Rozdział 7

6.6K 467 87
                                    

€€€

"... Loki od miesiąca jakoś dziwnie się zachowuje. Spędza ze mną coraz mniej czasu, w dodatku często znika i nikt wtedy nie wie, gdzie on jest. Może to bez sensu, ale mam złe przeczucia."

- Nomi?- odległy głos Persefony przerwał moje pisanie w dzienniku, a ja rozejrzałam się wokoło, jednak prócz wysokich krzewów, kwiatów oraz drzew nikogo nie widziałam.

- Tak?- odpowiedziałam, a chwilę potem dostrzegłam Korę* idącą w moim kierunku

- Tu jesteś.- spostrzegła blondynka wchodząc do altanki, po czym usiadła obok mnie.

- Tak, przyszłam odpocząć od tego wszystkiego.- wyznałam z lekkim uśmiechem zamykając dziennik.

- Jak się czujesz?- zapytała kobieta uśmiechając się, a w jej głosie pobrzmiewała troska

- Szczerze? Zadziwiająco dobrze. Myślałam, że będzie gorzej.- wyznałam kładąc rękę na zaokrąglonym brzuchu.- I myślałam, że będę znacznie gorzej wyglądać.- dodałam żartobliwym tonem

- Wiesz, mimo wszystko nasza ciąża przebiega znacznie łagodniej, niż zwykłych ziemianek. Nie mamy dolegliwości typowych dla ciąży, nasz wygląd praktycznie nie ulega zmianie, a i sam poród jest znacznie lżejszy. Taka taryfa ulgowa dla bogiń.- zażartowała niebieskooka

- Coś o tym czytałam.- przyznałam

- A znacie już płeć dziecka?- zapytała

- Nie, Genezjusz nie może tego odczytać. Ale może to i lepiej. Będziemy mieli niespodziankę.- wyjaśniłam. Nagle wyraz twarzy Persefony nieco się zmienił. Nie był taki spokojny i radosny, jak przed chwilą, tylko wyrażał zmieszanie, które lekko mnie zaniepokoiło

- Może to nie moja sprawa, ale... myślę, że to ci się przyda.- powiedziała lekko speszona bogini i wyjęła z lnianej torby dwa pluszaki, jeden granatowy, a drugi w kolorze fiołków. Oba przedstawiały Ailiki, niezwykle słodkie zwierzątka zamieszkujące Hades, a konkretnie Pola Elizejskie.
Stworzenia te są małych rozmiarów, mają puszystą, mięciutką sierść najczęściej utrzymaną w jasnych barwach, duże oczy o przyjaznym wyrazie, pyszczek naturalnie układający się w uśmiech oraz uszka, które tylko dodawały im uroku. Ponad to miały cieniutki ogonek zakończony swego rodzaju kulką z puchu, a wszystko dopełniały króciutkie kończyny. 
Pluszaki wyglądały identycznie, lecz miały krótszą sierść, a na brzuszkach widniały litery, u granatowego zwierzątka znak "Z" zrobiony ze srebrnych nici, podczas, gdy na fiołkowym widniała złota literka "M".

- Miały należeć do ciebie i twojego brata, ale w tej sytuacji chyba wiem, komu je przekażesz.- wyjaśniła Persi, na której twarzy znów zawitał uśmiech.

To takie dziwne trzymać w rękach pluszaka, którego miało się dostać w dzieciństwie. Nigdy nawet nie pomyślałabym, że mogłabym dostać coś takiego od ojca lub jego partnerki. I nie dziwiłam się, kiedy po moim wnętrzu rozeszło się przyjemne ciepło.

- Dziękuje, to niezwykle miłe z twojej strony, że mi je dajesz.- wyznałam ze szczerym uśmiechem.- Coś tak czuje, że będziesz wspaniałą babcią.- dodałam, przez co na twarzy kobiety pojawiło się zaskoczenie

- Ja? Przecież... nie jestem twoją matką. Nie powinnam być...

- Może i nią nie jesteś, ale dla mnie wystarczy fakt, że jesteś partnerką mojego ojca.- przerwałam jej z uśmiechem.- Poza tym... nie znałam swojej matki, ale miło by było, gdyby była taka, jak ty.- wyznałam szczerze bawiąc się jedną z maskotek.- Mam nadzieje, że nie przeszkadza ci to, jak cię traktuje.- dodałam trochę speszona ponownie patrząc w jasne oczy kobiety.

Bóg w krainie cieni || ZakończoneWhere stories live. Discover now