| 2.23 | Burzliwe Fakty

898 111 13
                                    

Opadam na materac zdyszany, przecierając w następnej chwili twarz, na której widniał uśmiech, kiedy spełnienie wypełniło moje całe ciało.

Oblizuję usta, zabieram ręce i patrzę w oczy Zaynowi. Ten pochyla się nade mną i całuje czubek mojego nosa, wywołując tym większe zadowolenie u mnie.

Po chwili także kładzie się obok, obejmując mnie szczelnie ramionami, dlatego więc wtulam się w jego ciało z zamkniętymi oczami i cichym westchnięciem aprobaty.

- Jestem wykończony - mamroczę pod nosem w jego pierś, na której leży moja głowa. Kreślę w tym czasie także różne wzroki opuszkami palców na jego podbrzuszu. Drży wciąż pod moim dotykiem wprawiając mnie w większe zadowolenie.

- Odpoczywaj, mamy czas na to - Zayn odgarnia moją grzywkę do tyłu, drapiąc przy tym skórę głowy.

Wzdycham cicho, unosząc głowę z połowicznie przymkniętymi powiekami, po czym przybliżam twarz do jego, łącząc nasze usta w delikatnym i powolnyn pocałunku, przy którym cicho mruczymy.

- Kocham cię - szepczę w wargi mulata i wchodzę na jego ciało, pocierając nasze nosy o siebie.

- Ja ciebie też, wiesz to - odpowiada z uśmiechem.

- Tak - przytakuję - Wiem o tym.

- To bardzo dobrze - Malik zsuwa swoje dłonie na moje pośladki i ściska je delikatnie.

- Uh... Nie rozpraszaj mnie. Teraz powiedz mi skąd te blizny, chcę wiedzieć.

Zayn natychmiastowo poważnieje, a to sprawia, że smutnieje i zaczynam się martwić.

- To po prostu... - wzdycha i kręci delikatnie głową. Widzę w jego oczach przygnębienie. Ten widok naprawdę boli moje serce - Czułem potrzebę krzywdzenia się za moje złe decyzje. Tyle - wzrusza ramionami.

- Och, Zayn - szepczę i przytulam go - Nie krzywdź się już nigdy więcej. Jesteśmy tylko ludźmi, a człowiek uczy się na własnych błędach. Dodatkowe robienie sobie krzywdy jest przykre i niepotrzebne.

- Cieszę się, że znów mam cię przy sobie. Czuję jakbym odzyskał cząstkę siebie - uśmiecha się ponownie i ja robię dokładnie do samo, wpatrując się w jego oczy.

- Aw, Zaynie - szczypię go w policzek - Mój Czarnuchu.

Zayn wywraca oczami.

- I koniec pięknej chwili, ciołku - mruczy pod nosem, udając obrażonego, ale w końcu całuje moje czoło, przytulając mnie mocno - Mój Irlandczyk.

****

Wjeżdżam wózkiem do Tesco w towarzystwie Zacka, który mówi jak najęty. Od godziny zastanawiam się czy jego usta nie potrafią się zamknąć. Może powinny iść na przegląd? A może mój przyjaciel po prostu potrzebuje dziewczyny po dwóch latach wolności?

- Jutrzejsza impreza będzie naprawdę świetna. Edmund mówił, że przyjdzie dużo świetnych lasek z uczelni! - klaszcze w dłonie, rozciągając swoją twarz w szerokim uśmiechu. Dziwię się, że tak można - Może w końcu będzie jakaś inteligentna dziewczyna. Co o tym myślisz, Niall?

- Myślę, że któraś powinna zatkać ci usta cyckiem - mruczę pod nosem i wzdycham ciężko, żałując, że nie wziąłem ze sobą zatyczek do uszu.

Zack patrzy na mnie z uniesionymi brwiami. W końcu nic nie mówi i jestem skłonny dziękować za to wszystkim ludziom w tym sklepie i prezydentowi.

- Nie patrz tak na mnie - wywracam oczami.

- Nie wierzę, że to powiedziałeś.

- A ja nie wierzę w twoje usta. Myślę, że ci je zaszyję, by już nigdy więcej nie słyszeć twojej paplaniny, głąbie.

- Nie jojcz, sknero - pochyla się, zdejmuje mi czapkę z głowy i targa moje włosy ze śmiechem.

- Zostaw - sapę, dramatycznie wymachując rękami - Tylko nie moje włosy.

- Zaczynasz dramatyzować jak Zayn. To jest złe, Niall. Z Ł E. 

- Zayn jest w końcu moim...Um, nieważne.

- Kochankieeeem? - uwiesza się na moich ramionach - O to ci chodziło?

- Taa, to dopiero jest złe. I nie sprawiedliwe. Jak on może wciąż być z tym kutasem, Zack?

- To jest bardzo skomplikowana sprawa, Niall. Wiem, że Zayn naprawdę pragnie być z tobą, ale teraz zwyczajnie nie może.

- Dlaczego?

- Nie wiem, czy mogę ci powiedzieć - odsuwa się i wyprzedza mnie, dlatego przyspieszam kroku.

- Proszę Cię - jęczę - Chcę spróbować zrozumieć, dlaczego to wszystko robi, Zack. Może będzie nam łatwiej.

- No dobra - zwalnia i skręca w alejki ze słodyczami. Idę za nim - Musi zapewnić ochronę swojej córce, a mój brat zrobi to najlepiej, mimo że jest okropnym draniem bez serca.

Zatrzymuję się gwałtownie, patrząc na niego z szeroko otwartymi oczami.

- Co ty pieprzysz? - pytam. W mojej głowie panuje mętlik po tym, co powiedział.

- Ouch - szepcze, patrząc mi w oczy. Blednie i na jego twarzy widnieje panika - Niall.

- Aden jest twoim bratem? - wykrztuszam i kręcę głową - No tak, przecież macie to samo nazwisko! Podejrzewałem to wcześniej, ale nie sądziłem, że to prawda - mój oddech przyspiesza. Czuję na raz złość, smutek i rozczarowanie wszystkimi dookoła - Nie mogłeś powiedzieć mi tego wcześniej? Ty pieprzony dupku - warczę wściekły.

- Popatrz, Niall. Chciałbyś mieszkać z kimś, kto spokrewniony jest z osobą, która wyrządziła krzywdę tobie, zarówno jak i Zaynowi? Pomyśl.

- Okłamywałeś mnie!

- Żeby cię chronić!

- Nasza przyjaźń opiera się na samych kłamstwach!

- Wcale nie! Po prostu zataiłem fakt, że on jest moim bratem. Jestem taki sam jak ci mówiłem i pokazywałem. Jesteś moim przyjacielem i to nie powinno nic zmienić.

- Jestem taki wściekły w tej chwili - jęczę znów i chowam twarz w dłoniach, opierając łokcie na rączce od wózka - Boże - mamroczę.

Zack podchodzi do mnie i klepie delikatnie moje ramię.

- Wiem, że kłamstwo na ten temat z pewnością nie było właściwe, ale naprawdę dzięki temu byłem w stanie uchronić cię przed Adenem. Próbuję robić wszystko, by nie zorientował się, że znów łączy cię coś z Zaynem. Niall, posłuchaj, nie chce dla ciebie źle.

Kręcę głową, powstrzymując z całej siły łzy. W głowie się nie mieści jak coś potrafi się zmienić w ułamku sekundy. To takie okropne.

- Kogo miałeś na myśli, mówiąc o córce Zayna? - pytam nagle, czując jak mocno serce bije w mojej piersi.

- O Maggie.

65 gwiazdek next

Lost Boy ✔ | ZiallWhere stories live. Discover now