| 1.71 | "Pracownia"

1.1K 139 31
                                    

Westchnąłem cicho przyglądając się Zaynowi.

- Nudzi mi się - mruknąłem.

- Jesteśmy tu od dwudziestu minut, krasnalu - mulat przeczesał dłonią moje włosy, kiedy opierałem głowę na jego ramieniu. Byliśmy wciąż w kuchni, obecnie nic nie robiąc. Cóż, może jedynie czekając na nasze herbaty przy wyspie kuchennej.

- No wiem, ale mi się nudzi - ziewnąłem - Mogę się rozejrzeć?- spytałem cicho, patrząc na Zayna z dołu.

Chłopak westchnął cicho, wpatrując się w moje oczy.

- Jasne, tylko niczego nie popsuj - uśmiechnął się do mnie złośliwie, całując potem delikatnie moje usta.

Wywróciłem oczami.

- Nie musisz się o to martwic - mruknąłem i odsunąłem się, następnie zeskakując z krzesła.

Opuściłem kuchnię, najpierw chodząc po dolnym piętrze, potem zaś wszedłem na drugie. Nie otwierałem żadnych drzwi, gdyż nie chciałem zrobić czegoś nieodpowiedniego dla Zayna.

Zmarszczyłem brwi, kiedy na końcu korytarza zauważyłem schody prowadzące jeszcze wyżej.

Wszedłem powoli na kolejne pietro, gdzie zobaczyłem pokój z otwartymi drzwiami.

Czyli mogłem zajrzeć jeśli jest otwarte, prawda?

Podszedłem tam powoli i zajrzałem do środka. To co tam zobaczylem zaparło mi dech w piersi.

Wszedłem głębiej, patrząc na niesamowite rysunki na ścianach.
Podszedłem do jednej i przejechałem delikatnie dłonią po graffiti. Było piękne!

Podchodziłem do kolejnych prac, patrząc na to wszystko z zachwytem w oczach.

- Wow - szepnąłem.

- Naruszasz moją prywatność.

Wzdrygnąłem i odwróciłem się gwałtownie, stojąc przodem do Zayna.

- Oh, j-ja przepraszam. J-już wychodzę - zająkałem się, patrząc na niego czerwony na policzkach. Czułem się jak ktoś przyłapany na nie wiadomo czym.

Mulat uśmiechnął się pod nosem, podchodząc do mnie.

- Masz herbatę - wystawił do mnie jeden kubek z ciepłym napojem.

Zamrugałem szybko. Myślałem, że na mnie nakrzyczy.

Wziąłem herbatę od niego z lekkim uśmiechem.

- Dziękuję - powiedziałem cicho i napiłem się jej od razu, nie przerywajac z Zaynem kontaktu wzrokowego.

Zaśmiał się cicho pod nosem.

- Tam była trucizna - mruknął, siadając na podłodze - I co teraz? Jak będziesz mógł pracować w KFC?

- Jak mogłeś - kopnąłem go w kostkę - A i tak będę mógł pracować, ponieważ znajdę jakiegoś przystojnego faceta, który tą truciznę ze mnie wyssie...Bez skojarzeni - uśmiechnąłem się szerzej.

Malik zaśmiał się głośno.

- Za późno!

- A idź ty - mruknąłem z uśmieszkiem. Wziąłem do ręki niebieski sprey i potrzasnąłem nim - Namaluję siebie. Nie masz nic przeciwko? - zerknąłem na bruneta.

- Śmiało - wskazał ręką na ścianę, gdzie było miejsce, a potem cofnął się i usiadł na materacu ze swoją i moją herbatą w rękach, którą przed chwilą wziął. Po chwili odstawił kubki na małym stoliku obok.

Lost Boy ✔ | ZiallWhere stories live. Discover now