Rozdział 32

583 65 9
                                    

-Zabierzcie go stąd! - krzyczę.

-Kochanie, co się stało? - pyta zdezorientowana ciocia.

Nie nie, nic. Tylko twój syn mnie goni i próbuje zrobić ze mnie ćpunkę. No co ty, nic się nie dzieje. Wszystko ok.

*

-Krystian mnie goni!

Patrzą na mnie zdezorientowani.

-Coś w tym złego? - pyta ostrożnie ciocia.

-Yyym tak?! Chce ze mnie zrobić ćpunkę! Weźcie go na odwyk czy coś!

-Kochanie, przecież to taki grzeczny chłopiec - rozczula się ciotka.

-Był dwa lata temu - kończę - W każdym razie weźcie go ode mnie.

POV MIKUSIA POV

-Co?! Wigilia jest dziś?! - pytam.

-Uff, co za szczęście, słuch nie został uszkodzony - ironizuje lekarz.

Nie lubię pana. Bardzo pana nie lubię.

-Bardzo śmieszne. Co za pech, wyczucie czasu siadło na dobre... - odgryzam się.

Leo patrzy na nas, śmiejąc się pod nosem.

-Dziękuję za informację - mówię do lekarza ze sztucznym uśmiechem.

-Nie ma sprawy. Do zobaczenia - mówi i wychodzi.

-Oby nie - odpowiadam.

Leo siada przy mnie. Łapie mnie za rękę.

-Wyjdziesz z tego, jest już bardzo dobrze.
-Nie wyjechałeś? - pytam.

-Jak widać.

-A twoja rodzina? Zepsułam im cały wyjazd...

-Nie, oni pojechali - uśmiecha się - Nie martw się. Nic się nie stało. To nie twoja wina, to był wypadek.

-Ile tu siedzisz?

-No... cały czas od naszego przyjazdu. Zauważ, jaki zbieg okoliczności. Ame była tu ledwo tydzień temu.

Uśmiecham się blado. Wyciągam rękę i biorę z komody obok telefon. Sprawdzam social media, jak Instagram, Facebook, Snapchat i Musical.ly. Wrzucam na ig zdjęcie ze szpitala z dopiskiem "Już niedługo wychodzę! #kocham". Odkładam telefon. Leoś klika coś na swoim laptopie. Po chwili ściąga buty i kładzie się na łóżku obok mnie.

-Gdzie się ryjesz, zboczeńcu? - śmieję się.

-Co chcesz oglądać?

-Nie wiem. A ty?

-Może "Połączenie"? Bardzo wysoka ocena - proponuje.
(Od autorki: bardzo polecam ten film, to chyba mój ulubiony. Jest prześwietny)

-Okey.

Włącza film i zaczynamy oglądać.

POV AMANDA POV

Dzieciaki doprowadzają mnie do szału. Dziewczyny wyrywają sobie lalki, piszcząc w przypływie energii. Sześcioletnia Karolina biega po pokoju, w totalnym wpierdzieleniu połączonym z rozpaczą, krzycząc "Oddawaj Arnoldynę, bo dostaniesz w dupę!!!" do uciekającego przed nią Wiktora, mając przy tym na myśli swoją domową mysz, Arnolda, zwanego Arnoldyną. Krystian robi rozpierdziel w pokoju (a można pomyśleć, że siedemnastolatkowie są już dojrzali) i uczy Kacpra pluć Colą przez okno z ósmego piętra na ludzi...

Brak mi sił.

Dagna płacze, trzymając w ręce oderwaną głowę lalki, a Maciek udaje, że nie pluje na nią herbatą.
Adam znajduje sztuczną szczękę dziadka i straszy nią Jagodę.

-Ciszaa! - krzyczę.

Nagle wszystko ucicha i wzrok wszystkich pada na mnie. Maciek wypluwa resztkę herbaty z buzi na rajstopki Dagny, która zanosi się jeszcze dzikszym płaczem.
Do pokoju wchodzi Monisia.

-Babi mówi, ze jeśt jus ciasto na śtole - wygłasza.

Podchodzę do niej i biorę ją na ręce, wiedząc, co dopiero teraz się będzie działo.
To najgorszy moment wieczoru.

*
Mamy połączenie humoru, nerwicy i chwili w szpitalu.
Podoba się?
Skomentuj!
Nie podoba?
Skomentuj!
Motywejszyns for mi!

NIE DOSTAŁAM JESZCZE PRAC NA KONKURS, A KILKA OSÓB SIĘ ZGŁOSIŁO. TYLKO PRZYPOMINAM (:

Kocham, papa ♡

Dziecko ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz