| 1.4 | To jest po prostu złe

2.2K 183 15
                                    

W piątek o równej dwudziestej podjechaliśmy pod dom Zayna, miał zabrać się razem z nami. Ustalili z Louisem, że po imprezie odwiezie nas do domu, gdyby Tomlinson pił. I dobrze wiedzieliśmy, że tak się stanie. Nie byłem zadowolony z tego powodu, jednakże nie miałem nic do gadania. To także przyjaciel Louisa i musiałem wytrzymać w jego towarzystwie.

Niebo było dziś wyjątkowo czyste, uwolnione od wszelkich chmur, ukazując swoje piękno. Widniało na nim mnóstwo gwiazd. Szczerze mówiąc nigdy nie widziałem czegoś takiego. Patrząc w górę czułem się niesamowicie, widok zapierał dech w piersi.

Po chwili przyglądania się niebu, spojrzałem na budynek, w którym mieszkał mulat ze swoją rodziną i cholera, to nie był zwykły dom tylko pieprzona willa z basenem i ogromnym ogrodem z boku i tyłu budynku!

Wychyliłem się bardziej, żeby mieć lepszy widok na to dzieło architektury. Ten dom to marzenie, chciałbym w takim mieszkać, tymczasem muszę cieszyć się tym co mam - jednopiętrówcem z mini ogródkiem z tyłu. Przynajmniej mama nie miała w nim dużo do roboty ze mną. Nie lubiłem pracy, więc pod tym kątem nasz dom wydawał się być idealny. Mały, ciepły i schludny, czy to nie brzmi idealnie?

- Łał - wymamrotałem. To musi być jakiś pieprzony żart. Lustrowałem wzrokiem każdy mały szczegół, chcąc zapamiętać jak najwięcej z tego miejsca. Było naprawdę niesamowite. I pomyśleć, że mieszkał tu taki dupek.

Louis wyjął telefon i wybrał czyjś numer, zapewne chłopaka, który jeszcze znajdował się w domu. Po kilku sygnałach odebrał, a szatyn od razu się odezwał.

- Czy ty właśnie się obudziłeś? - syknął widocznie rozdrażniony. Miał ściągnięte brwi, nad którymi były widoczne zmarszczki mimiczne. Zacisnął chwilowo usta w cienką linię, pewnie niezadowolony z odpowiedzi jaką otrzymał. Chciałem usłyszeć cokolwiek, ale w tle leciała muzyka, więc było to trudne. Przeniosłem wzrok ponownie na cudowny budynek, wyłapując pojedynczych słówek - Miałeś być o dwudziestej gotowy, pajacu. Jestem pod twoim domem, zbieraj się! Masz dziesięć minut zanim odjadę!

- O chuj! - usłyszałem krzyk mulata po drugiej stronie, na co wywróciłem oczami. Spodziewałem się, że zapomni lub coś w tym stylu. On wyglądał na ten typ faceta.

Przeniosłem wzrok na wielkie okno, zauważając, że właśnie tam pojawiło się nikłe światło, być może należące do lampki nocnej. Zobaczyłem ruszający się cień, który padał na równoległą ścianę. Zastanawiałem się dlaczego ktoś nie zasłonił swojego okna, przecież było wielkie, przyciągało uwagę gapiów. Zbyt dużo było z niego widać.

Chwilę później zauważyłem Zayna, który szybko wstał, jednak jeszcze prędzej upadł na ziemię, ponieważ był zaplątany w pościel. Zagryzłem wargi, żeby powstrzymać chichot. Nie można śmiać się z czyjegoś nieszczęścia, jednak to wyglądało prze komicznie!

- Ooo, stary, musiało boleć! - Louis uśmiechnął się szeroko, słysząc głośny jęk bólu w słuchawce. Widocznie czerpał przyjemność z niezdarności swojego przyjaciela. Nie mogłem się powstrzymać: kiedy Tomlinson się zaśmiał, ja także zacząłem. To jest po prostu zaraźliwe.

Szatyn zrobił zawiedzioną minę, gdy zorientował się, że zapadła cisza po drugiej stronie. Zayn się rozłączył. Spojrzał na mnie uśmiechającego się i westchnął odkładając telefon na deskę rozdzielczą. Pokręcił głową wciąż jednak rozbawiony zaistniałą sytuacją. Po chwili już nie było go w samochodzie, palił na zewnątrz oparty o maskę.

Postanowiłem też wyjść. Po co miałem siedzieć sam, skoro miałem inną opcję.

Oparłem się o drzwi zaraz po tym jak opuściłem kabinę auta. Louis wyjął paczkę papierosów i wyciągnął ją w moją stronę. Nie palę, ale co mi zaszkodzi jeden.

Wyjąłem fajkę, którą włożyłem chwilę później do ust. Chłopak podpalił mi ją, a wtedy zaciągnąłem się, ale zaraz zacząłem kaszleć z grymasem na twarzy. To było upokarzające. Louis tylko posłał mi lekki, pokrzepiający uśmiech. Byłem mu wdzięczny.

Malik wyszedł z domu pośpiesznie równo po dziesięciu minutach. Podniosłem głowę, aby spojrzeć na niego i wtedy po raz kolejny zacząłem kaszleć, ale tym razem to nie przez papierosa.

Nigdy bym tego głośno nie przyznał, ale Zayn wyglądał naprawdę dobrze. Miał na sobie czarne, opinające jego chude nogi spodnie, które były dziurawe na kolanach, do nich nałożył ciężkie buty o tym samym kolorze. Jego tors zdobiła ciemna bluza addidasa, w jej przedniej kieszeni trzymał jedną dłoń, gdy drugą próbował ogarnąć swoje niesforne włosy. Jednak to nic nie dało, wciąż układały się po swojemu we wszystkie strony. Kilka pasm opadało na jego czoło, co widocznie go irytowało. Jak większość rzeczy prawdę mówiąc.

Poczułem jak moje policzki zaczynają mocno piec, więc spuściłem znowu głowę, by nikt tego nie zauważył. Widok Zayna ciągle mnie onieśmielał, a w dodatku to jak świetnie wygląda, sprawia że mam ochotę wzdychać jak napalona nastolatka. To jest po prostu złe.

- No, w końcu, śpiąca królewno - Louis odezwał się jako pierwszy, mogłem usłyszeć w jego głosie wciąż tę samą nutę rozbawienia. Uśmiechnąłem się pod nosem na jego zachowanie. Nie da zapomnieć Zaynowi o tym, co widzieliśmy. Byłem tego pewien.

- Zamknij się, Lewis - bąknął, szperając w kieszeni. Wyjął z niej papierosa, którego po chwili odpalił, zaciągając się nim. Przytrzymał dym, by po chwili powoli go wypuścić z ust.

Nie mogłem zmusić się do spuszczenia wzroku z niego i tego, co robił. Jednak, gdy spojrzał na mnie wypranym z emocji wzrokiem, zmieniłem zdanie, odwracając głowę w stronę domu, w który zacząłem się zawzięcie wpatrywać z mocno bijącym sercem.

Po chwili poszedłem w ślady Zayna, żeby uspokoić swoje nerwy. Zaciągnąłem się papierosem, a dym który chwilę przytrzymałem, opuścił niezgrabnie moje usta. Poczułem ulgę, gdy udało mi się zrobić to wszytko bez krztuszenia się i przy okazji robienia z siebie idioty przy Zaynie.

- Może być dziś zabawnie - odezwał się znowu Louis, rzucając papierosa na ziemię i deptając go - Podobno ma przyjechać kilka dziewczyn z grupy cheerleaderek z Long High. Głupie jak but, ale seksowne i dobre do pieprzenia - skwitował, kończąc swoją wypowiedź cichym śmiechem.

- Ogółem będzie grubo - Zayn odezwał się po krótkiej ciszy jaka zapanowała między nami. Spojrzał na mnie z jakimś dziwnym błyskiem w oczach, ale szybko wróciłem wzrokiem na twarz Louisa - Jeśli wiesz, co mam na myśli - mruknął i znów zerknął na mnie, żeby sprawdzić czy zorientowałem się, o co chodzi, czy jednak nie. Myślał, że wydałbym go i jego zasrany zadek? To niedorzeczne. Nie kapnął się, że nie miałbym na tyle odwagi, by to zrobić? Nie rozumiałem go.

Louis wywrócił oczami na jego zachowanie. Trzymał moją stronę, cieszę się.

- Oczywiście, że wiem, Zayn - powiedział, nie skomentował jednak tego jak się obchodzi ze mną. Może nie miał do niego nerwów? Nie wiem.

Skończyłem swojego papierosa, po czym rzuciłem go na ziemię i zdeptałem. Oparłem się o samochód i skrzyżowałem ręce na piersi. Jest trochę chłodno. Cholera co ja wygadywałem? Panowało teraz na zewnątrz cholerne zimno, mimo że jeszcze jest lato. Ale to są właśnie uroki Anglii.

Po tym jak Zayn wypalił, wsiedliśmy wszyscy do auta. Mulat zajął miejsce z tyłu, rozkładając się na całej długości siedzeń, więc ku mojej uldze ja mogłem z przodu przy Louisie. Mój jak i mulata przyjaciel odpalił szybko silnik, by chwilę później ruszyć na imprezę, na której wcale nie chciałem być.

Lost Boy ✔ | ZiallWhere stories live. Discover now