Rozdział 10

6.7K 450 179
                                    

Loki

To był chyba najgorszy z możliwych dni, jakie przyszło mi tutaj spędzić. Miałem dużo pracy, co chwila ktoś czegoś ode mnie chciał, w dodatku wszyscy pomocnicy, jak na złość robili masę błędów, które musiałem poprawiać. Nawet w Asgardzie nigdy nie miałem tylu obowiązków na raz.

Na szczęście wszystko jakoś załatwiłem. W sumie, nie byłbym to ja, gdybym sobie nie poradził. Co prawda mogłem poprosić Viv o pomoc, ale stwierdziłem, że chwilowo ma ważniejsze rzeczy na głowie. Takie, które i ja chciałbym mieć. Dlatego od razu po skończonej pracy, udałem się prosto do naszej sypialni, a, aby było szybciej, teleportowałem się tam.

Gdy tylko się w niej znalazłem, do moich uszu dobiegł słodki, delikatny głos. Jak zahipnotyzowany stałem na środku sypialni i patrzyłem na Viv znajdującą się przy jednym z łóżeczek tymczasowo przeniesionych do naszej komnaty. Jednak najciekawsze było to, że dziewczyna śpiewając niezwykle piękną kołysankę usypiała Narviego.

- Mów do mnie ciszą, oczu dotykiem.
Mów do mnie myślą nim wstanie dzień.
W białej mgle ciszy wśród szeptów woni.
Noc rozsypała gwiazd złoty cień.

Mów do mnie ciszą wiatru, śpiewaniem.
Ukołysz sny i serca bicie.
Mów do mnie ciszą,
Zawsze usłyszę!

Zanim odejdę, zostawię szepty.
Będą cię tulić w ciepłych snach,
Od ścian odbite serca bicie zostawię,
Nim znów pojawię się w tych drzwiach.

Po ostatnich słowach kołysanki, Viv oparła dłonie o ramę łóżeczka i z uśmiechem przypatrywała się zapewne śpiącemu już dziecku. Ja w tym czasie bezgłośnie podszedłem od tyłu do dziewczyny i oplotłem ją rękoma w pasie zaciągając się delikatnym, waniliowym zapachem.

- Dlaczego dopiero teraz się dowiaduje, że potrafisz tak pięknie śpiewać?- zacząłem po cichu, opierając brodę na barku kolorowookiej.

- Nigdy mnie o to nie pytałeś.- odparła równie cicho

- Jakie tajemnice jeszcze przede mną skrywasz?- zapytałem retorycznie i razem z fioletowowłosą zapatrzyłem się na małego. Wyglądał tak uroczo ubrany w szarą piżamkę z napisem "Mam boskich rodziców" i ściskając swojego misia.

Kątem oka dostrzegając minimalny ruch w łóżeczku obok, przeniosłem tam wzrok. Helga niespokojnie wierciła się, więc podszedłem do niej i delikatnie wsadziłem do jej ust smoczek, który zapewne niedawno jej wypadł, po czym podciągnąłem jej kocyk i pozwoliłem dziewczynce zacisnąć rączkę na moim palcu.

Nie spodziewałem się, że opieka nad dziećmi może być taka prosta i w dodatku sprawiać tyle radości. A może to tylko nasze bliźniaki są takie grzeczne?

Nie zastanawiając się nad tym dłużej delikatnie wyplątałem dłoń z uścisku Hel i poszedłem pod prysznic wcześniej informując o tym Viv. Po szybkiej, ale odprężającej kąpieli wróciłem do pokoju i rozsiadłem się na łóżku obserwując, jak bogini przewija naszą córeczkę.

- Nie wiem, po kim to mają, ale są wyjątkowo spokojne, jak na niemowlęta w ich wieku.- zaczęła Viv ponownie biorąc Helgę na ręce.

- A może doskonale ukrywają swoje emocje?- podsunąłem w żartach, a napotykając wymowny wzrok fioletowowłosej, uśmiechnąłem się niewinnie. 

- Ty i te twoje pomysły.- rzuciła dziewczyna odkładając małą z powrotem do łóżeczka ustawionego na przeciwko naszego posłania.

Bóg w krainie cieni || ZakończoneWhere stories live. Discover now