×64×

52K 3.2K 984
                                    

No i jest piątek.

No i jest piątek.

Harry napisał dwa sms'y wczorajszego wieczoru, kiedy siedziałam na swojej kanapie i jadłam mrożoną pizzę z Jasonem.

Harry: przepraszam

Harry: BARDZO OKEJ?

Także, to jest romantyzm w jego wydaniu. Pozwoliłam sobie wczoraj poukładać myśli i zrozumiałam, że nie mogę być zła na niego, tylko na siebie, że przez swoje głupie coś, co do niego czuję, narażam siebie na takie nieprzewidziane reakcje mojego serca, kiedy coś takiego robi.

Mimo wszystko, ubrałam dzisiaj czarną, depresyjną bluzę z kapturem i czarne spodnie z dużą ilością dziur. I zrobiłam sobie tylko brwi. Bunt w pełnym wydaniu.

I weszłam na teren szkoły i zobaczyłam Harry'ego stojącego przy wejściu, a obok niego smutną, skruszoną brunetkę. Nie żeby sam chłopak tak nie wyglądał - był uosobieniem smutku i depresji. I kurwa, nasze stroje były dopasowane. Nietrudno o coś takiego, bo pewnie byliśmy dopasowani z jedną trzecią szkoły ubraną w czarne bluzy z kapturem i czarne spodnie.

Wracając...

- Mali, daj mi i Becky - ci za zdzirowate imię - to wytłumaczyć. Błagam.

- Daję wam ten przywilej tylko dlatego, że mam jakiekolwiek nikłe nadzieje na odratowanie tego czegoś między nami.

Usłyszałam, jak wypuszcza powietrze.

- Więc - zaczęła niejaka Becky - choć brzmi to jak słaba wymówka, to naprawdę chciałam sprawdzić, czy jestem lesbijką. A Harry jako jedyny nie pożerał żadnej w połowie nagiej panienki wzrokiem.

Ułożyłam sobie to w głowie.

- I jak? Jesteś lesbijką?

Harry zmarszczył brwi, jakby nie dowierzał. Tu niby "ratujemy nasz związek", a ja pytam laski, z którą mnie "zdradził" o jej orientację.

- Szczerze - uniosłam brwi ironicznie, bo czego ja niby chciałam, kolejnego kłamstwa?

- Nie, okłam mnie - tak więc nie odpuściłam sobie takiego komentarza w jej kierunku i tak, Harry uśmiechnął się lekko na moje słowa, Becky popatrzyła na mnie skruszona.

- Nie jestem lesbijką. Ale spokojnie - uniosła ręce w górę w geście stop pamiętaj o piątym przykazaniu - Harry nie podoba mi się w tym sensie, więc już się stąd usuwam, a wam życzę, żebyście się pogodzili - złapała mnie za ramię. Suka. - I przepraszam, praktycznie zmusiłam go do tego całusa.

Zaraz praktycznie zmuszę cię do odejścia, jak nie zrobisz tego sama.

Becky jednak szybko ulotniła się spomiędzy mojego ciała a ciała Harry'ego kurwa Stylesa, więc miałam świetny widok na jego czarną bluzę, czerwone oczy i zielone tęczówki.

- To jak? Możemy teraz odstawić jakąś scenkę pogodzenia dla szkoły i dalej być razem?

- A nie sądzisz, że to trochę bez sensu? - powiedziałam, a jemu wargi zadrgały w dół. - Znaczy, jak dla mnie okej, ale planowo i tak zrywamy za - zacisnęło mi się gardło - za dwa dni, więc możemy po prostu ustalić wersję, że wybaczyłam ci, ale nie jesteśmy już parą.

Zagryzł swoją suchą wargę i przemielił ją kilka razy między zębami.

- To trochę nielogiczne.

- Logiczne. Uznałam, że chcę mieć z tobą przyjazne stosunki, ale nie pozwolę sobie na taką urazę godności jak powrót do chłopaka, który mnir zdradził. Możemy nawet wejść razem do szkoły - pociągnęłam go lekko za ramię. Obmyślałam plan, co mu powiedzieć, cały wcześniejszy wieczór, i zrobiłam to tak dokładnie, że słowa płynęły z moich ust złotą rzeką kłamliwej obojętności. - To jak?

Westchnął, ale jego twarz przyozdobił uśmiech.

- Chyba nie mam wyboru.

Nie, Hali do siebie nie wraca ;)

deal, Styles / stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz