Zgarnęłam z półki cukier w kostkach. Moja mama woli ten sypki, ale oddając mi powinność zakupów, mimowolnie zgada się na kostki. 

Sypanie cukru na łyżeczki jest głupie. 

Jeżeli ktoś mówi, że słodzi dwie i pół łyżeczki, prawdopodobnie herbata nie będzie taka, jakby chciał. Nie będzie wystarczająco słodka, albo na odwrót. Wszystko zależy od tego, ile nabierzemy na urządzenie cukru. Nie da się cały czas, nabierać jednej i określonej liczby kryształków. W takiej kostce, wszystko jest zawsze tak samo. Jeśli posłodzę herbatę jedną, wiem że zawsze będę miała taką samą ilość i nie muszę się bać, że jej nie wypiję. 

Z moich cukrowych rozmyślań wyrywa mnie zderzenie wózka, z kolejnym. W drugim urządzeniu, znajdują się piwa oraz paczka makaronu.

-Uważaj trochę- odzywa się męski głos.

Podnoszę lekko głowę, by zobaczyć do kogo należą. Mocniej chwytam uchwyt, aby zająć czymś ręce. Moje spojrzenie napotyka...Willa. Poznaję go. Obserwuje mnie, a po chwili wiem, że on również mnie rozpoznał. Robi się bardzo niezręcznie, a ja czuję jak się czerwienię.
-To ty...- mówi tylko.

-Ja- odpowiadam krótko.  

-Bardzo się wkurzył?- zapytał, łapiąc się jedną ręką za kark. 

Był całkiem przystojny. Zdecydowanie pasował do Katty, ponieważ wyglądał na takiego, który potrafi nad nią zapanować i nad wszystkimi jej pomysłami. 

-Troszkę- mruknęłam.- Myślałam, że będzie gorzej. 

Pokiwał głową. 

-Znam go wystarczająco długo, żeby stwierdzić, co by się stało gdyby nie było cię z nami- zaśmiał się. 

Zmarszczyłam brwi. 
-Co ja mam z tym wspólnego?- zapytałam. 
Uśmiechnął się do mnie, prostując się.

-Masz na niego dobry wpływ, a to się ceni- zaśmiał się, jak gdybym opowiedział żart.

Tylko że ja, nie za bardzo rozumiem ten humor. Popatrzyłam na niego, mrużąc oko. 
-Nie mam na niego wpływu- stwierdziłam.- Żadnego.

Chłopak zrobił krok w tył, wymijając swoim wózkiem mój. 

-Gdybyś nie była, jego dziewczyną, pewnie by mnie zabił. I Katty też. 

Jego ton głosu, świadczył, że to prawdopodobnie najszczersza prawda. Przeszedł mnie dreszcz. 

Dlaczego uważa, że jestem dziewczyną Archera? Otworzyłam oczy szerzej ze zdumienia, w momencie kiedy uświadomiłam sobie, że wierzy w swoje słowa. Nabrałam powietrza w płuca, czując jak krew mrozi moje żyły. 

-Ale ja nie jestem jego dziewczyną- wydukałam.

To się właściwie nie mieści w głowie. Czemu tak myśli? Nie dałam mu powodów, żeby tak myślał, więc tego nie rozumiem. A co gorsze, mam nadzieję że to nie jest zdanie Katty. 

-Nie?-zdziwił się. Zgarnął z półki jakieś opakowanie i bez większych ceregieli, wrzucił do wózka.

Przeniosłam wzrok w bok, po czym znów spojrzałam na niego. Robiło się coraz bardziej niezręcznie. Powinnam stąd odejść, dokończyć zakupy i odnaleźć mamę. 

-Nie.

-Więc kim dla niego jesteś?- wzruszył lekko ramionami, wodząc wzrokiem po mojej sylwetce. 
Wyglądał całkiem przyjaźnie, chociaż jego koszulka opinała wyrzeźbione ciało. Przez jego rękę, biegła poszarpana blizna. Nie rzucała się bardzo w oczy, ale teraz kiedy już wiem, że taką ma, pewnie będę dostrzegać ją częściej.
Dlaczego myślę, że kiedykolwiek znowu go zobaczę?!

Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz