Po nim, jako szósty wjechał nie kto inny, jak sam Laufeyson. I choć widzę go codziennie, to teraz nie mogłam oderwać od niego wzroku. Loki był ubrany w czarne połączenie klasycznego fraka i stroju bojowego, włosy miał zaczesane do tyłu, jednak widać było, że dla wygody, a jego spojrzenie... Te cudne, władcze spojrzenie pełne wyższości, godności, ale i rozbawienia, psot. Tylko on jeden umiał tak grać mimiką twarzy i wewnętrznymi uczuciami, aby móc uzyskać taką mieszankę. Nawet jego koń miał w sobie to coś. Czarny wierzchowiec dostojnie kroczył prowadzony przez swego pana zabezpieczony srebrnym napierśnikiem i naczółkiem, które teraz bardziej sprawiały elementy ozdobne, niż chroniące. Całość prezentowała się niesamowicie dostojnie i szlachetnie.

Dzieci, gdy tylko go zobaczyły, szybko wstały ze swoich miejsc i podchodząc do barierki pomachały w kierunku ojca. Loki pierwszy raz zerkając w naszym kierunku uśmiechnął się kącikiem ust, a jego koń zarżał stając na tylnych kopytkach. Pokręciłam z niedowierzaniem głową śmiejąc się przy tym i znów zerknęłam na kłamcę, który właśnie puszczał do mnie oczko.

Tak bardzo lubi się popisywać? Zobaczymy, co powie po turnieju.

Kat już miała podejść do bliźniąt, aby je uspokoić, jednak zatrzymałam ją, a gdy ta popatrzyła na mnie pytająco, lekkim gestem głowy zaprzeczyłam. Nie widziałam potrzeby, aby uspokajać dzieci. Pewnie, gdybym w ich wieku zobaczyła takie widowisko, również nie mogłabym usiedzieć na miejscu, tylko stałabym koło barierki, aby mieć jak najlepsze pole widzenia.

Hekate ponownie oparła się o siedzisko bacznie obserwując poczynania rodzeństwa, ja jednak nie przejmowałam się tym i dalej patrzyłam na to, co dzieje się na arenie.

Po wystąpieniu Thora, gdy wszyscy uczestnicy ustawili się przed lożą honorową, głos ponownie zajął Wszechojciec.

- Drodzy uczestnicy! Mam nadzieje, że każdy z was jest gotów, aby godnie reprezentować swoją krainę na Turnieju Partnerskim. Moim obowiązkiem też jest przypomnienie Wam głównych zasad. Waszym zadaniem jest pokonanie Thora Odinsona w równej walce. Macie do dyspozycji dowolny rodzaj broni, jednak użycie magii jest surowo zabronione.- mojej uwadze nie umknął fakt, że podczas wypowiadania ostatniego zdania Odyn znacząco spojrzał na Lokiego, ten jednak z pewnym siebie wyrazem twarzy i wrednym uśmieszkiem na ustach nie zareagował w żaden szczególny sposób.- Pierwszy zawodnik, który powali, lub pozbawi broni drugiego wygrywa. Czy po zapoznaniu się z zasadami ktoś chciałby zrezygnować?- zapytał jednooki, jednak odpowiedziała mu głucha cisza. Mężczyzna uśmiechnął się i ponownie rozłożył ręce.- W takim razie Asgardzki Turniej Partnerski uważam za otwarty!

Ludzie znów zaczęli wiwatować, a zawodnicy opuścili przyszłe pole bitwy. Ich miejsce zajęli akrobaci pokazujący tutejsze sztuki walki w sposób dość oryginalny, bo jeden z mieczy nawet mało co nie zabił widza. Ostrze wbiło się w materiał pomiędzy nogami jednego z mężczyzn siedzących na trybunach, co wywołało jeszcze większy aplauz, nawet samego poszkodowanego.

Jednak mam trochę inny gust, co do zabaw i pokazów, więc nie zostało mi nic innego, jak oprzeć się wygodnie i poczekać na dalszy ciąg imprezy.

Po niecałych pięciu minutach ponownie zabrzmiał gong, a na arenę wszedł Thor i jego pierwszy przeciwnik. Wszechojciec znów oficjalnie powitał gościa, ukazał szacunek władcom reprezentowanej w tej chwili krainy i rozkazał zawodnikom wybrać sobie broń. Blondyn, jak i jego niższy, białowłosy kolega podeszli do stojaka znajdującego się po boku areny, by tam zaopatrzyć się w odpowiedni sprzęt. Gromowładny wybrał praktyczny miecz oraz tarczę z herbem Asgardu, natomiast jego przeciwnik postawił na dwie maczety. Po tym jednooki As powiedział, aby obydwaj mężczyźni ustawili się po przeciwnych częściach wyznaczonego pola, a gdy ci to zrobili, rozpoczął walkę.

Bóg w krainie cieni || ZakończoneKde žijí příběhy. Začni objevovat