Mimo wszystko chciałam jak najszybciej porozmawiać z Lokim.

Dlatego, gdy tylko za oknami zapanował zmrok, a Hel zaczęła ziewać, zaproponowałam, by wracać już do pokoi. Na szczęście dziewczyny poparły mój pomysł, dzięki czemu w końcu mogłam odpocząć od problemów Asgardzkiego ślubu.

- Nie wrócę od razu, muszę pogadać z Lokim.- powiedziałam jeszcze zanim z Hel opuściłyśmy komnatę Jane.

Szybko dotarłyśmy do pokoju rodzeństwa. Na szczęście Narvi już w nim był, za to z zapałem przeglądał jakieś książki, dlatego też postanowiłam mu nie przeszkadzać. Ten dzień był dla niego już wystarczająco stresujący.

Jak zwykle pożegnałam się z dziećmi życząc im słodkich snów, zamieniłam z synkiem dwa krótkie zdania i z uśmiechem opuściłam ich komnatę. Moim następnym celem był pokój Lokiego.

Gdy tylko stanęłam przed drzwiami do jego komnaty, zapukałam, a gdy nie usłyszałam odpowiedzi, weszłam do środka. Psotnik leżał na leżance w ciszy wpatrując się w sufit.

- Jaką dałaś mu karę?- zapytał od razu nawet na mnie nie patrząc. Jak miło...

- Zostanie uczniem naszej Akademii Militarnej.- powiedziałam siadając koło niego na fotelu. Teraz czułam się, jakbym była prywatną terapeutką Kłamcy. Poza mężczyzny również mówiła sama za siebie, jego dłonie leżały spokojnie splecione na piersi, a nogi zostały skrzyżowane w kostkach. Wszystko przypieczętował grymas złości, który zapanował na jego twarzy. 

- Jasne, jeszcze będę musiał dzień w dzień na niego patrzeć.- warknął.- Nie mogłaś wymyślić niczego innego? Jakoś wymyślanie tortur nie sprawia ci trudności.- ciągnął

- Ullr jest dzieckiem.- zauważyłam poddenerwowana jego sugestią

- To znaczy, że może robić co mu się żywnie podoba?- zapytał zielonooki w końcu na mnie patrząc.- Im szybciej się przekona, że jest inaczej, tym lepiej dla niego.

- Narvi nie był dzisiaj lepszy.- zauważyłam

- Uwierz mi, był.- zaśmiał się znów przenosząc spojrzenie na sufit, jednak w jego śmiechu było coś, co mi się nie spodobało

- Dlaczego tak ci zależy na tym, by skrzywdzić Ullra?- zapytałam podejrzliwie

- Viv, ty naprawdę nic nie rozumiesz? Im szybciej nauczymy go dobrego zachowania, tym mniej narobi szkód w przyszłości.- wyjaśnił z irytacją

- Ale dobre zachowanie jakiegoś dziecka to nie nasza sprawa.- zauważyłam ze złością.

- Stało się nią, od kiedy Ullr skrzywdził nasze dzieci. A jeżeli tego nie rozumiesz, to znaczy, że jeszcze nie dorosłaś do tego, by być matką.- odparł chłodno, przez co rozszerzyłam z niedowierzaniem oczy. Nie spodziewałam się usłyszeć takich słów. Nie z jego ust. Jednak zamiast bólu, pojawiła się złość. Jakim prawem Loki wypominał mi moje błędy, skoro sam popełnia ich dwa razy więcej?!

- A ty w jego wieku byłeś lepszy?- zapytałam pozwalając swojej bezuczuciowej, zimnej naturze dojść do głosu. Nie przejęłam się nawet tym, że w oczach Lokiego błysną ból szybko zastąpiony przez furię. Mężczyzna podniósł się z leżanki stając przede mną, po czym uniósł dłoń wskazując na mnie palcem. Już otworzył usta, by coś powiedzieć, jednak nagle zacisnął ręce w pieści i wziął kilka głębokich wdechów, nim znów się odezwał.

- Narvi, wyjdź.- rozkazał w powietrze, przez co zmarszczyłam zaskoczona brwi.- Wyjdź.- powtórzył tym razem znacznie ostrzejszym tonem. Nagle spod łóżka wyszli Narvi i Hel. Oboje z Lokim spojrzeliśmy w ich kierunku, jednak psotnik, w przeciwieństwie do mnie nie był zaskoczony, tylko jeszcze bardziej zdenerwowany.

Bóg w krainie cieni || ZakończoneWhere stories live. Discover now