| 1.28 | Zayn

1.6K 178 58
                                    

Rozdział niesprawdzony

Louis od trzech godzin namawiał mnie, bym pojechał z nim do Zayna, co według mnie było niedorzecznym pomysłem ze względu na naszą obecną sytuację, jednak po tym czasie w końcu zgodziłem się, nie mogąc dłużej słuchać paplaniny przyjaciela.

Tak więc oto ja, Niall Horan, stałem w bezruchu przed obszerną, piękną posesją należącą do rodziny Zayna, po wyjściu z jeepa Louisa z mnóstwem obaw krążących po głowie.

Przyjaciel podszedł, kładąc dłoń na moim ramieniu, co wybudziło mnie letargu. Spojrzałem na niego z grymasem, a wtedy parsknął rozbawiony.

- No dalej, rusz się - pchnął moje plecy, powodując tym w końcu ruch z mojej strony. Starałem zaprzeć się rękami i nogami przed wejściem na werandę, lecz Tomlinson zmusił mnie do tego, dlatego teraz stałem przed dużymi, mosiężnymi drzwiami wykonanymi z mocnego drewna, gdy szatyn walił w nie pięścią bez ani krzty subtelności, co wywołało u mnie parsknięcie.

Nie czekając na to aż w końcu ktoś nam otworzy wszedł do willi, ciągnąc mnie za sobą jak psa.

- Hrabia Tomlinson przybył! - wykrzyknął głośno, przez co skrzywiłem się znacznie, czując ból w uszach.

- Słyszę! - Zayn odkrzyknął, a wtedy stres na nowo zapełnił moje ciało. Cholera jasna - Jestem w kuchni!

Louis zaśmiał się i poszedł do kuchni już nie trzymając mnie za rękę, by pilnować czy przy nim jestem.

Grzecznie, bezproblemowo szedłem za nim, mimo dużej niechęci z mojej strony. Przystając na słowa Louisa udowodniłem, że jestem głąbem.

Rozglądałem się uważnie po korytarzu, które na ścianach zamiast zwykłej farby miały szary marmur z czarnymi smugami. Podłoga była obłożona pasującymi do kamienia płytami. Cały prostokąt zapełniały kwiaty - na podłodze i ścianach, dwa duże obrazy ukazujące coś w rodzaju fal morskich - jeden w odcieniu szmaragdu, a drugi o kolorze metalicznego szafiru opalizującego - oraz dwie srebrne figury znajdujące się przy dużej, czarnej framudze, która odgradzała przedsionek od kuchni. Całe pomieszczenie było oświetlone białym blaskiem, ośmiu lamp wmontowanych w sufit, na samym jego początku stały kręcone schody zrobione z tego samego tworzywa, co ściany, w barwie szarości. Miałem wrażenie, że jestem wręcz w domu samej Królowej Elżbiety, gdy szedłem przez to pomieszczenie z opadłą szczęką. Zayn żył jak książę, a tego nie doceniał, miał wspaniałe życie. Nie rozumiałem jego podłego humoru, który miał zazwyczaj na co dzień.

- Siema! - Louis wszedł do kuchni jako pierwszy, mając szeroki uśmiech na ustach, byłem drugi i gdy rozejrzałem się ponownie zaparło mi dech.

Kuchnia była w większym stopniu oszklona, reszta ścian była w odcieniu głębokiej czerni, za to meble grafitowe o białych blatach w stylu nowoczesnym. Piekarnik wbudowany w szafę, a dwie kuchenki dotykowe i mające całkowicie płaską nawierzchnię. Naprzeciwko mebli, ułożonych w literę L, przy jednej pozbawionej okien ścianie, stała szklana wysepka, pod którą były wysunięte czarne stoły barowe. W tym pomieszczeniu także było mnóstwo kwiatów i gdy wszedłem głębiej zobaczyłem wgłębienie z oknami, gdzie stała mała kanapa w stylu starożytnej Grecji.

- He...Niall? - spytał zdezorientowany Zayn, czym przerwał mi podziwianie kuchni.

Spojrzałem mu wprost w oczy z rumieńcami na policzkach. Miał uniesione brwi i odrobinę rozchylone usta, zdecydowanie był zaskoczony moją obecnością. Było złym pomysłem przychodzić tutaj, miałem wrażenie, że się wprosiłem.

- Hej - powiedziałem cicho, lustrując szybko ciało Zayna. Przełknąłem ciężko ślinę.

Oparł się o blat obok włączonego piekarnika, w którym robiła się pizza i skrzyżował ręce na klatce piersiowej z odwróconym spojrzeniem na jedno z okien.

Lost Boy ✔ | ZiallМесто, где живут истории. Откройте их для себя