Rozdział 25

5.3K 396 160
                                    

I ta noc nie była dla mnie zbyt długa. Nim słońce na dobre wzeszło, ja już byłem na nogach i rozpracowywałem zagadkę swojego pękniętego miecza. Co prawda długo mi to zajęło, ale w końcu udało mi się uzyskać odpowiedź na dręczące mnie pytanie.

Okazało się, że na klindze mojego miecza narysowane były runy. Normalnie bym je zauważył, gdyby nie fakt, że dodatkowo zostały zabezpieczone zaklęciem maskującym.

Skoro znałem już powód, musiałem tylko dowiedzieć się, dlaczego i najważniejsze, kto za tym stał. Na szczęście niewielu magów w Asgardzie było w stanie zrobić coś takiego, więc wyniki swojego prywatnego śledztwa spodziewałem się poznać już niebawem.

W ten czas postanowiłem porozmawiać z Viv. W tym celu udałem się do jej komnaty. Spokojnie zapukałem do drzwi i nie czekając na specjalne zaproszenie, wszedłem do środka.

- Viv? Mo..- zacząłem przekraczając próg sypialni.-.. Ups.- dodałem z rozbawieniem, gdy tylko zobaczyłem Jane stojącą przed dużym lustrem odzianą tylko w koronkową, czerwoną bieliznę.

- O Boże, Loki!- krzyknęły w tym samym czasie obydwie dziewczyny, Viv robiąc w moim kierunku taki gest rękoma, jakby chciała mnie zatrzymać, zaskoczona Jane możliwie zasłaniając się rękoma. Starając się nie roześmiać, z powrotem odwróciłem się w kierunku drzwi.

- Bogiem jestem, imię też się zgadza.- odparłem

- Dlaczego nie poczekałeś na zaproszenie?- zapytała z wyrzutem Midgardka

- Bo przyszedłem do Viv, nie spodziewałem się ciebie tutaj spotkać.- obroniłem się spokojnie.- Mogę już się odwrocić?

- Tak.- warknęła brunetka w odpowiedzi, więc ponownie stanąłem przodem do kobiet na początku patrząc na mocno zaczerwienioną Jane ubraną już w długi szlafrok, która nawet nie spojrzała w moim kierunku, a potem na zakłopotaną, ale rozbawioną Viv.

- Tak więc... Viv, mogę cię prosić na słówko?

- Teraz jestem zajęta. Spotkajmy się za pięć minut u dzieci.- odpowiedziała bogini. Przytaknąłem w ciszy i ponownie położyłem dłoń na klamce, jednak mimo wszystko postanowiłem coś jeszcze powiedzieć, przez co znów stanąłem przodem do kobiet.- I jeśli mogę wtrącić, jeżeli chcesz to założyć na noc poślubną...- zacząłem i pokręciłem głową

- Nie twoja sprawa.- ofuknęła mnie brunetka.- Poza tym, dlaczego nie?- dodała po chwili zamyślenia

- Thor od zawsze uważał, że kobiety mające takie połączenie, jak zbyt głębokie dekolty czy za krótkie suknie w czerwonych kolorach są zbyt wyzywające, więc nigdy mu się to nie podobało. W tych sprawach zapewne będzie uważał tak samo. Bardziej polecałbym niewinny, uroczy róż lub tradycyjne złoto.- wyznałem starając się za szeroko nie uśmiechać, co naprawdę sprawiło mi kłopot i opuściłem komnatę.

Zobaczyć przyszłą bratową... to znaczy Jane w seksownej bieliźnie. Cóż za cudowny początek dnia!

Uśmiech dziwnej satysfakcji towarzyszył mi przez całą drogę do pokoju Thora. Tu również zapukałem, ale dla własnego bezpieczeństwa wolałem zaczekać na zaproszenie. Nie martwiłem się tym, że on może mi coś zrobić. Większą trwogą było dla mnie to, co mogłem zastać w środku.

A ponieważ nie uzyskałem odpowiedzi, zapukałem jeszcze raz, tym razem mocniej. Odczekałem chwilę, jednak ponownie odpowiedziała mi cisza. Z doświadczenia wiedziałem, że Thor takie imprezy odsypia conajmniej do późnego popołudnia, ale tym razem nie miał tyle czasu, więc nie zastanawiając się dłużej, wszedłem do środka. Tak, jak się spodziewałem, blondyn spał rozwalony na tej samej kanapie, na której go w nocy zostawiłem. Pokręciłem załamany głową i podszedłem do mebla.

Bóg w krainie cieni || ZakończoneWhere stories live. Discover now