Katty jest zdecydowanie ogniem i żywiołem nie do zatrzymania. Trzeba twardego charakteru, aby opanować jej emocje. 
-Więc krzyczycie na siebie?
-Coś w tym stylu- przyznała, poznając zapachy kolejnych flakoników.- On tak formułuje ton głosu, że jego słowa, dochodzą do każdej komórki mojego ciała. Potem, w głowie uznaję, że ma rację. Pewnie dlatego, nie robię...głupot. 

Uśmiecham się. Przez chwilę, na prawdę poczułam się jak zwykła nastolatka, rozmawiająca o facetach z przyjaciółką podczas zakupów. Ostatnimi czasy, moje życie obraca się wokół Archera i mamy. A sprawy z nimi związane, nie łączą się z rudowłosą. 

-Reed- słyszę nad sobą niski męski głos. Wiem do kogo należy i niechętnie odwracam się w jego stronę, lekko unosząc głowę ku górze, abym mogła zobaczyć twarz swojego rozmówcy.- Musimy iść.

Wzdycham ciężko. 
-Coś się stało?- zapytałam.

-Mój czas pracy się kończy- powiedział, spoglądając na zegarek.- Muszę przekazać cię komuś innemu.

Pożegnałam się z Katt, która pognała do kasy a ja wyszłam. Na szczęście, mój koszyk był pusty. To tyle z mojego normalnego życia. 

Aaron lubił słuchać muzyki, więc w aucie zawsze leciały jakieś piosenki. Nie zawsze mi się podobały, ale lepsze to niż słuchanie pracy silnika. Wbiłam się w fotel, kiedy przemierzaliśmy ulice miasta. Mężczyzna za kierownicą, był skupiony na drodze, tak jakby zza zakrętu miał wyskoczyć ktoś z karabinem. A może od razu ogromny, wojskowy czołg? Westchnęłam, kołysząc głową w rytm jakieś durnej piosenki, której głównym tematem była impreza, seks i używki.
-Pozwalasz, żeby twoja córka tego słuchała?- zaśmiałam się. 

Uniósł lekko kącik ust ku górze, mocniej ściskając kierownicę. 

-Od roku, w tym samochodzie leci "Pan McDonald farmę miał" więc wyluzuj i daj mi się nacieszyć czymś innym, niż kury i krowy- spojrzał na mnie rozbawiony, po czym wrócił do obserwowania drogi przed nami. 

Pokiwałam głową z niedowierzaniem. Zaczęłam wyobrażać sobie tego mięśniaka, w towarzystwie delikatnej blondynki i jej małą kopią, tylko z oczami po tatusiu. Dziewczynka w foteliku zaśmiewałaby się, kiedy z głośników leciała by ta durna melodyjka i klaskała, kiedy jakieś słówko, spodobałoby się jej najbardziej. To całkiem przyjemny widok. 

Nie panując nad tym, zaczęłam stawiać siebie i Archera na ich miejscu. Wyobrażałam sobie dziecko, które trzymałabym w ramionach. Cudowny uśmiech i zielone oczy, po tacie. Czarne włosy i mały nosek, po mnie. Oglądalibyśmy miasto, nad którym zapada wzrok a ciepły wietrzyk owiewa nasze twarze. Nie było by żadnych gangów, przestępców, nielegalnych wyścigów i działalności. Nie było by zdrad, problemów. To był taki piękny widok i..

NIEMOŻLIWY.

Przetarłam oczy, nie chcąc się rozpłakać. Zaczęłam obserwować co dzieje się za oknami i we wnętrzu samochodu. Długo wpatrywałam się w jeden punkt, mrugając parokrotnie oczami. Poprawiłam się niespokojnie.

00:34

00:33

00:32

Nie wytrzymałam.

00:31
-To powinno tak...liczyć?- wskazałam palcem, na mały ekranik. Oblizałam spierzchnięte usta, czując jak do gardła podchodzi mi serce. Nabrałam powietrza, wyczekująco spoglądając na mężczyznę. 

-Co?- zmarszczył czoło, spoglądając w stronę mojego palca.

00:26

00:25

Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz