#22

7.8K 288 13
                                    

- Do jutra!

Staliśmy na podjeździe i żegnaliśmy się z Nickiem i Sam.

Na plaży spędziliśmy dosłownie cały dzień. Dawno nie spędziłam tak miło czasu. Dodatkowo był ze mną Lucas. Pomimo towarzystwa naszych przyjaciół udało nam się wymienić parę pocałunków, a nawet więcej. Dobra w sumie to było ich dużo, ale kto by liczył...

... 23.

Naprawdę nie pamiętam kiedy spędziłam dzień tylko na byciu z przyjaciółmi i to jeszcze w takim gronie. Zaczynam się zastanawiać, czy może przypadkiem Nick nie podoba się Sam. Musze ją o to koniecznie zapytać. A propo niej.
Były dzisiaj momenty, w których zastanawiałam się, czy powiedzieć jej co jest między mną i Lucasem, ale zawsze stchórzałam. Sam jest bardzo szczerą osobą i zapewne dowiadując się o nas wygarnęłaby mi w twarz, że jesteśmy nienormalni i się nami brzydzi, co było by prawdą. A jedyne czego teraz chcę to żyć w kłamstwie. Tak po prostu.

- Dobra, pojechali. - Lucas stanął przede mną. - Wszystko okej? - zapytał pocierając moje ramię, zapewne chcąc pocieszyć.

- Tak. - nie mogłam mu powiedzieć, nie powinnam dawać mu powodów do rezygnacji z tego co jest między nami. A co między nami właściwie jest? - Chodźmy już. Mama powinna już wrócić.

Skierowaliśmy się do domu. W holu najprawdopodobniej wybuchł pożar, później powódź, a następnie miało miejsce trzęsienie ziemi, ponieważ ciuchy mojej matki były wszędzie.

- Racja. Albo to ona, albo dostaliśmy prezent od Caritas'u. - skrzywił się Lucas.

- Halo? Lili, Lucas? - usłyszeliśmy matke, a chwilę później w całej swojej okazałości wyszła z kuchni z telefonem przy uchu. - Jasne, dobrze, musze już kończyć. - pożegnała się szybko i rozłączyła.

Pani Thompson w moim odczuciu była piękna, ale przecież dla każdej córki matka jest napiekniejsza na świecie. Cóż, przyznam, że nawet gdybym jej nienawidziła, to... nienawidziłabym jej bardziej za to, że wygląda jak wygląda. Proste blond włosy sięgające pośladków dodawał jej gracji i seksapilu, nie wspominając o szmaragdowych oczach i pełnych ustach. Dodatkowo, nie wiedząc czemu, jej sylwetka była nienaganna. Ciężko było mi przyznać, ale zapewne przystawiało się do niej więcej nastolatków niż do mnie. W końcu pracowała na Uniwersytecie, a tam ładna nauczycielka to relikt, pośród pomarszczonych dinozaurów.

- Jesteście wreszcie. Musze przyznać że jestem bardzo mile zaskoczona. Wszystko błyszczy. Nie spodziewałam się tego. - paplała jak najęta zamykając każde z nas w uścisku. - Lili, pościeliłaś nawet łóżko.

Tak mamo, w zasadzie to pościeliłam je dwa dni temu, bo ostatniej nocy spałam razem z twoim synem po tym, jak namiętnie całowaliśmy się w salonie.

- Tak wyszło. - wzruszyłam ramionami.

- A ty - tu skierowała oskarżycielsko palec w stronę Luc'a - nadal masz w nim syf. Natychmiast pójdź to posprzątać, bo nie mam ochoty znowu uciekać przed szczurem, kiedy znowu tam wejdę.

Lucas zaśmiał się i pocałował mamę w policzek.
- Dobrze już dobrze, nie denerwuj się tak.
Na co rodzicielka przewróciła oczami i uśmiechnęła się.

Zazdrościłam mu czasem, jak łatwo może owinąć ją sobie wkoło palca, ale później dotarła do mnie sytuacja z rana, kiedy poprosił mnie o śniadanie. To był po prostu jego urok. Nie można było się mu oprzeć.

Chellange accept.

- A właśnie, w Sydney podczas jednej z konferencji doktorów, udało mi się załatwić pracę. Wychodzi na to, że kończę z nauczaniem.

- Co? Jak to? Przecież to kochasz? - nie mogłam zrozumieć, czemu to zrobiła. Obie dobrze wiemy, że uwielbiała uczyć, nawet jeśli otwarcie tego nie przyznawała.

- Czas płynie, a my musimy się rozwijać. Poza tym, zostałam menadżerem głównej firmy, zajmującą się produkcją.... - wyłączyłam się momentalnie słysząc niemożliwą do powtórzenia nazwę, brzmiącą jak zaklęcie.

- Cieszymy się razem z tobą, mamo. - rzucił Lucas i przytulił nas obie, ściskając tak mocno, że chyba na moment straciłam przytomność.

Rodzinne pogaduszki niestety przerwał telefon. Nic nowego. Dowiedzialiśmy się, że mama zaprosiła na jutrzejszą kolacje szefa i my także mamy się na niej stawić. Później rozmawialiśmy jeszcze chwile, dopuki każdy nie ruszył w swoją stronę.

Było mocno po 22, a ja nie mogłam spać. Myślałam o mnie i Lucasie, ale tym razem się nie martwiłam. Wspominałam dotyk jego ust, kiedy usłyszałam otwierające się drzwi. W szparze światła z korytarza zobaczyłam, jak Lucas wchodzi do pokoju.

- Luc? - zaśmiałam się, kiedy usłyszałam przekleństwo spowodowane uderzeniem się o szafkę. - Co ty robisz?

- Cholera, czemu to zawsze musi być mały palec?! Przyszedłem do ciebie, nie widzisz? Przesuń się. - rozkazał, następnie wchodząc pod kołdrę.

- Czy ja cie tu zapraszałam, bo jakoś sobie nie przypominam? - odwróciłam się w jego stronę z uśmiechem.

- Nie, ale myślisz o mnie tak intensywnie, że aż zacząłem to słyszeć. - powiedział i pocałował mnie.

Trwalismy tak kilka minut po prostu wymieniając się pocałunkami.

Ja.pier.dole. Najlepszy dzień w moim życiu.

W penym momencie z moich ust wydobyło się ziewnięcie.

- Powinniśmy iść już spać, dobranoc klopsiku. - powiedział całując mnie w czoło.
W odpowiedzi parsknęłam śmiechem.
Kiedy mieliśmy po 6 lat wymyślaliśmy sobie przezwiska, aż doszło do tego, że ja byłam klopsikiem, a Lucas Gacusiem. Jako dzieci zdecydowanie oglądaliśmy za duzo Spogeboba.

- Dobranoc, Gacusiu.
Lucas miałknął w odpowiedzi, jak wtedy kiedy był dzieckiem. Objął mnie w pasie i tak zasnęliśmy.

Chyba Kocham Swoją Siostrę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz