×7×

73.4K 4.4K 1.6K
                                    

Dzień mijał mi niemiłosiernie wolno, ponieważ większość przerw musieliśmy się znosić z Stylesem. Oficjalnie znielubiłam go jeszcze mocniej, bo wkurzał mnie gnojek.

Jason, mimo moich usilnych starań i błagań, nie zgodził się pójść ze mną na trening. Obydwoje od małego nienawidziliśmy koszykówki z całego serca, ale to ja teraz musiałam ją znosić.

Durni chłopcy i ich zamiłowanie do nudnych sportów.

Okej, w przypadku koszykówki Jason to wyjątek, ale spokojnie wyrównuje normalnym chłopakom, jeśli chodzi o zamiłowanie do sportu. Tyle, że idiota upatrzył sobie manię do piłki nożej.
Chyba jeszcze bardziej bezsensowne.
Mój ojciec uwielbiał piłkę nożną.

Stop.

Weszłam na halę i usiadłam na trybunach. Chłopcy siedzieli jeszcze w szatni, a do mnie podszedł ich trener.
Uwaga, stary zboczeniec nadchodzi!

- Co tu robisz, panienko Mortez? - powiedział, obrzydliwie przeciągając ostatnią literę. Przełknęłam ślinę w celu powstrzymania odruchu wymiotnego.

- Przyszłam do Harry'ego - powiedziałam najsłodziej jak się da. - Zaprosił mnie.

- Mali? - zawołał ktoś za plecami tego gościa z kryzysem wieku nieco-ponad-średniego, a po niskim tonie i charakterystycznej chrypce poznałam, że to Styles.

- Tutaj jestem - wstałam i ominęłam trenera, machając mu na przywitanie.

Brunet, przebrany w seksowny, drużynowy strój, podszedł do mnie i przywitał się długim pocałunkiem w policzek na oczach reszty drużyny. Jego dłonie przeniosły się na mój tyłek, a ja swoje położyłam na jego ramionach i wbiłam tam paznokcie.

- Zrobisz to jeszcze raz, a pieprzę ten cały układ i dam ci w twarz - warknęłam mu cicho do ucha.

- Bez macania po tyłku, rozumiem - mruknął rozbawiony i odsunął się. Wzięłam głęboki oddech, kiedy w końcu znalazł się w bezpieczniejszej odległości.

- Styles, na boisko! Czułości na potem!

Normalnie prychnęłabym i - o boże - jak bardzo chciałam to zrobić, ale dla dobra planu spuściłam głowę i udawałam zakłopotanie.

- Dostanę buziaka na szczęście? - usłyszałam, więc ponownie uniosłam swój wzrok. Zauważyłam, jak Styles wskazuje palcem na swój policzek i lekko go klepie w oczekiwaniu.

- Wykorzystujesz sytuację, Styles - szepnęłam z wyrzutem, ale na usta przybrałam uśmiech.

Przybliżyłam się do jego policzka, bardzo blisko ucha i złożyłam na nim pocałunek. Drgnął i położył dłoń w dole moich pleców.

Odsunęłam się dopiero po dłuższej chwili, a on popatrzył mi w oczy. Speszyłam się.

- Powodzenia - powiedziałam na tyle głośno, żeby wszyscy nas usłyszeli, ale na tyle normalnie, żeby nie pojęli, że robię to sztucznie.

- Dziękuję, mała - cmoknął mój policzek i odszedł na boisko.

Zauważyłam, że Dylan cały czas mi się przygląda. Posłałam mu całusa w powietrzu i niechętnie spojrzałam na Stylesa.

- Dobra, Styles i Mockery wybieracie składy. Niedługo zawody, więc gracie przeciwko sobie - zadecydował trener.
Styles kiwnął głową obojętnie, a Dylan napiął się.

Styles to zauważył i popatrzył to na niego, to na mnie.

- Mała, chodź tu - powiedział brunet zadziornie. - Pomożesz mi.

To wszystko dla dobra planu.

Powtarzałam sobie te słowa jako mantrę na uspokojenie, aby nie przewrócić oczami lub pokazać mu środkowego palca.

Przybrałam jeden ze swoich najsłodszych uśmiechów i podeszłam na środek boiska.

- Dylan, możesz wybierać pierwszy - powiedział Styles, głównie po to, żeby zwrócić jego uwagę. Gdy ten na nas popatrzył, brunet objął mnie w talii i przycisnął do swojego boku.

Blondyn wypuścił sfrustrowane powietrze z płuc i odwrócił się do chłopaków ustawionych w linii. Mimo tego, posyłał nam spojrzenia.

Serio, nagle znowu mnie pożądasz? Męska logika sprawia, że opadają mi ręce.

- Widzisz? - szepnął mi Styles do ucha, a ja mimowolnie westchnęłam. - Teraz jest wkurwiony. Prawdopodobnie w środę zaprosi Boonie, żeby udowodnić samemu sobie, że ciebie nie potrzebuje. Wtedy też przyjdź.

- Jesteś nawet inteligentny i, chryste, nigdy nie sądziłam, że cię skomplementuję - mruknęłam mu do ucha, a on zacisnął ucisk na mojej talii.

- No, amuleciku, kogo wybrać?

Spojrzałam na szereg znajomych twarzy, ale nie wiedziałam, czym się kierować w wyborze.

Po prostu nachyliłam się nad uchem chłopaka:

- Nie mam pojęcia, sam wybierz dupku - szepnęłam, a on zaśmiał się i wybrał kogoś, kto prawdopodobnie był dobry w te klocki.

Ofkors, jak wam się podoba? 😂

deal, Styles / stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz