#32

6.3K 220 37
                                    

Wchodzę do budynku, z zamiarem wchłonięcia jak największej ilości kalorii, więc wyobraźcie sobie moje rozczarowanie, kiedy w kolejce stoi jakieś... milion osób?

- Oh... Przecież to zajmie wieki! - wyjękuje odchylając głowę do tyłu

Lucas stuka chwile palcami w brodę, po czym chwyta moją dłoń i kieruje się w stronę wyjścia.

- Co robisz? - pytam.

- Pojedziemy gdzieś indziej. Zabieram Cię na najlepszą pizze w Miami. - odwraca się do mnie posyłając cudowny uśmiech.

A jak ja mówię cudowny, to znaczy, że cudowny.

Jakiś czas później Luc przepuszcza mnie w drzwiach miłej knajpki. Dominuje tu biel i czerwień. Wygląda jak jeden z tych typowych barów z Fast Food'em. Obrusy w kratkę, zdjęcia z samochodami na ścianach i... fenomenalny zapach pizzy.

- Obiecuję, że będzie ci smakować. - mówi obejmując mnie i całując w czoło. Nie przyjmuje się tym, że robi to publicznie, gdyż jesteśmy parę dobrych kilometrów od domu. Prawdopodobieństwo, że ktoś nas będzie tu kojarzył, jest bardzo znikome.

Zajmujemy miejsce przy oknie i rozkładamy przed sobą karty.

- Lucas... wiedziałeś, że mama ma sejf w swoim gabinecie? - pytam, przewracajac strony menu...

... o! Lasagne!

- Nie, ale co w tym dziwnego. Ma prawo mieć tam co chce. - odpowiada patrząc na mnie swoimi błyszczącymi oczami.

- No niby tak, ale czemu miałaby coś przed nami ukrywać? Jeśli ma jakieś problemy, powinna nam powiedzieć. - wpatruję się w stół. Jesteśmy jej dziećmi, powinniśmy jej pomóc, jeśli ma jakiekolwiek kłopoty, nawet finansowe, ale raczej nie o te chodzi.

- Lil, słuchaj. To nasza mama, napewno nie chce nas tym zadręczać. Uważa, że to ona powinna opiekować się nami, a nie my nią. Daj temu spokój, jeśli będzie chciała pomocy, to o nią poprosi, a my jej udzielimy.

Może Lucas ma rację, ale nie mogę siedzieć bezczynnie i czekać, aż prawdopodobnie będzie za późno. Co prawda nawet nie wiem o co chodzi, może to nie jest nic poważnego... może...

Po jakimś czasie, kiedy wybieramy już swoje dania podchodzi do nas kelnerka.

Blondynka
Lat... około 19
Wysoka
Ładna
Cycata
... gapi się na mojego brata jak w obrazek...
Oczywiście

- Mogę w czymś pomóc? - pyta słodkim głosem.

- Tak, poproszę jedną dużą pizze hawajską, ale zamiast szynki z kurczakiem. - wypala machinalnie Lucas. Zawsze taką bierzemy.

- Oczywiście. Poproszę o karty... i numer telefonu. - mam wrażenie, że się przesłyszałam, ale kiedy widzę na jej twarzy uśmieszek wiem że się nie mylę.

Posyłam Lucasowi spojrzenie. Wydaje się trochę zakłopotany, ale nic nie mówi. Dobrze go znam, nigdy nie lubił sprawiać dziewczynom przykrości, ale mimo wszystko, skoro jestem tu z nim... ta szmata chyba mnie nie widzi! A gdybym była jego dziewczyną!?

- Jasne, skarbie. -  odwraca się do mnie, z uniesionymi brwiami, kiedy to mówię. Udaje przy tym, że z nią flirtuje. - Chętnie, zapisz sobie... cztery pięć trzy... - dziewczyna patrzy na mnie w szoku, a ja nie mogę się powstrzymać. - osiem zostaw mojego chłopaka w spokoju zdziro cztery jeden trzy dwa trzy... zapisałaś? - pytam słodko.

Blondynka widocznie speszona bierze nasze karty i kieruje się do kuchni po zamówienie. Mój wzrok znów ląduje na Lucasie. Patrzymy na siebie chwile, po czym wybuchamy śmiechem.

- No no, mało brakowało, a wyrwałabyś jej włosy. - uśmiecha się.

- Ktoś musiał. - wywracam oczami. - Ty nie zamierzałeś zrobić nic.

- Oj... nie bądź zazdrosna. - puszcza mi oczko.

- Czyżby... mam ci przypomnieć imprezę u Tracy? - unoszę brew na wspomnienie, jak Luc pobił się o mnie z Tristianem.

Chłopak krzywi się lekko.
- Nie trzeba, ale cieszę się, że to zrobiłem.

Kelnerka przynosi nam dania. Ledwo powstrzymuję śmiech, ponieważ nie jest to ta sama dziewczyna co wcześniej. Blondynka natomiast stoi za barem i w skupieniu czyści kufle do piwa, co jakiś czas posyłając nam nie dyskretne spojrzenia. Chyba ktoś się tu wystraszył.

Jemy, wygłupiając się od czasu do czasu. Dodatkowo Lucas stwierdził, że będzie zabawnie, kiedy włoży mi frytkę do nosa, podczas gdy piłam swoją cole, w wyniku czego napój znalazł się na jego twarzy. Na szczęście obsługa była na tyle miła, że nie skomentowała tego, ani nie wyrzuciła nas za drzwi.

Nagle czuje w kieszeni wibracje. Wycieram ręce w serwetkę i chwytam komórkę. Na ekranie widnieje połączenie od mamy.

- Halo? - pytam, oblizujac palca. - Co tam?
-To ja się pytam, czekam od godziny na dokumenty. - rozszerzam oczy

Fuck, zapomniałam na śmierć.

- Yyy... stoimy w korku. Będziemy w domu za jakiś czas. - nie czekajac na jej odpowiedź, zrywam się z krzesła.

- Spadamy. - mówię. - zapomnieliśmy odwieźć mamie papiery.

Patrzę jak Lucas leży na siedzeniu i masuje się po brzuchu... typowy mężczyzna.

- Ale jest mi tak dobrze...

- Chodź. - ciągnę go za rękę. Uśmiecham się, kiedy, obraca mnie tyłem do siebie i przytula, całując w policzek.

Boże, jak ja go kocham...


-------------------

Dzisiaj króciutkie, bo leżę w domu chora, ale akurat mam czas 😉 czuję, że coś słabo to wyszło ( zapalenie płuc, mam nadzieję, że zrozumiecie brak weny xD )  ale będzie tylko podstawą do innych wydarzeń 😄 Miłego dnia i mam prośbę, niech każdy kto czyta skomentował, pisząc ulubiony rodzaj pizzy ❤❤❤🍕🍕 !!! #pizzalovers!! 👑👌

Chyba Kocham Swoją Siostrę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz