×60×

54K 3.6K 1.2K
                                    

Skarby, oficjalnie wracam!

Następnego dnia poszłam do szkoły. Zostało mi niewiele czasu, bo już za dwa dni idę na randkę z Harrym.

Nie żebym odliczała czas, ale to właśnie robię.

Po wyjściu Harry'ego, zadzwoniłam oczywiście do Jasona, ale on na moje obwieszczenie nie zareagował specjalnie entuzjastycznie. Powiedział, że w pewien sposób wiedział, że tak się stanie, ale i tak jestem zbyt głupia, aby coś z tym fantem zrobić.

No i co miałam niby zrobić? Wyśmiałam jego poglądy jako dobra, kochająca przyjaciółka.

- Koa?

Odwróciłam się przodem do blondyna, który zaszczycił mnie jednym ze swoim uroczych, pięknych uśmiechów.

- Dylan, hej. Co tam?

- Słyszałem o tobie i Harrym. Naprawdę chcecie się rozstać? - dopadło mnie naprawdę obezwładniające zmieszanie i resztkami godności powstrzymałam otworzenie ust na całą ich szerokość.

- Skąd.. Skąd to wiesz?

- Powiedział mi - zagryzł wargę. - Jakby, o wszystkim. O tym, co mówiłaś.

A co ja do cholery jasnej mówiłam!?

- O czym dokładniej?

- Że chciałabyś, no wiesz - przekrzywił głowę cwaniacko - wrócić. Do mnie. Powiedział mi, że nie ma nic przeciwko.

Teraz to ja przekrzywiłam głowę, bo nie nie nie, o co chodzi?

- A, to - zaśmiałam się nerwowo. Mam kurwa do pogadania z panem Harrym. - No tak. Przepraszam za niego, miał nie wywierać na tobie presji.

- Nie wywiera - położył mi dłoń na talii. Ten gest wywołał we mnie bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony nostalgię i utracone zauroczenie, z drugiej strony czułam się tak, jakbym zdradzała kogoś, Harry'ego albo i nawet samą siebie. Chyba Dylan wyczuł spięcie mojego ciała, bo odsunął rękę. - Przepraszam. Jeszcze nie zerwaliście, a już żyję nami - zaśmiał się, a ja poniekąd wymusiłam słaby uśmiech.

- Ta, dobre - odeszłam dwa kroki, kiedy zbawienny dzwonek opanował szkolny korytarz. - Muszę iść. Trzymaj się, Dylan.

- Pa, kochana.

Kiedy odsunęłam się na bezpieczną odległość, wypuściłam głęboko ppwietrze, czując się wolna i oczyszczona.

- Dusisz się przy nim. Nie powinnaś chcieć tego układu z H.

Gwałtownie odwróciłam głowę, napotykając spojrzenie blondyna.

- O co chodzi? Znaczy, hej Niall, co tam, ładna pogoda, i nie mam bladego pojęcia, o co ci w tym momencie chodzi.

- Spoko, wiem o układzie twoim i H, możesz rozluźnić poślady - popatrzyłam na niego. - No co, skoro Jason wie, to H też mógł komuś powiedzieć? Czy przegapiłem gdzieś te resztki sprawiedliwości?

Parsknęłam.

- Okej, po prostu jestem zdziwiona - przyznałam, kierując się z nim w stronę mojej sali. - Myślałam, że Harry, nie H, tylko Harry nikomu tego nie mówił. Nie potrzebował.

- Każdy musi się komuś wygadać - wzruszył ramionami. - A H musi często oczyścić umysł.

- W związku z naszym układem? Coś mu nie pasuje?

- Nie, nie o to chodzi - zaśmiał się cicho. - Aktualnie pasuje mu za dużo.

- Niall - marudziłam. - Jestem bardzo zmieszana przez te twoje mistyczne, niejednoznaczne odpowiedzi. Spierdalaj z takimi zagadkami, nie jesteś sfinksem.

- Prosił mnie o dyskrecję, czemu miałbym ją łamać? Ale Mala - zatrzymał mnie, kładąc mi dłoń na ramieniu i stając tuż za moim ciałem - pomyśl, czego tak naprawdę chcesz. Harry już wybrał - zbliżył się do mojego ucha - ale jest tchórzem. Beznadziejnie zakochanym idiotą.

I choć, tak byłam spóźniona na lekcje z największą suką, to nie mogłam odpuścić sobie odpowiedzi.

- Niall - przygotowywałam się mentalnie do zadania bardzo ważnego pytania, na które koniecznie potrzebowałam uzyskać odpowiedź. Twierdzącą najlepiej. - Czy ja podobam się Harry'emu?

Zdjął rękę z mojego ramienia.

- Prosił mnie o dyskrecję. Dlaczego miałbym ją łamać?

Kto tęsknił? ;))

deal, Styles / stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz