×40×

63.6K 3.7K 503
                                    

Do końca tamtego dnia jadłam tak często, jak inni ludzie, nawet nie próbując się wymigać słowami "nie jestem głodna". Rzeczywiście czułam się o niebo lepiej, niż kiedy jem tylko dwa, góra trzy dania dziennie.

Nie martwiłam się o zbędne kilogramy, bo udało mi się je stracić podczas nocy z Harrym.

Obudziłam się z powodu nadmiernego gorąca, co powodowało ciało bruneta ciasno przyciśnięte do mojego. Jego ramię, owinięte wokół mojej talii, tylko bardziej zacieśniało się, gdy wykonywałam jakiś ruch.

Przygwożdżona przez niego do materaca, obserwowałam jego twarz podczas snu. Nawinęłam kosmyk jego loków na palec wskazujący i bawiłam się nim, chcąc jakoś zabić czas.

- Harry - poddałam się w końcu, gdyż potrzebowałam skorzystać z toalety. Brunet jednak nie zareagował. Ponowiłam próbę. - Harry, Hazz... Hazzuś Styluś, skarbeczku... STYLES, do cholery jasnej!

Zacisnął usta, aby powstrzymać uśmiech, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że już nie spał.

- Wiem, że nie śpisz, gnido - wymamrotałam, a on leniwie uniósł powieki do góry. - Puszczaj mnie.

- Poproś, kochanie - wymruczał, wyraźnie zadowolony.

- Jak nie puścisz, to dam ci z kolana w twojego przyjaciela, i z seksu z Boonie tyle będzie - warknęłam, a on odsunął ręce, nareszcie dając mi pełną swobodę ruchów. Usiadłam i chciałam zejść, co było równoznaczne z przejściem nad brunetem.

Westchnęłam i uniosłam prawą nogę, przenosząc ją na drugą stronę jego bioder. Uniosłam się i już podnosiłam drugą, aby nareszcie zejść z łóżka i pójść do toalety, ale Harry złapał moje biodra i pociągnął w dół. Obrócił nas i przygwoździł moje nadgarstki do materaca, zmysłowo i prowokacyjnie dociskając swoje krocze do mojego. Warknęłam, kiedy zaczął kręcić uwodzicielskie kółka swoim nabrzmiałym przyjacielem.

- Rany, Styles - wbiłam paznokcie w jego skórę i odchyliłam głowę, mocniej wbijając ją w poduszki. - Jesteś takim idiotą.

Tym razem to ja przejęłam dominację, podobnie jak on łapiąc jego nadgarstki w dłonie. Jednak brunet, silniejszy ode mnie, wyrwał swoje dłonie i przeniósł jedną z nich na moje biodro. Druga zaś wędrowała po moim brzuchu i zacisnęła się ostatecznie na mojej piersi.

Wykorzystałam chwilę jego nieuwagi i zeszłam z jego bioder, szybko odsuwając się dwa kroki, aby nie zdążył mnie złapać.

- Mortez - warknął, ale ja tylko wzruszyłam na to ramionami i wzięłam z podłogi jego koszulkę.

- Idę do łazienki - powtórzyłam, wzruszając ramionami. Ubrałam na swoje ciało, okryte tylko majtkami, jego czarną koszulkę.
Wyszłam z pokoju i chwilę błądziłam po korytarzach, otwierałam różne pokoje, aż w końcu natrafiłam na sporych rozmiarów toaletę.

Kiedy wróciłam do pokoju, Harry'ego nie było. Zmarszczyłam brwi i nasłuchiwałam jakichkolwiek oznak życia, co po chwili dało o sobie znać.

Usłyszałam dźwięk otwieranej lodówki z dołu, na co parsknęłam z politowaniem, ale zeszłam potowarzyszyć chłopakowi. Usiadłam bez słowa na blacie i machałam nogami, obserwując jego pracę.

- Chcesz coś do jedzenia? - spytał wyjątkowo miło, na co mruknęłam potwierdzenie i patrzyłam, jak wkłada więcej tostów do opiekacza. - Mam dla ciebie propozycję.

Wymruczałam coś, aby dać mu do zrozumienia, że słucham.

- Wyjedźmy gdzieś na weekend. Tak czysto po przyjacielsku - zaproponował, a ja na chwilę zastygłam. Dziwnie było słyszeć takie propozycje od faceta, z którym spędziło się poprzednią noc z najbardziej zbereźnym tego słowa znaczeniu. Z drugiej strony, halo, seks to nie jest propozycja małżeństwa, a mnie z pewnością nie kręci Harry Styles. Nie w ten sposób. Co nie zmienia faktu, że dzięki temu wyjazdowi poznalibyśmy się lepiej.

Kto wie, może miałabym nowego przyjaciela?

- Chętnie, Styles - odpowiedziałam, wgryzając się w ciut za mocno przypalonego tosta. Ignorowałam tępy smak zwęglonego chleba w ustach.

Och dobry boże, jakim zwyrodnialcem trzeba być, żeby tak potraktować bogu ducha winnego tosta z serem...

deal, Styles / stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz