-Jesteś całkiem ładną dziewczyną- powiedział.- Ale głupią. Dawałem ci tyle szans, żeby powiedzieć prawdę...Powiesz?

Nie odezwałam się. Powiedziałam już wszystko co na ten temat wiedziałam, a nie zamierzałam zmyślać. To tylko spowolni nieuchronne.
-Głupia suka- splunął. 

Sprawnym ruchem, ułożył mnie w leżącej pozycji a kawałkiem sznurka przywiązał jedną z moich nóg. Patrzyłam na to cała zeszytwniała. Chłopak nachylił się nade mną, układając się pomiędzy moimi udami. Otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia. 

-Nie podobają ci się stare zasady? To je zmienimy- zakpił szyderczo. Pochylił się jeszcze bardziej, zaczynając z determinacją całować moją szyję. 

Słodkie Dzieciątko Jezus! 

Krzyknęłam, zaczynając się szamotać. To na pewno utrudniało mu działanie, ale nie uniemożliwiło. 

-Zostaw mnie!

Jego ciepły oddech odbił się od mojej skóry. Wzdrygnęłam się, kiedy jego łapska zaczęły błądzić po moim ciele. Z moich oczu powoli zaczęły lać się gorące łzy. Szarpałam rękami, nadaremnie próbując je wyswobodzić. Tylko boleśniej raniłam swoje nadgarstki a nachalność Evana rosła z każdą sekudną. 

-Będę cię pieprzyć tak długo aż przypomnisz sobie, co stało się z tą pierdoloną przesyłką- warknął, przygryzając mój obojczyk i skórę nad nim. 
Wolną nogą, próbowałam uderzyć go w bok, ale nie miałam wystarczająco dużo siły. Jego dłonie znalazły się pod moją koszulą. Zaczęłam krzyczeć i wołać o pomoc.

Tego się nie spodziewałam. 

Już nawet śmierć, jest lepsza niż to. 
-Możesz krzyczeć do woli i tak nikt cię nie uratuje- prychnął. 
To też robiłam, karmiąc się złudną nadzieją. Dławiłam się łzami, za każdym razem, kiedy odpinał guzik mojej koszuli. Odwróciłam głowę, kiedy błądził wzrokiem po moim nagim ciele. Próbowałam ponownie kopnąć go, kiedy wyznaczając mokre ślady odpinał moje spodnie. 
-Na..na praw..na prawdę ..nic ni-e wie-em- łkałam.- Z-zostwa mnie...lepiej mnie..za-zabij!
Wiłam się pod jego ciałem, próbując nie tyle się wyswobodzić, co uniemożliwić mu działania. To jak najbardziej marnowanie sił, ale to odruch. Musiałam próbować się obronić, pomimo że łzy gorzkie łzy spływały po moich policzkach. Czułam jak zsuwa moje spodnie, więc zebrałam całą swoją siłę i przecięłam powietrze nogą. Moje kolano trafiło go w bok, czego się nie spodziewał. 

-Przestań!- krzyknęłam.- Nic nie wiem! Nikt nic mi nie powiedział! Czemu nie zapytasz ich, zamiast torturować mnie!? Przecież ja nic nie wiem!

Przez chwilę nic nie mówił, zbity z tropu. Oddychałam niespokojnie, starając się zapanować nad swoich ciałem. Całe się trzęsło i wołało o ratunek. 

-Pierdolona mała dziwka- syknął biorąc zamach. Jego pięść, wylądowała na moim policzku. Pociągnęłam za sznury, a z mojego gardła wydostał się straszliwy odgłos. Evan kolejny raz mnie uderzył, chociaż tej nocy kiedy go poznałam, wyglądał jak normalny facet. Szlochałam, nie zważając na to, że na mnie patrzy. Odwróciłam tylko głowę w bok.

A jego wzrok to mieszanka pożądania z chęcią zemsty. 
-Nawet nie próbuj krzyczeć Reed- nachylił się nad moim uchem.- Prawdziwy ból, dopiero nadejdzie skarbie- mruknął, przygryzając płatek mojego ucha. 

Chłopak wrócił do swojego wcześniejszego zajęcia. Płakałam, dławiąc się łzami. Albo niech to zrobi już, i niech będzie po wszystkim. Albo niech Bóg sprawi, że coś się stanie. 

***


MATT POV

Przedostanie się do budynku Jinetes nie należało do szczególnie trudnych. Powiedziałbym, że nawet za łatwo poszło. Bramka ogrodzenia była uchylona, tak jakby ktoś w pośpiechu zapomniał jej zamknąć. Na obszernym podwórzu nie było nikogo. Nie było też nikogo w oknach, a przecież to..podstawa. 

Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz