiego zrobił twój brat, że Odyn się nad nim zlitował i go wypuścił?- zapytała

- Wypraszam sobie.- wtrąciłem z oburzeniem.- Odyn się nade mną nie zlitował.

- On sam musi ci wszystko wyjaśnić.- dodał blondyn unosząc ręce w obronnym geście. Uśmiechnąłem się zwycięsko i założyłem dłonie na piersi wpatrując w wojowniczkę, która podejrzliwym spojrzeniem patrzyła to na mnie, to na Thora, aż w końcu zatrzymując się na mojej postaci.

- Fandral coś wspominał. O niejakiej Vivece aka Dysnomii, władczyni Helheimu. Podobno to twoja żona, ale obydwoje doskonale wiemy, że żadna nie jest na tyle głupia, aby wyjść za ciebie za mąż.- wyznała podejrzliwym głosem ciemnowłosa

- Sif. Viveka jest moją przyjaciółką i wolałbym, abyś nie mówiła o niej takich rzeczy, skoro nawet jej nie znasz.- wtrącił Thor przybierając karcący ton, przez co oboje popatrzyliśmy na niego zdziwieni

- To już wiem skąd się znacie. Pozostaje kwestia waszego domniemanego zakochania. Zaklęcie miłosne? A może rozkochałeś ją w sobie tradycyjnym sposobem i teraz tylko ją wykorzystujesz? Lub została do tego zmuszona przez ojca?- kontynuowała Sif prowadząc ze mną swego rodzaju walkę na spojrzenia

- Nie mów mi, że jesteś zazdrosna?- odparłem z wrednym uśmieszkiem

- Chciałbyś. Po prostu nie chcę, aby skończyło się tak, jak z Sygin. Serio. Nie znam dziewczyny, a już jej współczuje.- wyznała Sif przekrzywiając lekko głowę i uśmiechając się zwycięsko, zapewne przez moją minę. Doskonale wiedziała, że nie lubię wspominać o Sygin i zawsze to wykorzystywała przeciwko mnie.

Bóg w krainie cieni || ZakończoneWhere stories live. Discover now