×26×

67.8K 4K 1.9K
                                    

Obudziły mnie delikatne pocałunki na moim ramieniu oraz szyi. Czyjaś spora dłoń spoczywała na moim brzuchu i przyciskała do swojego torsu. Zapach oszałamiających drogich perfum ogarnął moje zmysły.

- Harry? - spytałam nieprzytomnie.

- Chyba nikogo po mnie nie zapraszałaś? - zaśmiał się, a jego gorący oddech odbił się od mojej skóry. - Dzień dobry.

- Witam - mruknęłam, powoli podnosząc się do pozycji siedzącej. - Która jest godzina?

- Około dziewiątej.

- Jezu - jęknęłam. - O której ty mnie budzisz w weekendy, sadysto?

Brunet złapał mnie w talii i przyciągnął na swój brzuch, abym na nim usiadła. Uczyniłam to, delikatnie jeżdżąc przy okazji dłońmi po jego torsie.

- Miałem jeszcze nadzieję na poranny seks - powiedział, poruszając sugestywnie brwiami. Obrysowałam tatuaż motyla na jego klacie.

- Po tym, jak obudziłeś mnie o tej niedorzecznej godzinie? Mowy nie ma - zaśmiałam się, a on popatrzył na mnie z wyrzutem. - A teraz, panie Styles, ja pójdę do łazienki i trochę się ogarnę.

Wstałam z niego i na czworakach dotarłam do końca łóżka. Schyliłam się, aby zabrać jego czarną koszulkę, którą miał wczoraj na sobie.

- Oh teraz to już zupełnie mam ochotę na poranny seks.

- Popracujesz dzisiaj trochę nad silną wolą - wzruszyłam ramionami i podeszłam do szafki z bielizną. Specjalnie wyjęłam czerwony, koronkowy zestaw bielizny, na co jęknął cierpiętniczo. Odwróciłam się i posłałam mu całusa w powietrzu, po czym wyszłam z pokoju do łazienki.
Odpuściłam sobie dzisiaj tradycyjną, długą, niedzielną kąpiel i zamieniłam ją na krótki, odświeżający prysznic. Umyłam włosy i ciało, a potem zęby. Nałożyłam trochę tuszu na rzęsy i ubrałam rzeczy, które wzięłam z pokoju. Koszulka Harry'ego sięgała mi do połowy uda.

Wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju, ale nie zastałam w nim chłopaka. Wszystkie jego ubrania, nie licząc bokserek, dalej walały się po podłodze, więc nie ma mowy, aby wyszedł.

Zmarszczyłam brwi i ruszyłam na poszukiwanie bruneta. Sprawdziłam już większość pomieszczeń, poza pokojem rodziców, co oznaczało, że tam znajdował się chłopak. Drzwi były uchylone, więc bezgłośnie je otworzyłam i rzeczywiście zauważyłam chłopaka oglądającego ten akurat pokój.

- Wyjdź - warknęłam, a on momentalnie się odwrócił.

- Um przepraszam, chciałem tylko pozwiedzać i...

- Nie obchodzi mnie to. Wyjdź w tej chwili z tego pokoju.

- Hej, Mali, co się dzieje?

- Nic się nie dzieje.

- Więc dlaczego płaczesz? - spytał, przykładając dłoń do mojego policzka. Dopiero wtedy zorientowałam się, że jestem we łzach.

Strzepnęłam jego rękę.

- Wyjdź. Natychmiast.

- Zachowujesz się jak suka, nie uważasz? - gwałtownie przestawił się z trybu troskliwego na obronny.

- Może, mam to gdzieś.

- Dlaczego po prostu nie powiesz, co się dzieje i wszyscy będziemy szczęśliwi?

Nie odpowiedziałam.

- Ale nie, wielkie sekrety Mali Mortez są przecież najważniejsze - prychnął z sarkazmem. - Szczerze, myślałem, że przebrnęliśmy przez to.

- Nie "my", Styles. I żadne z nas przez to nie przebrnęło.

- Zawsze musisz taka być? Współczuję Dylanowi, że musi to znosić.

- Dylan tak nie ma, bo zna moje sekrety. Ufam mu.

- Ufasz facetowi, który zerwał z tobą dla pierwszej lepszej blachary? Niskie masz o sobie mniemanie.

- Jesteś w tym momencie niegrzeczny.

- Ja? A ty myślisz, że jaka jesteś? - uniósł brew karcąco. - Mówić takie rzeczy, to lekka hipokryzja z twojej strony, nie sądzisz?

- Nie dbam o to. Nigdy nie mówiłam o sobie, że nie jestem hipokrytką.

- Za to chciałaś mnie nieudolnie przekonać, że nie jesteś taką suką. Nie wyszło.

Wzięłam głęboki oddech.

- Masz natychmiast wyjść z mojego mieszkania.

Chłopak bez cergieli przepchał się do mojego pokoju, aby wziąć swoje rzeczy. Zdjęłam jego koszulkę i cisnęłam w jego stronę.

Kiedy ubrany chłopak stał już w drzwiach frontowych, ostatni raz odwrócił się w moim kierunku.

- Wiele razy dawałem ci do zrozumienia, że możesz mi zaufać, Mortez. Myślałem, że przestałaś mnie tak nienawidzić - wyszedł na zewnątrz. - Jeśli nie powiesz mi, o co ci dzisiaj chodziło, to oficjalnie możemy to uznać za nasze zerwanie.

Uznałam, że to opowiadanie będzie wolne od scen +18, mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe :/ Po prostu uznałam, że nie potrzebuję tu pisać marnych wypocin czegoś, czego nigdy nie doświadczyłam.

deal, Styles / stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz