×5×

69.8K 4.2K 1.6K
                                    

- Zajmij nam przebieralnię, a ja wybiorę ci ubrania - rozkazał.

- Jasne - prychnęłam. - Wybierzesz mi jakieś miniówy i na tym się skończy umowa.

- Na tym polega cała zabawa, czyż nie? - spytał z zadziornym uśmieszkiem i popchnął mnie w stronę przebieralni. Fuknęłam coś średnio zrozumiałego i poszłam do szatni. Znalazłam jedyną wolną przebieralnię, w której nie walała się sterta ciuchów. Usiadłam na ławce w środku i czekałam.

Czekałam.

Czekałam.

I w czasie tego długiego czekania, myśli znowu zaprzątnęły mój umysł, głównie z winy stojącej przy przebieralni obok pary.

Czemu ja wszystkich tracę w swoim życiu?

Pomyślałam o tych wszystkich chwilach, jakie mnie ominęły, te, których już nigdy nie przeżyję. Nie zobaczę, jak moi rodzice uśmiechają się dumnie na moim weselu, nie zobaczę ich twarzy na widok mojego pierwszego dziecka.

Nigdy ich nie zobaczę, bo ich już po prostu nie ma.

Nim się zorientowałam, łzy napłynęły mi do oczu, i jedna samotna kropla spłynęła mi po policzku akurat wtedy, kiedy w drzwiach przebieralni pojawił się Styles. Zmarszczył brwi.

- Teraz już na pewno coś się stało - mruknął i odłożył stos ubrań na podłogę, kucając naprzeciwko mnie i chwytając moje kolana.

- Nic poważnego - otarłam łzy.

- Jednak chyba ważne, skoro płaczesz. Hej, mamy być parą przez najbliższe tygodnie, więc musisz się przede mną otworzyć.

Jedyny argument, dla którego miałbyś dowiedzieć się o moich rodzicach? Mowy nie ma.

- Moje myśli - wzruszyłam ramionami, ostatni raz pociągając nosem. - Nie naciskaj, to moje prywatne sprawy, Harry.

Uniósł brwi w zaskoczeniu, a ja dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nie rzuciłam w jego kierunku żadnym sarkastycznym komentarzem.

I nazwałam go Harrym.

- Ugh, jeden dzień przebywania z tobą, i już zaczynam być miła? Niszczysz mnie, Styles - serce mnie bolało od wypowiadanych słów, ale moja maska musiała utrzymywać mnie w pozycji suki.

Chciał być dla mnie miły, ale ja nie potrzebuje tego. Zaufanie to jedna z rzeczy, którą u mnie zdobyć można po długim czasie i wielu świadectwach, że warto.

- Dobra, nieważne - mruknął. - Przymierz te rzeczy - momentalnie odzyskał dobry humor, a ja już wiedziałam, że od początku miał gdzieś moje uczucia.

Dlatego właśnie nie zwierza się przypadkowym ludziom ze swoich problemów.

- Okej, ale jeśli są to jakieś zdzirowate rzeczy, to wyjdę w samym staniku z przebieralni i cię uduszę.

- Uh, nie chciałbym widzieć cię prawie nago - wzdrygnął się, a ja jak najbardziej fałszywie się uśmiechnęłam.

- Nie, żebyś kiedykolwiek miał zobaczyć mnie choćby prawie nago.

- I dobrze.

- I dobrze

Wypchnęłam go z przebieralni i zasunęłam zasłonę. Dwukrotnie sprawdziłam, czy na pewno nic nie widać z drugiej strony, zanim zdjęłam bluzę i spodnie.

O dziwo, ubrania, jakie mi wybrał, były naprawdę znośne, choć sama nigdy bym na nie nie spojrzała.
Po odpowiednio długim czasie wyszłam z ubraniami w ręku.

- A gdzie jakieś pokazy? - powiedział z wyrzutem.

- Pokazów nie ma, bo modelki spierdoliły - pyskowałam. - Ale ubrania nie są najgorsze.

- To kupujemy wszystkie - uśmiechnął się złowieszczo.

- Hola hola - zatrzymałam jego rękę, którą bezczelnie chciał odebrać ode mnie ubrania. - Nigdy nie będę w stanie ci tego oddać.

- Jeśli pod koniec tego popieprzonego planu przerucham Boonie, to uznam to za wystarczającą zapłatę - wzruszył ramionami i wyrwał mi rzeczy z rąk. Podążył w stronę kas, a ja zatrzymałam go dopiero, kiedy zobaczyłam, ile ściągną z niego pieniędzy.

Już przykładał kartę do czytnika, kiedy zatrzymałam jego ruchy.

- Styles - powiedziałam ostrzegawczo, ale nic sobie z tego i nie zrobił i wstukał kod w czytniku. - Ugh nienawidzę cię.

Jak zwykle, dzielcie się swoimi opiniami na temat rozdziału - jeśli macie jakieś uwagi, to proszę bardzo. Teraz nieco mniej polsatowo Ü

deal, Styles / stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz