#33

7K 268 64
                                    

- Nienawidzę tej jędzy! Gdybym mógł to powyrywałbym jej kłaki z głowy. Boże! Jak można być taką szmatą! A dodatkowo jeszcze mam ją znosić przez tydzień!

Wysłuchuję żali Nicka od jakiejś godziny. Siedzę na kanapie i przełączam kanały w TV podczas gdy mój przyjaciel chodzi w kółko po pokoju i drze się w niebogłosy.

- Przystopuj, to twoja babcia... - mówię.

- Mam to w dupie! Nie cierpię jej... czemu akurat teraz matka musiała wyjechać... - jęknął zrozpaczony i rzucił się na łóżko chowając twarz w poduszkę, po czym zaczął głośno krzyczeć.

- Ej, kurwa! Stary, ogarnij się i zamknij tą mordę, to że jestem twoim przyjacielem nie znaczy, że nie mogę cię pierdolnąć. - posłałem mu mordercze spojrzenie.

Błagam was, wiem że jego babcia nie jest jak te typowe miłe, dbające o wnuczków, ale do jasnej cholery... miał 18 lat! Co za facet boi się starszej pani...

- Co poradzę? - podniósł się i siadł, krzyżując nogi - Jak dla mnie to mogła by sobie wbić w serce tą igłę, którą rok w rok robi mi ten chujowy sweter.

- Drut. - mówię nie odrywając oczu od ekranu, na którym oglądam teraz jak jakiś idiota skacze z dachu na rowerze... do czego zmierza ta młodzież...

- Co drut? - pyta Nick.

Wzdycham wymownie.

- No kurwa, drut! Nie wiem, mam ci to przeliterowac?! Ta "igła" to drut, może dlatego nazywa się to robieniem na drutach?

Czuję jak materac obok mnie ugina się, kiedy chłopak na nim siada.
- Dobrze, sorry. Jezu... nie wiedziałem że mam trzy babcie..

Wywracam oczami, ale śmieje się.

- Lepiej powiedz, co robimy. Idziemy gdzieś? Słyszałem że jest dzisiaj otwarcie jakiejś knajpki na głównej ulicy, mają rozdawać żarełko. - spoglądam na niego poruszając wymownie brwiami. Spodziewam się, że zaraz zerwie się z kanapy, weźmie kurtkę i otworzy oko, zeskoczy z niego i pobiegnie pędem w kierunku restauracji, ale ten patrzy na mnie z bólem na twarzy.

- Nie mogę, mam czekać aż mama wróci z tą kwoką z lotniska.

Jak na zawołanie z dołu dobiega dźwięk otwieranych drzwi.
Odwracam głowę w stronę Nicka, by zobaczyć jego przerażenie malujące się na twarzy. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że w kąciku jego oka widzę łzę.

Głośne kroki w przedpokoju dają znać za każdym razem kiedy następują na kolejny stopień schodów. Kiedy postać dochodzi do nas, zastyga pod drzwiami pokoju. Nagle klamka porusza się, a w drzwiach staje...

Babcia Nicka.

Jej twarz nie wyraża żadnych emocji, a różowe włosy sterczą *dosłownie* metr nad jej głową. Ma na sobie biały sweterek i typowe dziesięć par pończoch, getrów i innego cholerstwa schowane pod czarną sztruksową spódnicą. Patrząc na nas zsuwa z nosa delikatnie okulary i unosi brew.

- Przywitam się z wnuczkiem, zaraz do ciebie zejdę! - krzyczy do mamy Nicka która znajduje się nadal na dole.

Słyszę jak Nick odwraca się w moim kierunku.
- Jak dla mnie, to mogła by zejść nawet teraz, tylko nie wiem, czy mówimy o tym samym. - wyszeptuje, a ja ledwo powstrzymuję się od śmiechu.

- Słyszałam to. - patrzy na nas groźnie i zamyka drzwi, wchodząc do pokoju. Spokojnie przechadza się po pokoju co chwila przesuwając palcem po meblu. - Widzę, syf jak zwykle. Mógłbyś chociaż raz ruszyć to wciśnięte w rurki dupsko i pomóc mamie. Nie wiem co się teraz z wami porobiło... - tu zerka na mnie i lekko się uśmiecha. - Widzisz Nick, twój kolega mógł założyć normalne spodnie, a ty? Moje rajstopy które mam pod podomką są luzniejsze.

