Rozdział 12

144 14 4
                                    


-Dobry jeeest!

-To go bierz - parskam śmiechem.

*

Staję na fishce i odpycham się lekko. Wjeżdżam na małą rampę, z której zjeżdżam na alejkę. Słyszę za sobą szum kół desek dziewczyn.

Nagle z pobocznej alejki wyjeżdża chłopak we wpierdolce. Serio, akurat on? Staram się zwolnić, widzę, że dopiero teraz mnie zauważa. Hamuje nogą, ale potyka się, spada z deski i leci do przodu, a konkretniej na mnie. Przewraca mnie na trawę i ląduje na mnie.

-Oh I'm so sorry, girl.

Unosi się nade mną na rękach. Widzę dziewczyny, śmieją się i robią nam zdjęcia. Pokazuję im fucka. Chłopak szczerzy się.

-Przeznaczenie! - krzyczy Iga.

-Spierrrdalaj - odkrzykuję.

-My name is Jacob. (Luuz już przechodzę na polski xd)

-Jestem Domi - uśmiecham się.

-Nic ci się nie stało? - pyta.

-Nie, no co ty.

-Przepraszam strasznie, nie zauważyłem cię. Dasz się zaprosić na lody w ramach przeprosin?

-No co ty, nie trzeba.

-Jasne, że tak. Jest mega gorąco.

-Hm, okay - uśmiecham się słodko.

-Mówisz z dziwnym akcentem, skąd jesteś?

-Z Polski.

-Mój najlepszy przyjaciel opowiadał mi dużo o Polsce.

-Też jest polakiem?

-Nie - śmieje się Jacob.

-Kiepski tekst na podryw - śmieję się razem z nim.

-Nauczysz mnie mówić coś po polsku?

-W dzień dżdżysty i deszczowy na łące w Rżące sok chłeptały dwa zające, a opodal w Szczebrzeszynie na polanie chrząszcz brzmi w trzcinie.

-Co? - śmieje się Jacob.

-Nie, nic.

*
Zjeebaaałaaam ♡
Dziękuję, do widzenia xd

Dziecko ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz