×14×

67.5K 4.3K 2.1K
                                    

1/5 maratonu - sprawdź, czy przeczytałeś poprzedni

Usiadłam obok blondyna i w milczeniu wyjęłam swoje książki. Wbiłam wzrok w tablicę przede mną, ale długo nie wytrzymałam. Odwróciłam głowę w kierunku Dylana, który, jak się okazało, też na mnie patrzył.

Spuścił wzrok i napisał coś na kartce. Podał mi papier i poklepał po literkach, abym przeczytała, co napisał.

Układa ci się ze Stylesem?

Zmarszczyłam brwi.

Tak.

Ok

O co ci chodzi, Mockery?

A zawsze musi o coś chodzić?

Znam cię.

Okej, to cieszę się. Wiedziałabyś wtedy, że przeszkadza mi twoje zachowanie

Nie jesteś lepszy. Myślałeś, że się nie pozbieram?

Myślałem, że zaczekasz

Ty nie zaczekałeś, przypominam ci tylko.

Kurwa, Koa. Brakuje mi ciebie

Zastanawiałam się, co odpisać. Nic stosownego nie przyszło mi do głowy, więc po prostu zgięłam kartkę na pół i schowałam do zeszytu.

Dylan wgapiał się we mnie jak w ósmy cud świata do końca lekcji, ale starałam się to ignorować. Kiedy zostało dwie minuty i czterdzieści cztery sekundy do końca lekcji, otrzymałam drugą kartkę.

Niedługo urodziny twojego ojca

Spierdalaj.

Powinnaś się teraz rokleić, żebym mógł cię przytulić

Od tego mam raczej Harry'ego.

Już niedługo. Boże kocham cię tak mocno

I nie przypominaj mi o jego urodzinach.

Chciałbym być wtedy z tobą, Styles pewnie nawet nie wie, co?

A co cię to nagle zaczęło obchodzić?

Bo przypadkiem może się dowiedzieć

Zadzwonił dzwonek, a ja wstałam i popatrzyłam na blondyna.

- Dlaczego to chcesz zrobić?

- Wszyscy wiemy, jaki jest ideał Stylesa - powiedział. - A on nie chce sieroty. Ja chcę. Ja chcę ciebie i posunę się do najgorszych czynów.

- A Boonie? - założyłam ręce pod piersiami i spojrzałam na niego wyzywająco. - Skaczesz z kwiatka na kwiatek, Mockery.

- Ona była, jest błędem. To ty jesteś moim ideałem.

Wywróciłam oczami.

- Jesteś pierdolnięty, Dylan.

- Na twoim punkcie - zbliżył się do mnie - mała.

Znarszczyłam brwi i odsunęłam się od niego.

Gdzie twoja pospolita natura, Dylanie Mockery?

Wspomnienie o rodzicu wywołało u mnie nagły natłok emocji. Szybko wyszłam z klasy i szukałam wzrokiem kogokolwiek do przytulenia. Dylan aktualnie nie wchodził w grę.

Kiedy zobaczyłam burzę loków, dłużej nie myśląc, wczepiłam się w jego czarną koszulkę. Zdzwiony moim zachowaniem, stał jak słup soli, ale kiedy spomiędzy moich ust wydobył się szloch, Styles objął mnie ramionami i chronił przed światem.
Równie udolnie co Jason, z tym wyjątkiem, że nie wiedział o mojej sytuacji.

Dalej ściskając jego koszulkę w rękach, wzrokiem zaczęłam szukać Jasona. Uprzedził mnie, podchodząc do naszej dwójki.

- Mógłbyś - pociągnęłam nosem i zwróciłam się do przyjaciela - mógłbyś dzisiaj u mnie nocować?

Jason zmarszczył brwi i popatrzył wściekle na Harry'ego.

- Coś ty jej powiedział? - warknął obronnie.

- Nie, nie on - powiedziałam szybko. - To Dylan.

- Dylan? - uniósł brwi i wystawił ramiona, żebym go przytuliła, ale pokręciłam przecząco głową na ten gest. Ramiona Stylesa miały w sobie coś takiego, że nie chciałam z nich wychodzić. Jakby były idealnie dopasowane do mojego ciała.

Styles, słuchający naszej rozmowy, jedynie westchnął i przeniósł wyżej rękę, a podbródek oparł na mojej głowie.

- Dziękuję - szepnęłam ostatecznie do bruneta, kiedy zadzwonił dzwonek i razem z Jasonem udaliśmy się do sali chemicznej.

Boże, dlaczegooooo?
Aktualnie przebywałam z moim przyjacielem i O CHRYSTE dopiero teraz dodam pięć rozdziałów, ale tak TERAZ

deal, Styles / stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz