Rozdział 29

561 69 13
                                    

Przeczytaj notatkę ♡

Słyszę też śmiech Leona.
Jego ciepły oddech łaskocze mnie po policzku. Przyciska swoje czoło do mojego, po czym...

*

...po czym wstajemy i kierujemy się w stonę domu (też was kocham, hehe xD).
Leon łapie mnie za rękę. Idziemy w ciszy, wsłuchując się w szum wieczornego miasta. Leo lekko uśmiecha się. Wchodzimy do sklepu.

-Dobry wieczór - prawie jednocześnie.

-Bry - odpowiada znudzona kasjerka.

Wybieramy sobie różne rzeczy i podchodzimy do kasy. Mrożona pizza, 0,5l Mirindy, paczka herbaty miętowej, Bean Boozled (to są te "niedobre fasolki" z challenge'ów ytberów. Normalnie w sklepach ich nie ma, tu są na potrzeby książki) i ciastka w stylu Amerykanek. Do sklepu wchodzi wysoki chłopak o brązowych włosach. Ma na sobie czarne spodnie i czarną kurtkę z niebieskim suwakiem. Kończę pakować rzeczy.

-Hej, Jaś - mówię - Albo raczej "O mój Boże, to Jaś Dąbrowski!!!" - udaję.

Jaś odwraca się i uśmiecha szeroko.

-Siemanko Mordeczko - odpowiada - Firanka?

-Tak - uśmiecham się - Wiem, że to twój prywatny czas, ale mogłabym zdjęcie?

-Jasne.

Podaję telefon Leosiowi i staję koło Jasia. Obejmuje mnie, więc ja również obejmuję go. Ustawia się do zdjęcia, całując mnie w policzek.

Leon zaciska zęby. Robi nam zdjęcie.

-Wielkie dzięki - mówię do Jasia.

Wyciągam z kieszeni notatnik.

-Podpiszesz mi się?

-Jasne.

-I jakbyś jeszcze dla mojej przyjaciółki?

-Spoko, Mordeczko. Jak ma na imię?

-Napisz dla Misi.

Dostaję mój notatnik.

-Dziękuję. I przepraszam, że ci tyle czasu zajęłam - uśmiecham się słodko.

-Nie ma sprawy. Janek - wyciga rękę w moją stronę.

-Mikusia - ściskam jego dłoń.

-Jest takie imię? - pyta ze zdziwieniem.

-No co ty? To przezwisko - śmieję się.

Wyciąga z kieszeni swojego złotego iPhone'a, wciska coś i podaje mi.

Kontakty.
Wpisuję swój numer i podaję mu mój telefon.

Wpisuje swój numer.

Omfl.

Mam numer JDabrowskiego!

-Tylko jakbyś ewentualnie nikomu nie dawała mojego numeru, co?

-No jasne. Przecież masz prywatne życie chyba, nie?

-Dzięki - uśmiecha się.

-No to ten, pa  - patrzę na Leona, który jest już ewidentnie zły.

-Siemka.

Wychodzimy ze sklepu, biorę od Leona siatkę.

-Kto to był? - pyta przez zęby.

-No przecież to JDabrowsky! - udaję piski niektórych firanek.

-Kto?

-Srajkrafter z jutuba. Nagrywa też Heavy Raina, Until Downa i takie tam. Ten od "Jasiu, kiedy Heavy Rain?" "NIEBAWEM".

-Ogarniam już.

Patrzę na niego. Przygaszony jak nigdy.

-No nie złość się, to tylko idol - biorę go za rękę.

Gdy czuję, że oddaje uścisk, wyrywam się i uciekam.

-Łap mnie! - śmieję się, odwracając głowę do tyłu i patrząc na niego.

Widzę tylko jego przerażone spojrzenie i jak zrywa się do biegu.
Pisk opon i klaksonu.
Czuję, że ślizgam się po powierzchni chodnika i nie mogę się zatrzymać.

Pierdzielony lód.

Zastanawiam się, dlaczego w większości książek wypadek kończy się tym, że nagle ofiara widzi ciemność i praktycznie nie widzi ani nie czuje wypadku. Ja dokonale widzę, że jadę po lodzie na zamarzniętej ulicy, której nikt nie posypał solą. Widzę samochód próbujący zachamować, widzę, że mam cholerne szczęście i wpadam na maskę, nie zostaję wciągnięta pod samochód. Widzę Leo, który z panicznym strachem wymalowanym na twarzy biegnie w moją stronę i kiedy samochód wreszcie się zatrzymuje, pochyla się nade mną.

Niestety z chwilą zatrzymania się samochodu szarpie mną i uderzam głową o przednią szybę.

Dopiero wtedy tracę przytomność.

*
Hejka :)
Jak myślicie, czy Janek Pacanek namiesza?
Mikusia umrze? :(
W sumie tytuł historii by pasował, nie ma co.

Piszcie komentarze, strasznie motywują.
Dziś wybiło dokładnie 20k, dziękuję, jesteście najlepsi ♡

Dziękuję :*
Kocham ♡

PS Chciałabym gorąco polecić bloga sunafterwork.blogspot.com. To blog mojego taty i jest o wakacjach, wyjazdach, są porady z doświadczenia dotyczące tych podróży - także zapraszam podróżników i nie tylko ♡

Dziecko ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz