×59×

56K 3.5K 1.1K
                                    

- Po co mielibyśmy iść na randkę? I tak w najbliższą niedzielę zrywamy.

Zobaczyłam, jak zaciska szczękę, jego spojrzenie w jakiś sposób poszarzało. Przeklinałam w duchu, że zepsułam taką zajebistą atmosferę, ale jakoś mnie to wszystko dezorientowało

- Tak dla beki - powiedział. - Skoro zrywamy, to pozwólmy sobie na coś szalonego. Spotkajmy się w piątek wieczorem i pójdźmy gdzieś. Na randkę.

- Ale taką - przekrzywiłam głowę lekko w lewo - taką prawdziwą? Taką randkę jak randkę?

- Tak - widać było, że trochę ulatywała z niego pewność siebie, jaką miał na początku, ale dalej nie tracił uporu. - To jak?

Czułam, jak moje zmęczone całą sytuacją serce wrzeszczało, abym dała mu odpocząć. Żebym odmówiła. Czułam, jak mój umysł przekonywał mnie, żebym nigdzie nie szła, bo to nie skończy się dobrze. Całe moje ciało wołało o łaskę i odmowę, jednak zapomniało o jednym.

Oddałam kawałek swojego serca Harry'emu, a ono prosiło, abym odpowiedziała "tak".

Bo przecież Jasonowi mogę wmawiać, ale jednak czuję coś do Harry'ego. To nie jest miłość. To jest coś.

- No okej - cmoknął mnie krótko i odsunął się na normalną odległość.

- Wiedziałem, że te ciastka cię przekonają.

- Ta, to tylko i wyłącznie zasługa tego brownie - parsknęłam, choć dalej opierałam się o lodówkę. Czułam, jak moje nogi są jeszcze zbyt miękkie od sytuacji przed chwilą. - Gdzie je kupiłeś? Jest doskonałe.

- W cukierni obok tego, no wiesz - pomachał chwilę rękoma, jakby to mi miało przybliżyć, o czym mówi - no tego hotelu i lombardu.

Zmarszczyłam brwi, a on westchnął.

- Po prostu kiedyś cię tam zabiorę.

Rozpromieniłam się i zarzuciłam mu rękę na ramiona, aby następnie złożyć na jego policzku mocny, krótki pocałunek.

- I chwała ci za to, panie Harry.

Podeszłam i oderwałam kawałek sernika, i OKEJ TO BYŁO LEPSZE.

- Teraz podpisałeś ze mną pakt, Harry. Jeśli nie zabierzesz mnie do tamtego raju na ziemi, to ubiję cię jak bitą śmietanę - powiedziałam, absolutnie oczarowana tymi przysmakami. Kiedy jadłam ciasto kajmakowe - zajebiste, polecam - myślałam o tym, jak łatwo jest mi i Harry'emu wyjść z niezręcznej sytuacji, jaką jest zaproszenie na randkę, do normalnej, rutynowej rozmowy, jakie przeprowadzamy codziennie. Lubiłam to, że żadne z nas nie robiło niepotrzebnych dram.

Okej, cofam to. Harry to pieprzona drama queen z tym, jak wyolbrzymia niektóre rzeczy. Jednak dalej go lubiłam. Lubiłam jak lubiłam, a nie lubiłam jak lubiłam. Mam nadzieję, że każdy dostrzega różnicę.

- Gdzie mnie zabierzesz? Wiesz - popatrzyłam krótko na jego koszulkę i wzruszyłam ramionami, biorąc kolejny kęs, tym razem pozostałości brownie - na randkę.

- Nie wiem - teraz to on wzruszył ramionami. - Nie planowałem tego. Pewnie do kina czy w jakieś inne typowe miejsce na randki.

Moje serce delikatnie opadło z rozczarowania, ale czego miałam się spodziewać? Nie zabiera mnie na randkę, licząc na coś więcej. Zabiera mnie dlatego, żeby zrobić coś innego niż ciągłe udawanie. Nic więcej.

Przytaknęłam tylko i dokończyłam sernik. Oficjalnie moje ciastka się skończyły.

- Chcesz coś do picia, jedzenia? Na ile tak w zasadzie przyszedłeś? - powiedziałam, kierując się do lodówki, aby nalać sobie mleka.

- Nie wiem, na noc? Jakby, nie dla seksu. Chcę spędzić z tobą trochę czasu.

- Film? Jakie polecasz, bo nie znam się w tej kategorii.

- Um, niedawno wyszło Gdzie jest Dory?. Dawaj, obejrzmy.

Roześmiałam się.

- Boże, jesteś taki dziecinny.

deal, Styles / stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz