| 2.14 | Najście

963 144 38
                                    

- I co? - Zack pyta od razu po moim wejściu do naszego mieszkania, w którym obecnie śmierdziało spalenizną.

Uśmiecham się lekko i jedynie kiwam głową, żeby po tym usłyszeć głośny pisk i poczuć wokół siebie oplatające ramiona, unoszące mnie w powietrzu.

- Taaak, kurwa! - sapie, poprawiając mnie w jego silnych rękach, za to ja jęczę z grymasem na twarzy.

- Zostaw mnie, świrze! - wierzgam nogami, chcąc by Zack mnie postawił. Ten chichocze i w końcu to robi, za co jestem wdzięczny samemu Bogu. Odsuwam się od chłopaka i zdejmuję płaszcz, który wieszam nad maleńką szafką z butami - W ogóle... - marszczę nos, wąchając spalone jedzenie - Coś ty robił? - pytam z uniesioną brwią.

- Ja...Uhm...Jakby kolację - drapie się skonsternowany po karku - Miała być dobra - krzywi się i ciągnie mnie do kuchni.

- Ktoś ma przyjść?

- Właściwie, to tak. Poznałem bardzo ładną dziewczynę i...

- O,o, już twoje kutasiątko przemawia - czochram włosy Zackowi, po czym odsuwam się od niego i podchodzę do kuchenki, by wrzucić do kosza spalone jedzenie z patelni.

- Hej! - wyrzuca obrażony ręce w powietrze, patrząc na mnie bezsilny - Mam Toma, nie Jerrego!

- Jasne, szczyć się tym, że masz większego od Biebera - parskam - Ale przy mnie jesteś jak orzeszek, dupku.

- Chcesz solo na górce!?* - uderza z otwartej dłoni w klatkę, podchodząc i wypychając ją do mnie, przez co trąca moje ramię.

- Na gołe klaty? **- przygryzam wargę, by się nie roześmiać. Cała sytuacja mocno mnie bawi i śmiało mogę powiedzieć, że dzisiejszy dzień jest najlepszym od czterech lat.

Zack uśmiecha się szeroko, kiwając energicznie głową. Jego mina jest kosmiczna, sprawia, że moje ciało trzęsie się od bezgłośnego chichotu.

- Yeah.

- To być może się skuszę - śmieję się w końcu - Ale najpierw! - unoszę palec wskazujący do góry - Ugotuję ci coś przyzwoitego do jedzenia dla tej swojej panny.

- Właściwie...To nie wiem czy nie umówiłem się przypadkiem z transwestytą - marszczy w konsternacji brwi.

- O mój Boże, Zack! - krzyczę nagle.

- Byłem pijany! - piszczy z szeroko otwartymi oczami.

- Co z tego?! Chcę mieć z tego pieprzone nagrania! To będzie kabaret roku!

-

Nocą budzą mnie dwa głosy, oba należą do krzyków, jednak jeden z nich słychać szczególnie.

Zack.

Musi być naprawdę mocno zdenerwowany, co po prostu mnie nie pokoi. W dodatku boję się o niego, dlatego więc nie zwlekając chwili dłużej, wstaję, odrzucając kołdrę na bok, a następnie wychodzę z pokoju na przedsionek domu. Moje brwi unoszą się wysoko, kiedy widzę przed sobą kłócącego się Zacka z nikim innym, jak Zaynem.

- Idź stąd, do cholery! - krzyczy mój współlokator, próbując wyrzucić chłopaka za drzwi - Nie będę tego więcej powtarzał!

- Nie ma mowy! Nie, kiedy nie pozwalasz mi się z nim zobaczyć, Zack! Muszę porozmawiać z Niallem i gówno mnie obchodzi w tej chwili nasza umowa! - szarpie się z Zackiem, który nie pozwala mu wejść głębiej do domu.

- Posłuchaj, Zayn. Jesteś pod wpływem alkoholu, nie pozwolę ci się z nim zobaczyć, gdy jesteś w takim stanie, rozumiesz?

- Proszę! - Malik zaczyna płakać.

- Proszę, bądź ciszej, bo Niall cię usłyszy! Jeszcze brakuje mi jego cholernego przesłuchania!

- Jeśli nie wpuścisz mnie do środka, będę krzyczał naprawdę głośno, Zack. Powiem wszystko o tobie i twoich pieprzonych kłamstwach.

- Niall to zrozumie, Zayn. Z resztą nieważne! Wynoś się stąd!

- Uspokójcie się obydwoje! - nagle ja wcinam się z krzykiem nim jestem w stanie to powstrzymać. Nerwy zwyczajnie mi puściły - Jest pierdolona trzecia nad ranem! Co tu się dzieje, Zayn, Zack?

- Zaczął walić w drzwi, a że chciałem -

- Chcę z tobą porozmawiać, Niall - wcina się Zayn, mijając Zacka i idąc w moim kierunku, przez co cofam się kilka kroków z rozszerzonymi oczami. Współlokator widząc moją minę zatrzymuje mulata, ale wtedy ten zadaje mu cios w policzek, na co mój przyjaciel krzyczy, cofajc się.

- Kurwa - syczy.

Nie wiem na kim skupić uwagę, dlatego patrzę raz na jednego, raz na drugiego.

- Spokój! - krzyczę, nie wiedząc, co robić - Zack do swojego pokoju natychmiast! A ty Zayn, idziesz ze mną do salonu - łapę nadgarstek Malika, prowadząc go szybko do samego pomieszczenia, przez co kiwa się na wszystkie strony, prawie wywalając się za każdym razem na podłogę. Potem umieszczając chłopaka na kanapie, jednak ten zamiast siedzieć, po prostu się kładzie - Och, Zayn - wzdycham ciężko, potrząsając głową z politowaniem - Porozmawiajmy jutro, dobrze?

- A-a...Mo-mogę tu zostać, Ni? - pyta łamiącym głosem z ledwo rozchylonymi powiekami. 

- Ja...To nie jest dobry pomysł, ale dobrze, zostań - biorę koc z fotela i okrywam nim jego ciało, następnie podkładam pod jego głowę małą poduszkę, w którą brunet się wtula.

- Przybliż się tu, Niall - szepcze.

Marszczę brwi, wpatrując się w jego ponurą i zapłakaną twarz.

- Nie jestem przekonany?

- P-proszę - jego głos się łamie, a to sprawia, że ulegam, dlatego też pochylam się w końcu nad ciałem Zayna.

- Kocham cię, Niall.

65 gwiazdek --------> next 😎

*/** wielbie nasze teksty o dominikoo 😶 tylko ty zrozumiesz i magda jak tu dotrze, ale ciiiii XD

Lost Boy ✔ | ZiallWhere stories live. Discover now