Thaa... to jest mniej więcej babcia Nicka. Tyle że za każdym razem, kiedy biedak leciał do matki z płaczem, że jeździ po nim jego własna babcia, ta nie wierzyła. W zasadzie... mało kto by uwierzył, z tych co nie widzieli. Na szczęście jestem jednym z wybranych! Znacie to satysfakcjonujące uczucie, kiedy przed wami rozgrywa się krwawa jadka, a wy siedzicie z okularami 3D na nosie i miską popcorn'u w rękach... tak, to ja, w tym momencie.

- Babciu... - zaczyna chłopak, ale ta nie daje mu skończyć.

- Posłuchaj, nie lubię cie. Wiesz o tym i ty i ja. Nie prosiłam o tak leniwego, głupiego, bezużytecznego wnuczka, ale stało się. Widocznie Najwyższy pokarał mnie za to, że tydzień przed twoimi narodzinami nie byłam w kościele... w każdym razie. Mam prośbę nie wchodzimy sobie w paradę, ty robisz, co ja chce, a ja nie będę truła. - kiedy kończy kładzie rękę na klamce, zapewne po wykonaniu całego testu czystości pomieszczenia. - Jak na razie, źle ci z oczu patrzę, wiec uważaj.

Wychodzi zostawiając nas w totalnym osłupieniu. Nie mogę już wytrzymać, więc zginam się w napadzie śmiechu. Moja przepona zaraz pęknie, ale ta sytuacja cały czas przewija się przed moimi oczami, udowadniając jaką pizdą w rzeczywistości jest mój przyjaciel.

- Pierdol się. - syczy w moją stronę. - Przecież ja ją zabiję we śnie. Albo wepchnę ją do basenu, albo podmienie jej tabletki... Luc, ja nie chcę siedzieć za morderstwo. - patrzy na mnie z błaganiem w oczach, wiec postanawiam się zlitować.

- Mój dom to twój dom, wpadaj kiedy chcesz. - pocieszam go i opieram się spokojnie na kanapie.

- Pod warunkiem, że śpię z Lili. - żartuje, a ja napinam wszystkie mięśnie. Widzę go, jak leży koło niej, a ona przytula go przez sen, moje dłonie mocniej zaciskają się na oparciu mebla, co nie uchodzi uwadze Nicka. - Ej, koleś, żartowałem. - unosi ręce w geście kapitulacji śmiejąc się.

Nie mogę nic poradzić na to, że nadal jestem wkurzony. Nie ma prawa mówić takich rzeczy o... mojej dziewczynie. W zasadzie to jesteśmy razem, nawet jeśli tylko mu o tym wiemy, to i tak dla mnie jest to najprawdziwszy związek w jakim kiedykolwiek byłem.

- Nie chciałem nic mówić, ale... jesteś dla niej trochę zbyt surowy. W sensie, rozumiem, że się o nią troszczysz, ale kiedyś będzie musiała wyjść spod twojego klosza. No wesz, zostać kobietą, mając przy sobie mężczyznę. Musisz się z tym pogodzić. - kładzie dłoń na moim ramieniu, a ja mam ochotę mu ją oderwać, ale nie mogę powiedzieć, że nie ma racji.

- Wiem, ale do tego czasu jest moja. Jest moją siostrą i nie pozwolę się do niej zbliżyć byle komu.

Nick patrzy przez chwile w dywan i uśmiecha się krzywo.

- Kiedyś będziesz musiał odpuścić, a przy okazji - pociera zakłopotany kark. - mógłbyś zapytać ją trochę o Sam, w sensie o mnie, w sensie Sam o mnie, czy coś ?

W zwolnionym tempie patrze na niego z wybałuczonymi oczami.

- Zabicie mnie. Sam?! Stary, naprawdę!?

**********
Wejście smoka MADAFAKA! Wróciłam 😅 i rozkręca dalej tę zabawę.

PS. Nie bijcie że tak długo mnie nie było ❤

Chyba Kocham Swoją Siostrę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz