| 1.35 | Zamknij się, dobra?

1.5K 175 75
                                    

Wczesnego ranka obudziłem się na Zaynie, nie miałem zielonego pojęcia jak tam się znalazłem, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Lubiłem mieć go blisko, zwłaszcza tak bardzo. W dodatku śpiącego i wyglądającego jak anioł. Jest przystojny, cholerne przystojny, dopiero teraz byłem w stanie sam sobie przyznać jak bardzo mnie pociągał.

Przeczesałem dłonią włosy mulata, gdy ten jeszcze spokojnie spał, mając równy oddech. Ten widok był niesamowity i po prostu musiałem zrobić mu zdjęcie. Przejrzałem się chłopakowi dokładnie, a wtedy uśmiech wszedł na moje usta, bo mój wybryk nie został zauważony.

Przejechałem dłonią po policzku Zayna, a wtedy z cichym pomrukiem przyciągnął mnie bliżej ciebie, obejmując ciaśniej. Położyłem głowę na jego piersi wsłuchując się w bicie jego serca, które było równe, uspokajało mnie to, gdy bawiłem się delikatnie jego dłonią, potem splatają nasze palce.

Malik wkrótce zaczął się przebudzać, rozchylił powieki i zamrugał, będąc nieco zdezorientowanym.

- Niall? - wychrypiał nisko. Jego głos był niesamowicie seksowny, wzbudzał u mnie w środku przyjemny skręt żołądka. W dodatku widok, gdy jest zaspany przyprawiał mnie o dreszcze.

- Tak? - spytałem szeptem czując jak moje serce przyspiesza swoje bicie w piersi.

- Masz kaca? - na jego pytanie miałem ochotę parsknąć i tak też zrobiłem.

- Wymarzone słowa na dzień dobry - potrząsnąłem delikatnie głową z uśmiechem, a po chwili spojrzałem mu w oczy - Takiego małego kaca, Zee - odpowiedziałem.

Odgarnął mi włosy do tyłu przy czym mruczałem cicho. Cholera, naprawdę to uwielbiam.

- To i tak dobrze - stwierdził, wciąż uważnie na mnie patrząc - W nocy byłeś zalany gorzej niż ostatnio -

-No wiem - westchnąłem cicho - Po prostu miałem kiepski humor i chciałem od tego odpocząć - poprawiłem się na jego ciele.

- Zepsułem ci humor? - uniósł brew, powstrzymując uśmieszek, który cisnął na jego usta.

- C-co? - zamrugałem.

- Czy zepsułem ci humor po tym jak zabrałem ci fajkę? - przygryzł wargę.

Skrzywiłem się lekko na jego pytanie. Byłem wtedy o to zły i teraz, gdy o tym myślę, wydaję mi się to potwornie głupie. Czuję zażenowanie.

- Cóż - odchrząknąłem - Tak, to idiotyczne, wiem - wymamrotałem, przyznając się w końcu. Położyłem z powrotem głowę na torsie Zayna, a wtedy mulat uśmiechnął się i zaczął bawić się moimi włosami - Po prostu dla mnie to niesprawiedliwe. Ty palisz, a ja nie mogę - głaskałem jego dłoń kciukiem.

- Słuchaj, ja jestem chujowo uzależniony, a poza tym nie zależy mi... - zamilkł nagle jakby powiedział za dużo i cóż, byłem tego pewien, a niedokończone zdanie, martwiło mnie i niepokoiło.

Podniosłem głowę i zmarszczyłem brwi.

- Nie zależy ci na czym? -

Zayn spojrzał w górę na sufit, a potem westchnął ciężko, kręcąc głową.

- To nieważne - odezwał się w końcu.

- Zayn... spójrz na mnie - szepnąłem błagalnie, więc Malik spełnił moją prośbę, patrząc mi pusto w oczy - Na czym ci nie zależy? - złapałem jego podbródek, po którym delikatnie przesunąłem kciukiem.

- Daj mi spokój - odtrącił moją rękę i zepchnął mnie ze swojego ciała, przez co wylądowałem obok, prawie spadając z łóżka. Usiadł i przetarł dłonią twarz, podczas gdy także zmieniłem pozycję na tę samą.

- Nie zależy ci na życiu? - spytałem cicho i złapałem znowu jego dłoń. Miałem nadzieję, że mi powie, musiałem wiedzieć, lecz wtedy wyrwał się i wstał, podchodząc następnie do szafy, z której wyciągnął ubrania dla siebie. Musiał tu przebywać naprawdę często skoro miał rzeczy dla siebie.

Ubrał czarne dresy, gdy ja wstałem, podchodząc do niego powoli.

- Zayn, proszę Cię - wyszeptałem.

Mulat spojrzał na mnie z westchnięciem.

- Zamknij się, dobra? - warknął zły i sięgnął po wczorajszą koszulkę, którą nałożył szybko.

Odsunąłem się od Zayna ze spuszczoną głową, po czym przetarłem twarz dłońmi. Jak zwykle to samo.

Malik wziął resztę swoich rzeczy i wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami.

Usiadłem na łóżku i zamknąłem oczy z ciężkim westchnięciem. Dlaczego gdy jest dobrze, później zawsze musi się coś zepsuć?

Potrząsnąłem głową i ubrałem się, schodząc następnie na dół powolnym krokiem. Wszedłem do kuchni, gdzie zrobiłem sobie herbatę i usiadłem przy stole z przygryzioną wargą, będąc zamyślonym. Nawet nie usłyszałem, kiedy do pomieszczenia wszedł Louis.

- Stary, wszystko w porządku? - położył dłoń na moim ramieniu, przez co wzdrygnąłem się i spojrzałem na niego.

- Co? - zmarszczyłem brwi.

- Co się stało? - spytał siadając obok mnie. Wziął kubek, który trzymałem i napił się z niego.

- Nic - pokręciłem głową i westchnąłem cicho.

- Przecież widzę - mruknął.

- Chodzi o Zayna - bąknąłem pod nosem, bawiąc się palcami - Wczoraj, gdy Zayn się mną zajmował, zwymiotowałem, ale nie był zły. Poszliśmy do pokoju na górę, usnęliśmy razem w jednym łóżku i-i... -

- Co? Przecież Zayn nie śpi z nikim w łóżku - zaśmiał się - Chyba byłeś bardziej niż zalany, kochany -

Zmarszczyłem brwi, nie bardzo wiedząc ci się dzieje.

- Ale... ja mówię poważnie, Louis... spaliśmy razem, nawet się przytulaliśmy - przyznałem cicho.

Zamrugał szybko zaskoczony moim wyzwaniem.

- Oh, poważnie? -

- Uh, tak -

Louis zrobił minę, której nie byłem w stanie rozszyfrować. Co tu się dzieje?

Lost Boy ✔ | ZiallDove le storie prendono vita. Scoprilo ora