Nastał już wieczór, a ja dalej siedziałem na jednej z wielu ławek na arenie obserwując, jak Thor próbuje odebrać Sif jej miecz. Bezskutecznie z resztą. I tak od kilku godzin. Naprawdę miałem nadzieje, że gromowładny będzie w stanie jakoś przeżyć bez swojej ulubionej, śmiercionośnej zabawki, ale najwidoczniej się myliłem.
Nie lubię się mylić.
Ale i tak jest lepiej, niż było. Thor przynajmniej przypomniał sobie, jak się odpiera ataki mieczem, prawidłowo używa tarczy, a przede wszystkim, jakie ciosy zadać, aby przeciwnika obezwładnić, ale nie zabić.
- Dobrze. Zróbmy sobie przerwę.- zaproponowała brunetka opuszczając broń, a gdy blondyn przytaknął, oboje podeszli do stojaka, gdzie pozbyli się swojego orężu, za to zaopatrzyli się w butelki z wodą.
- Już zapomniałem, jak to jest walczyć mieczem.- rzucił blondyn odgarniając włosy ze spoconej twarzy
- To da się zauważyć. Ale już jest lepiej. Jest cień szansy, że jutro wygrasz i bez przeszkód będziesz mógł poślubić Jane.- odparła kobieta popijając bezbarwną ciecz.- W ogóle, Loki, jak to możliwe, że nie siedzisz teraz w więzieniu? Wszechojciec coś wspominał, że naprawiłeś swoje błędy, ale oboje dobrze wiemy, że to niemożliwe.
- Podobno każdemu trzeba dać drugą szansę.- zauważyłem z uśmiechem
- Tak, ale nie sto pięćdziesiątą drugą. Więc? Co takiego zrobiłeś, że Odyn anulował twoją karę?- dopytywała brunetka niby od niechcenia, ale wszystko inne wskazywało na to, że bardzo chce to wiedzieć.
Cóż. Będzie musiała jeszcze trochę poczekać.
- Nic, o czym powinnaś wiedzieć.- powiedziałem ze słodkim uśmieszkiem, przez co zdenerwowana kobieta przymrużyła oczy.
- I tak się dowiem.- stwierdziła
- Ale nie ode mnie.
- W takim razie...- zaczęła Sif z dziwnym uśmieszkiem.-... Thorze? Co takiego zrobił twój brat, że Odyn się nad nim zlitował i go wypuścił?- zapytała
- Wypraszam sobie.- wtrąciłem z oburzeniem.- Odyn się nade mną nie zlitował.
- On sam musi ci wszystko wyjaśnić.- dodał blondyn unosząc ręce w obronnym geście. Uśmiechnąłem się zwycięsko i założyłem dłonie na piersi wpatrując w wojowniczkę, która podejrzliwym spojrzeniem patrzyła to na mnie, to na Thora, aż w końcu zatrzymując się na mojej postaci.
- Fandral coś wspominał. O niejakiej Vivece aka Dysnomii, władczyni Helheimu. Podobno to twoja żona, ale obydwoje doskonale wiemy, że żadna nie jest na tyle głupia, aby wyjść za ciebie za mąż.- wyznała podejrzliwym głosem ciemnowłosa
- Sif. Viveka jest moją przyjaciółką i wolałbym, abyś nie mówiła o niej takich rzeczy, skoro nawet jej nie znasz.- wtrącił Thor przybierając karcący ton, przez co oboje popatrzyliśmy na niego zdziwieni
- To już wiem skąd się znacie. Pozostaje kwestia waszego domniemanego zakochania. Zaklęcie miłosne? A może rozkochałeś ją w sobie tradycyjnym sposobem i teraz tylko ją wykorzystujesz? Lub została do tego zmuszona przez ojca?- kontynuowała Sif prowadząc ze mną swego rodzaju walkę na spojrzenia
- Nie mów mi, że jesteś zazdrosna?- odparłem z wrednym uśmieszkiem
- Chciałbyś. Po prostu nie chcę, aby skończyło się tak, jak z Sygin. Serio. Nie znam dziewczyny, a już jej współczuje.- wyznała Sif przekrzywiając lekko głowę i uśmiechając się zwycięsko, zapewne przez moją minę. Doskonale wiedziała, że nie lubię wspominać o Sygin i zawsze to wykorzystywała przeciwko mnie.
YOU ARE READING
Bóg w krainie cieni || Zakończone
FanfictionNareszcie w życiu Naszych bohaterów zapanował spokój. Viv i Loki są szczęśliwi, razem rządzą nad Erebos i ogółem jest fajnie. Podobno wszystko jest tak, jak powinno być. Jednak co zrobią Nasi bohaterowie, kiedy na horyzoncie pojawią się pierwsze pro...