Rozdział 6

7.6K 451 204
                                    

€€€

- Co ty robisz? Miałaś odpoczywać.- karcący głos Lokiego przerwał mi sprawdzanie raportów złożonych przez Potęgi*, a ja sama byłam zmuszona na niego spojrzeć.

Stał w dalej otwartych drzwiach do gabinetu, co było delikatną aluzją z jego strony, abym opuściła pomieszczenie. Jak zwykle z poważnym wyrazem twarzy i władczą postawą starał się wymusić na mnie zmianę planu dnia.

Niedoczekanie.

- Przecież odpoczywam.- odpowiedziałam spokojnie, po czym się uśmiechnęłam.

- Zgodziłem się na 6 ziemskich godzin pełnienia czynnych obowiązków królowej Podziemia. I to było maximum. Ale to, to już lekka przesada.- tłumaczył podchodząc do kanapy, na której siedziałam.- Viv, nie możesz się przemęczać.- dodał już łagodniej i odłożył kartki, którymi dosłownie byłam zawalona na stolik, po czym usiadł obok mnie.

- Ale ja tylko przeglądam papiery. Chcę być na bieżąco w sprawach królestwa.- odparłam dobitniej. Nie rozumiałam, o co mu chodziło. Przecież nie wykonywałam żadnej pracy fizycznej, ba, nawet psychicznej nie wykonywałam! Po prostu czytałam, tak, jak praktycznie co wieczora inne książki.
Na moje słowa mężczyzna uśmiechnął się i zabrał raport z moich rąk odkładając go tam, gdzie resztę.

- Ależ oczywiście. A gdyby jakiś strażnik przyszedł i powiedział, że są jakieś kłopoty, pierwsza byś poleciała ratować świat.- stwierdził czarnowłosy nie przestając się uśmiechać.

- Nie.- zaprzeczyłam od razy wywołując śmiech Boga kłamstw.

- Jasne, jasne. Za długo cie znam, kochanie.- rzucił psotnik, po czym wyciągnął w moim kierunku ręce, oplótł mnie nimi i przyciągnął z powrotem do siebie.

- Ej, no? Co robisz? Mi tam było wygodnie.- jęknęłam próbując wydostać się z uścisku jego rąk, ale Loki okazał się silniejszy, więc skończyłam przytulona do niego.

- To już nawet dotknąć cie nie mogę?- zażartował zielonooki opatulając mnie w talii.

- A co, jeżeli powiem, że tak?- odpowiedziałam również żartując. Głowa mężczyzny wcześniej ułożona na moim barku, teraz uniosła się do góry, a on sam popatrzył na mnie niby z powagą, ale z iskrami w oczach.

- Słyszałem, że podczas ciąży kobiety mają te swoje humorki i zachcianki, ale nie wiedziałem, że aż tak.- rzucił i przyłożył dłoń do mojego czoła.- Viv, dobrze się czujesz?- zapytał powstrzymując śmiech, czego ja nie zamierzałam robić.

- Gdzie z tymi łapami?- odparłam roześmiana strącając dłoń mężczyzny. Naszą sielankę przerwało wibrowanie sygnetów królewskich, co świadczyło o tym, że jesteśmy wzywani.

- Miałaś go dezaktywować.- przypomniał zdenerwowany mężczyzna, w ogóle nie przejmując się wezwaniem, zamiast tego wypuszczając mnie z objęć tym samym okazując swoje niezadowolenie.

- To teraz nieważne. Loki, coś jest nie tak. Musimy się tym zająć.- odpowiedziałam z pełną powagą. Na potwierdzenie moich słów ktoś zaczął natarczywie pukać do drzwi. Nie czekając nawet chwili wstałam z zamiarem sprawdzenia, co się dzieje, jednak bóg kłamstw złapał mnie za rękę nie pozwalając zrobić ani kroku więcej.

- Miałaś się nie mieszać w takie sprawy.- zauważył upominającym tonem samemu idąc w kierunku drzwi.

Gdy je otworzył, ujrzałam jednego z demonów pełniących straż w pałacu, jednak nie wyglądał tak, jak zazwyczaj, tylko miał na sobie zbroję wojskową. Zamiast zwykłego, czarnego napierśnika i bata u boku przeistoczył się w swoją czystą, demoniczną postać, przez co pomiędzy pełnym uzbrojeniem widać było krążącą po jego ciele lawę. Na głowie miał maskę zakrywającą połowę twarzy, a za plecami widniały dwa ogniste miecze.

Bóg w krainie cieni || ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz