Rozdział 27

83 8 0
                                    

Silne ręce oplatają się wokół mojej talii, Jacob kładzie podbródek na mojej głowie.

*

Widzę iskierki w oczach Leona, zaciska lekko pięści i marszczy brwi.

-Kim jest ten chłopak, kochanie? - Jac całuje mnie w policzek.

-To Leon.

-Leon? - mój chłopak również marszczy brwi - Ten Leon?

-Tak - wzdycham.

-Co on tu robi?

-Nie mam pojęcia.

-Mogę przejechać jego mordą po asfalcie?

-Dam sobie radę.

-Zostawić was?

-Jeśli możesz. Spotkamy się potem, okej?

-Jasne, słońce - cmoka mnie w policzek i odchodzi.

-I co teraz powiesz? - pytam.

-Powinnaś być ze mną zamiast z nim.

-Już byłam i nie wyszło mi to na dobre.

-Nie dałaś mi wytłumaczyć.

-Więc proszę.

-Zacznę od początku. Kolega zapytał mnie, czy chcę iść z nim na imprezę, nie chciałem, ale mnie namówił. Tańczyłem z kilkoma dziewczynami, ale to nie przestępstwo, prawda? Chciałbym móc zatańczyć z tobą, ale ciebie przecież nie było! Z jedną dziewczyną zatańczyłem dłużej i zaproponowała mi alkohol. Nie chciałem pić dużo, ale tak wyszło, nie kontrolowałem tego, ok? Tylko z nią tańczyłem, a potem ona mnie pocałowała, ale to trwało dosłownie dwie sekundy, bo ją odepchnąłem. Przepraszam, nie ogarnąłem wcześniej, że chce to zrobić. Przepraszam. Nie chciałem, żeby to tak wyszło, ale teraz ty jesteś z nim.

Zatyka mnie, nie wiem, co powiedzieć. Dlaczego go nie wysłuchałam? Dlaczego nie dałam mu powiedzieć wcześniej? Nie mam pojęcia co teraz zrobić. Jeśli będę z Jacobem, zranię Leona, jeśli będę z Leonem zranię Jacoba.

Nienawidzę ranić ludzi.

Czuję, że moje oczy robią się mokre, a potem znajduję się w mocnym uścisku Leona. To coś, czego brakowało mi od dłuższego czasu. Wszystkie emocje nagle puszczają i łzy po prostu płyną mi po policzkach. Wydaję z siebie odgłosy duszącego się hipopotama, ale aktualnie mam to jakby w dupie.

-Leon co ja mam teraz zrobić?

-Kochasz go.

-Ja... tak... nie wiem... krótko go znam.

-Powinnaś być ze mną zamiast z nim - powtarza.

-Ugh - przytulam go mocniej.

Wracamy wolno do domu, łzy nadal mi lecą, ale wreszcie czuję się dobrze.

POV JACOB POV

Widzę, jak Mikusia zaczyna płakać i mam ochotę podejść i uderzyć jej byłego. Potem on ją przytula, a ona nic z tym nie robi, więc się powtrzymuję, chociaż kłuje mnie w sercu.

Tak bardzo nie chcę jej stracić.

Ale chyba już straciłem.




*
Enjoy :)))

Dziecko ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz